Gra w mapę

Każdy sobie rzepkę skrobie

Polska jest chyba bardzo bogatym krajem. Tylko tym bowiem można wytłumaczyć fakt, że Wojsko Polskie tworzy własną serię map topograficznych w technice cyfrowej, podobnie jak główny geodeta kraju. Podległy mu Instytut Geodezji i Kartografii ma już nawet przygotowaną w ramach programu Corine Land Cover bazę danych pokrycia terenu Polski (297 nakładek w systemie ARC/INFO odpowiadających arkuszom mapy topograficznej w skali 1:100000 w układzie współrzędnych 1942), która doskonale mogłaby posłużyć za podstawę systemu informacji o środowisku.

Czy rzeczywiście Ministerstwo Ochrony Środowiska wykorzysta ten zasób? Zdaje się, że tworzy mapy sozologiczne i hydrologiczne na własną rękę. Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych też przymierza się do wdrożenia mapy numerycznej w swoim systemie informatycznym (tzw. SILP - System Informatyczny Lasów Państwowych). Na razie testuje pewne rozwiązania w wybranych nadleśnictwach. Słowem, już niedługo okaże się, że i leśnicy mają swoją mapę numeryczną.

A gminy? Też nie chcą pozostać w tyle i jeśli tylko mają pieniądze, inwestują samodzielnie w System Informacji o Terenie - podstawę wymierzania podatku od nieruchomości, czyli katastru. W tym celu warszawska gmina Bemowo zamówiła w Instytucie Geodezji i Kartografii mapę numeryczną, do której powstania wykorzystano aktualne zdjęcia lotnicze (gmina sama zresztą zapłaciła za loty fotogrametryczne). Wystarczy porównać plan zagospodarowania przestrzennego Bemowa z ortofotomapą (patrz Krzysztof Kierzkowski, "Jak powstaje fotomapa?"), aby uzyskać odpowiedź, kto zdecydował się na samowolę budowlaną. Ciekawe, czy przy tworzeniu mapy numerycznej całej Warszawy będzie wykorzystany już gotowy jej fragment?

Rozwiązaniami GIS-owskimi interesują się nie tylko administracja publiczna czy samorządowa. Za tworzenie map numerycznych zabierają się również takie firmy, jak Telekomunikacja Polska SA, Polskie Sieci Elektroenergetyczne czy też regionalni dostawcy gazu. Szczecińska firma Autocomp Electronic Sp. z o.o obecnie wdraża w Warszawie system dokumentacji sieci telekomunikacyjnej na zlecenie warszawskiego okręgu TP SA. W systemie tym można wyświetlić każde gniazdko, każdą studzienkę lub światłowód. Dzięki niemu można będzie łatwo ustalić, w którym miejscu nastąpiła awaria. Budowę tego systemu utrudniał - jak można domyślić się - brak numerycznej mapy Warszawy (nie ma w ogóle aktualnej mapy topograficznej stolicy) i... ścisłe przestrzeganie przez zleceniodawcę danych o przebiegu sieci telekomunikacyjnej.

Przykłady tu podane to jedynie wierzchołek góry lodowej. Ci, którzy muszą mieć kontakt z informacją geograficzną i mapą, myślą o niej już w kategoriach cyfrowych. Lecz na razie "każdy sobie rzepkę skrobie". Na pewno mają powody do radości firmy geoinformatyczne, które zdaje się jeszcze długą będą mogły forsować własne rozwiązania, zanim ustali się jednolity standard GIS i mapy w komputerze.

Mapa za pieniądze podatnika

Mimo, że obecna sytuacja nie nastraja optymistycznie, to należy mieć nadzieję, że w tym roku zostanie przyjęty jeden układ współrzędnych i na szerszą skalę rozpoczną się prace nad ogólnopolskim katastrem. Przyjmijmy też za dobrą monetę zapowiedzi urzędników, że zostanie ustalony interfejs między różnymi działającymi już systemami GIS. Lecz czy jest szansa, aby mapa topograficzna dla potrzeb wojska i cywili powstawała w jednym ośrodku?

Jest to przecież ta sama mapa, ten sam kraj, ten sam budżet, dlaczego więc mapy tworzy się oddzielnie? Czym one różnią się? Większą szczegółowością w treści mapy wojskowej? Czy jest to problem w dobie współczesnej techniki, skoro i mapa ma powstawać w komputerze? Czyżby służby jednego państwa nie potrafiły dojść do porozumienia? Dlaczego główny geodeta kraju ma aż dwie linie technologiczne do produkcji map? Czy Główny Urząd Geodezji i Kartografii to firma wydawniczo-handlowa? W wojsku nie jest inaczej. Wojskowy Ośrodek Geodezji i Teletedekcji również posiada doskonały sprzęt do produkcji map.

Uważam, że celowe byłoby przygotowanie jednolitego standardu i skoncentrowanie wszystkich sił wokół jednego celu - wspólnej mapy numerycznej. Dobrze by było, gdyby główny geodeta kraju podjął ścisłą współpracę z wojskiem, by stworzyć fundament jednolitej mapy topograficznej Polski w skali 1:25000. Nie przekonywające są argumenty obu stron - wojskowej i cywilnej - że świat odchodzi od tej skali. To przecież z takiej skali łatwo buduje się mapy w skalach niższych niż na odwrót: z mapy w skali 1:50000 nie uzyska się metodami kartogrametrycznymi mapy 1:25000. Francja, Niemcy, Włochy i wiele innych państw europejskich ma mapy bazowe w skali 1:25000. Niech nasze będą aktualizowane w cyklu 5-7-letnim. Nie muszą być one drukowane. Dla wielkich aglomeracji miejskich oraz obszarów ważnych z punktu widzenia strategicznego powinny powstawać mapy w skali 1:10000. Nierealnym jest, aby stworzyć dla kraju mapę zasadniczą w skali 1:1000.

Sukces takiego przedsięwzięcia leży przede wszystkim w wykorzystaniu nowoczesnych technologii informatycznych. Tylko dzięki nim, dzięki mapom numerycznym, można myśleć o szybkiej aktualizacji i powstaniu sprawnego systemu informacji przestrzennej.


TOP 200