Falstart Microsoftu z aktualizacjami bezpieczeństwa

W miniony piątek Microsoft poważnie naruszył własne zasady udostępniania informacji o lukach w swoich produktach - firma najprawdopodobniej przez pomyłkę opublikowała w Internecie szczegółowe opisy poprawek, które mają pojawić się dopiero jutro.

Standardowa procedura Microsoftu wygląda tak: w czwartek poprzedzający drugi wtorek każdego miesiąca koncern publikuje ogólny komunikat, informujący o tym ile poprawek i dla jakich zostanie udostępnionych w danym miesiącu (dzięki temu administratorzy mogą wcześniej zaplanować proces aktualizacji). Następnie, późnym popołudniem we wtorek pojawiają się poprawki, wraz z dokładnymi opisami rozwiązywanych przez nie problemów.

Tym razem było jednak inaczej - Microsoft już w piątek opublikował szczegółową charakterystykę wszystkich błędów. Poprawki jednak się nie pojawiły, a to znaczy, że koncern udostępnił informacje o nowych błędach, ale nie dał użytkownikom możliwości ich załatania. To sytuacja bez precedensu - do tej pory Microsoft nie zanotował podobnej wpadki. Aktualizacje nie pojawiły się w żadnym ze standardowych kanałów dystrybucyjnych, nie było ich ani w systemie Windows Update, ani na stronie koncernu.

Zobacz również:

  • Nearby Sharing od Google - wygodny sposób na przesyłanie plików
  • Historia aktualizacji Windowsa 11 - najważniejsze zmiany dla biznesu

Z opisów dowiedzieliśmy, że koncern zamierza załatać 15 luk w swoich produktach (wszystkie uznano za "ważne" - to drugi od góry stopień zagrożenia w skali Microsoftu). Dwie luki znajdują się w Windows, pięć w aplikacji MS Excel, dwie w dodatkach do MS Office, zaś sześć - w SharePoincie i powiązanym z nim oprogramowaniu (m.in. Groove oraz Office Web Apps).

Opublikowane w piątek opisy poprawek (tzw. biuletyny bezpieczeństwa) wydawały się kompletne - znajdowały się w nich wszystkie standardowe informacje, aczkolwiek w niektórych przypadkach widać, że pewne drobiazgi powinny zostać jeszcze poprawione.

Zdaniem specjalistów, Microsoft miał mimo wszystko sporo szczęścia - bo żaden z opisanych w biuletynach błędów nie jest na tyle poważny, by przestępcy mogli wykorzystać go do zmasowanego lub niestandardowego ataku na użytkowników Windows. "To raczej wpadka wizerunkowa, niż jakieś realne zagrożenie" - skomentował Andrew Storms, szef działu bezpieczeństwa firmy nCircle.

Storms dodał też, że rozsądnym działaniem ze strony koncernu byłoby w tej sytuacji wcześniejsze opublikowanie poprawek. Na razie jednak to nie nastąpiło - przedstawiciele Microsoftu usunęli przedwcześnie udostępnione biuletyny i do tej pory nie skomentowali tego incydentu. Niewykluczone, że trwają jeszcze testy niektórych aktualizacji.

"Realnego zagrożenia nie ma - same poprawki nie wyciekły, więc przestępcy nie są w stanie samodzielnie wykryć luk. Na dodatek aktualizacje nie usuwają z produktów koncernu szczególnie poważnych błędów, np. związanych ze zdalnym dostępem lub uruchomieniem kodu" - dodaje przedstawiciel nCircle.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200