Informatyzacja bez ministra

Jednym z priorytetowych zadań rządów wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej jest stworzenie e-government. Widać to zarówno w konkretnych planach działania (chociażby belgijski E-Government Action Plan, niemiecki Bund-Online 2005, portugalska Iniciativa Internet czy powszechnie znany brytyjski UK-online), jak i zwiększającej się liczbie serwisów internetowych oferujących coraz więcej usług z sektora publicznego. E-government jest jednym z podstawowych obszarów obowiązującego w Unii programu eEurope. W myśl jego założeń do końca 2003 r. mają być udostępnione w trybie online wszystkie podstawowe usługi sektora publicznego.

Koordynacja i nadzór nad pracami związanymi z tworzeniem rządu elektronicznego przeważnie znajdują się w gestii ministerstw administracji publicznej (np. w Hiszpanii) lub ministerstw spraw wewnętrznych (np. Niemczech). Urzędy te zazwyczaj powołują wyspecjalizowane agencje lub instytucje do realizacji zadań w zakresie rozwoju i obsługi elektronicznej administracji na poziomie centralnym. W Belgii tego typu sprawami zajmuje się Federalne Biuro Technologii Informacyjnej i Komunikacyjnej, Niemczech - Centrum Koordynacyjno-Konsultacyjne, w Szwecji - Szwedzka Agencja Administracji Publicznej podległa Ministerstwu Sprawiedliwości. W kilku przypadkach (Belgia, Niemcy, Francja) prace nad rządem elektronicznym są integralną częścią ogólnej reformy struktur administracji publicznej.

Jest jednak wspólna cecha wszystkich przedsięwzięć, która sprawia, że nie są to ładnie brzmiące, lecz niezobowiązujące ogólniki. To szczegółowe określenie priorytetowych obszarów działania i celów do osiągnięcia, wyznaczenie konkretnych zadań do realizacji, określenie sposobów prowadzenia prac i źródeł ich finansowania oraz ustalenie dokładnych terminów wykonania poszczególnych projektów i kryteriów oceny ich rzeczywistych efektów. E-government nie jest celem samym w sobie. Jego utworzenie ma służyć poprawie funkcjonowania administracji publicznej i ułatwieniu życia obywateli.

Polskie wyzwania i realia

Nasza administracja niedługo przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej stoi przed koniecznością podjęcia działań, które w innych krajach europejskich są już na ukończeniu. Jednym z nich jest z pewnością budowa elektronicznego rządu. Przed administracją polską pojawi się konieczność dostosowania zasad działalności do standardów unijnych, a tego nie da się dzisiaj osiągnąć bez wykorzystania nowoczesnych technik informacyjnych. Na ile nasze władze zechcą skorzystać z doświadczeń krajów członkowskich Unii Europejskiej? Czy rząd polski będzie zainteresowany uwzględnieniem europejskich scenariuszy rozwoju e-government?

Idea rządu elektronicznego jest w Polsce znana od wielu lat. Wciąż jednak nie może się doczekać rzeczywistego zainteresowania ze strony władz centralnych i decyzji, w wyniku czego powstanie program jej kompleksowej realizacji. Więcej jest politycznych deklaracji i zapewnień niż faktycznych działań. Spory kompetencyjne między ministrem ds. informatyzacji a innymi ministrami (ujawniające się chociażby podczas prac nad systemem CEPiK), prace nad przygotowaniem projektu ustawy o informatyzacji przeciągające się z powodu braku zgody wśród członków rządu wyraźnie wskazują, że w naszym kraju niestety wciąż na sprawy związane z procesami informatyzacji patrzy się bardziej w perspektywie własnego sukcesu politycznego niż wspólnych korzyści cywilizacyjnych. Bardziej w kontekście doraźnych interesów partyjnych, nie zaś długofalowej strategii rozwoju państwa i społeczeństwa.

Popularyzacją rozwiązań z zakresu e-government do tej pory zajmowały się głównie środowiska samorządu terytorialnego. Rząd elektroniczny był tematem przewodnim ostatniej Konferencji "Miasta w Internecie". W trakcie jej obrad uchwalono deklarację Polski eGovernment 2005 zawierającą listę najważniejszych celów do osiągnięcia i niezbędnych do tego przedsięwzięć. Uczestnicy konferencji domagali się wpisania programu tworzenia e-rządu w scenariusz polskiej akcesji do Unii Europejskiej.

W ostatnim czasie problemem rządu elektronicznego w Polsce zainteresowali się parlamentarzyści. Poselski Zespół ds. Społeczeństwa Informacyjnego wystąpił z propozycją opracowania Karty eGovernment w Polsce, która określałaby zadania związane z tworzeniem nowoczesnej administracji polskiej. Posłowie pragną powołania pełnomocnika rządu ds. społeczeństwa informacyjnego, który w szczególny sposób zająłby się wdrażaniem rozwiązań z zakresu rządu elektronicznego, wyasygnowania odpowiednich funduszy na realizację potrzebnych projektów, uchwalenia ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym czy dostosowania prawa do realizacji procedur administracyjnych w trybie online.

Bezsprzecznie nadszedł już czas na podjęcie konkretnych działań. Gdy na świecie rośnie liczba osób korzystających z internetowych witryn rządowych, w Polsce maleje. Według wyników badania przeprowadzonego przez TNS OBOP w ubiegłym roku zmniejszyła się z 5 do 4% liczba Polaków odwiedzających strony internetowe administracji publicznej. Średnia na świecie wynosi 30%, o 4% więcej niż przed rokiem. Polacy są na przedostatnim miejscu wśród 31 państw, w których przeprowadzono badania. Wyprzedzają nas nie tylko kraje z grupy wysoko rozwiniętych, ale też Łotwa, Litwa, Słowacja, Czechy i Estonia. Gorzej wypadli tylko Węgrzy. Najczęściej z serwisów rządowych korzystają Szwedzi, Norwegowie, mieszkańcy Singapuru, Danii, Finlandii i Kanady.

Małe zainteresowanie polskimi internetowymi stronami rządowymi nie wynika tylko z niewielkiej dostępności Internetu w naszym społeczeństwie, lecz również z ich ubogiej zawartości. Jak pokazały badania przeprowadzone przez Cap Gemini Ernst & Young, witryny polskiej administracji wciąż nie mogą wyjść poza podstawowy, informacyjny stopień rozwoju, podczas gdy na świecie standardem stają się już interaktywne portale rządowe umożliwiające zdalne załatwienie coraz większej liczby spraw w urzędach.


TOP 200