Innowacje po amerykański: kultura współpracy z biznesem

Czy kiedykolwiek MIT miał problem z samym paradygmatem współpracy przemysłu z uczelnią? Czy spotkaliście się z oporem wykładowców i naukowców, którzy uważali, że badania stosowane i poszukiwanie możliwości komercjalizacji osiągnięć nauki są niezgodne z etosem naukowca?

Massachusetts Institute of Technology został założony w 1861 roku i od momentu powstania jego celem było wywieranie wpływu na rozwój przemysłu. Na przestrzeni lat było to osiągane różnymi metodami, ale zawsze mieliśmy świadomość, że naszą misją jest opracowywanie rozwiązań, które będą miały realny wpływ na życie ludzi. Istnieją uniwersytety w Stanach Zjednoczonych, na których panuje przekonanie o niemożności pogodzenia współpracy z biznesem z etosem uczelni wyższej, ale tutaj, w MIT, jesteśmy przekonani, że to właściwa droga rozwoju. To przekonanie jest fundamentem kultury pracy na tej uczelni. Wielu naszych studentów będzie przecież pracować w biznesie i my mamy obowiązek odpowiednio ich do tego przygotować. Nie można być dobrym inżynierem, pracując w całkowitym oderwaniu od wyzwań współczesnego przemysłu.

Przesadą byłoby jednak stwierdzenie, że nie mieliśmy żadnych problemów z wypracowaniem właściwych zasad współpracy. Nie realizujemy badań, których wyniki nie mogłyby zostać otwarcie opublikowane i stałyby się własnością zlecającej je firmy. Wyniki prac mogą zostać opatentowane, ale nie mogą zostać utajnione. To samo zresztą obowiązuje autorów prac magisterskich i doktorskich: wszystkie muszą zostać opublikowane. I zawsze to uczelnia, a nie sponsorująca badania firma, opracowuje ich plan i nadzoruje ich przebieg; do niej należy ostatnie słowo.

Czy prowadzicie jakieś szkolenia dla pracowników naukowych MIT, które miałyby przygotować ich do współpracy z biznesem? Czy organizujecie cykle wykładów na temat własności intelektualnej lub kwestii prawnych związanych z założeniem spółki, której zadaniem jest komercjalizacja wynalazku?

Takie szkolenia rzeczywiście kiedyś organizowaliśmy i zajmowało się tym biuro licencjonowania technologii, teraz jednak koncentrujemy się na udostępnianiu w Internecie przewodników, w których szczegółowo opisane są wszystkie kwestie związane ze współpracą z biznesem i komercjalizacją wynalazków. Doświadczenie uczy, że ludzie niechętnie chodzą na wykłady, które nie mają bezpośredniego przełożenia na to, czym właśnie się zajmują, i zaczynają się interesować tematem własności intelektualnej dopiero wtedy, gdy mają jakiś wynalazek do skomercjalizowania. Więc teraz szkolenia przybrały raczej charakter doradztwa ze strony biura, przeznaczonego dla zainteresowanych osób. Studenci i wykładowcy często zyskują też odpowiednią wiedzę dzięki sieci kontaktów z ludźmi, którzy mieli już takie doświadczenia w przeszłości.

Czy zdarza się, że w MIT wybuchają konflikty na tle komercjalizacji wynalazku i praw do niego? Czy zdarza się, że autor jest przekonany, że powinien czerpać większe zyski z tytułu swojego wynalazku, nawet jeśli został on opracowany na uczelni?

Mieliśmy takie przypadki, ale staramy się je rozstrzygać na bieżąco. Generalna zasada jest prosta: jeśli wynalazek został opracowany przez pracownika MIT na MIT, to należy do MIT, a to rozwiązuje wiele możliwych sytuacji konfliktowych. Zdarza się jednak, że MIT uznaje wkład wynalazcy w większym niż jest to przyjęte stopniu, co znajduje odzwierciedlenie w większym udziale w tantiemach.


TOP 200