Gdy zyski w ogóle się nie liczą

Na palcach jednej ręki można policzyć firmy internetowe, które przynoszą zyski, ale nikt na to nie narzeka.

Na palcach jednej ręki można policzyć firmy internetowe, które przynoszą zyski, ale nikt na to nie narzeka.

W ubiegłym roku na nowojorskiej giełdzie pojawiło się ponad 200 firm internetowych, czyli dwa razy więcej niż w czterech poprzednich latach razem wziętych. Pozyskały one aż 20 mld USD, ale tylko trzy z nich odnotowały zysk: Realnetwork, Copper Mountain Network i Extreme Network. Realnetwork rozwija oprogramowanie multimedialne, Copper Mountain zajmuje się dystrybucją oprogramowania z zakresu technologii lin, a Extreme Network jest firmą sieciową, konkurującą z Cisco. Ale czy poza efektem psychologicznym - zawsze to miło zarobić pieniądze - miało to jakieś znaczenie? Czy giełdowi inwestorzy przywiązują do tego wagę? Zwykle przecież swoją łaskawością wynagradzali firmy osiągające wysokie zyski i zdobywające duże udziały w rynku. Tym razem nikt nie narzeka na brak zysków. Co prawda, po ogłoszeniu wyników finansowych za ubiegły rok, kursy spółek znacznie spadły, ale po kilku dniach skoczyły wyżej niż przed ogłoszeniem rocznych raportów. Dlaczego inwestorzy zmienili reguły gry na nowojorskiej giełdzie?

Inwestorzy tłumaczą swoje zachowanie, mówiąc, że w przypadku Internetu liczy się nie to, czym firma jest dzisiaj, ale to, jakich zarobków można się po niej spodziewać w przyszłości. Spółki, które osiągnęły zysk, mają takie same notowania na giełdzie, jak pozostałe będące na minusie, podlegają też takim samym trendom. W efekcie, zdaniem wielu, firmy internetowe są mocno przeszacowane. Ale są też inwestorzy, którzy dosyć stanowczo domagają się, żeby firmy internetowe chociaż pomyślały o jakiejś drodze do zyskowności. Być może to ich postawa spowodowała spadek kursów tych spółek (połowa marca 2000 r.).

Akcje firm internetowych traktowane są jako swoista waluta. Ich powodzenie jest tak silne, że łatwo stracić orientację, czy subskrypcja publiczna jest rzeczywiście najlepszym sposobem finansowania wielu z przedsięwzięć internetowych. Przy obecnym tłoku na rynku zarysowują się dwa wyraźne poziomy firm informatycznych. Na górnym znajdują się firmy sprzętowe, programistyczne i sieciowe (np. Cisco, Microsoft, Intel) oraz garstka firm internetowych o sprawdzonej formule działania (np. America OnLine, eBay, Yahoo!). Na dolnym zaś zalegają dziesiątki firm sieciowych, które być może mają wspaniałe pomysły, fascynujące produkty i bystrych szefów, ale nie mają wyraźnych perspektyw na wypracowanie jakiegokolwiek zysku w dającej się przewidzieć przyszłości. Akcje firm sieciowych funkcjonują jako waluta na obu poziomach. Dość powszechnie przyznaje się przy tym, że wartość akcji na obu poziomach jest często przeszacowana. Jednak przeszacowanie przeszacowaniu nierówne. Pojawienie się akcji firm internetowych, jako wspólnej waluty w obrocie gospodarczym, doprowadziło do sformułowania groteskowego wniosku do prawa Greshama. Wniosek ten brzmi: firmy, których akcje wycenione są zbyt wysoko, wydają więcej, aby dorównać kroku tym, których akcje wycenione są w sposób już nieprzyzwoicie wysoki.

Zjawisko to jest szczególnie widoczne w przypadku firm medialnych. Doświadczenia New York Times wskazują, że wydzielenie internetowej części przedsiębiorstwa medialnego z przeznaczeniem do obrotu publicznego niekoniecznie musi być najlepszym posunięciem organizacyjnym z wyżej wskazanego powodu. Ale z drugiej strony trudno uniknąć tego rozwiązania, ponieważ te firmy muszą dysponować akcjami, aby zadowolić swoich pracowników, którzy w innym przypadku odchodzą do firm, które zaoferują im więcej papierów wartościowych. Jest i inna konsekwencja niekonwencjonalnego stosunku do firm internetowych. Otóż często fuzje firmy sieciowej z klasyczną nie dochodzą do skutku, ponieważ akcjonariusze firmy sieciowej obawiają się, że połączenie z firmą przynoszącą zyski przyniesie spadek wartości posiadanych przez nich akcji! Z tego powodu nie doszła do skutku fuzja Lycos z USA Networks. Aż się prosi, aby ustalić coś w rodzaju kursu wymiany między ceną akcji firm internetowych a wartością rzeczywistych zysków. Zapewne ten rok - postrzegany jako rok rzeczywistego spotkania klasycznej gospodarki z gospodarką elektroniczną - przyniesie taką metodologię.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200