Europejski projekt chmury obliczeniowej Gaia-X utknął w fazie koncepcyjnej

Europejski projekt chmury obliczeniowej Gaia-X wystartował w 2019 r. z wielkimi fanfarami. Jednak dla Volkera Pfirschinga, partnera w firmie Arthur D. Little, projekt ten jest jak na razie bardziej pomysłem niż konkretnym planem.

Europejski projekt chmury obliczeniowej Gaia-X utknął w fazie koncepcyjnej

Zbyt wielu uczestników europejskiego projektu chmury obliczeniowej Gaia-X realizuje swoje własne interesy i rozmywa koncepcję - powiedział Volker Pfirsching w ostatnim wywiadzie dla „Computerwoche” (czyli niemieckiej edycji „Computerworld”). Pfirsching jest partnerem i członkiem zarządu na Europę Środkową w firmie doradczej Arthur D. Little, gdzie kieruje również globalnym Centrum Kompetencji Cyfrowych firmy.

W wywiadzie wyjaśnia, że chociaż kluczowi członkowie wycofują się, a finansowanie nie płynie zgodnie z planem, to może to nie być jeszcze koniec GAIA-X, a jedynie efekt oczyszczania.

Zobacz również:

  • Komisja Europejska otworzyła konsultacje społeczne ws. metawersum

Computerwoche: O europejskim projekcie chmurowym Gaia-X, którego przedstawiciele wolą nazywać go bezpieczną europejską infrastrukturą danych - jest nadspodziewanie cicho. Czy jest możliwe, że dołączy on do jednej z wielu europejskich inicjatyw IT, które ostatecznie spełzają na niczym?

Volker Pfirsching: Gaia-X jest co najmniej jednym z tych projektów, które rozpoczęły się od dobrego pomysłu, ale nie udało im się osiągnąć masy krytycznej ani naprawdę wystartować.

Jak pomysł europejskiej wyszukiwarki? Europejska Inicjatywa Płatnicza? Albo De-Mail w Niemczech?

Pfirsching: Z pewnością można dokonać takich porównań. Gaia-X faktycznie miała dobry start, co zostało docenione przez wszystkich zaangażowanych. Celem było wykorzystanie infrastruktury chmury w sposób jak najbardziej zgodny z prawem i ochroną danych. Problem jest dobrze znany: jeśli firma europejska osiągnie dziś pewną wielkość i realizuje strategię chmury, nie może uniknąć amerykańskich hiperskalerów, takich jak Amazon, Microsoft, Google i IBM. Tak więc obecnie działa ona w niepewnej przestrzeni prawnej, jeśli chodzi o wykorzystywanie danych w infrastrukturach z serwerami w USA lub innych krajach poza UE.

Dlatego Gaia-X, z jej ideą umożliwienia bezpiecznego pod względem prawnym korzystania z chmury, została ogólnie pozytywnie przyjęta. Od samego początku istniał jednak problem z komunikacją. Gaia-X nigdy nie miała być alternatywą dla oferty amerykańskich dostawców usług w chmurze. Wielu jednak tak właśnie ją rozumiało: Dzięki Gaia-X można kupić suwerenność danych w Europie - tak samo jak w przypadku AWS, Microsoftu czy Google. To nieporozumienie trwało przez długi czas, a po początkowej fali euforii szybko pojawiło się rozczarowanie.

O co tak naprawdę chodzi w Gaia-X?

Pfirsching: Gaia-X postawiła sobie za cel stworzenie wspólnej podstawy lub wspólnego zbioru zasad zgodnego z prawem wykorzystania danych w chmurze. W miarę jak coraz więcej członków, dużych i małych, dołączało do ekosystemu, cele stawały się coraz bardziej rozmyte. Obecnie jest to luźne stowarzyszenie, które moim zdaniem działa zbyt mocno na poziomie meta.

Nadal próbuje się znaleźć wspólne zasady i standardy. Daleko jest jeszcze do jasnych, namacalnych przypadków użycia. Gaia-X nigdy nie wydostała się z tego teoretycznego zapadliska. Nigdy tak naprawdę nie dotarł do punktu, w którym firmy powiedziałyby: widzimy w tym wartość.

Czy to oznacza, że Gaia-X jest już martwa?

Pfirsching: Ja przynajmniej widzę duże niebezpieczeństwo, że projekt nigdy nie ruszy z miejsca. Fakt, że ważni członkowie powoli się wycofują, a fundusze nie płyną tak, jak pierwotnie planowano, nie jest dobrym znakiem. Zaufanie do inicjatywy Gaia-X słabnie. Pytanie brzmi: czy jest to fala oczyszczająca, która doprowadzi do poprawy kontroli i realizacji projektu? Czy też jest to początek końca?

W końcu istnieje nadrzędna organizacja, która kontroluje całość, a także węzły i odpowiadające im społeczności. Moim zdaniem jest tam zbyt wiele teoretycznych grup dyskusyjnych. Teraz potrzebne jest jasne zarządzanie, które zapewni, że wszystko będzie się skupiać na jednym celu, a wiele partykularnych interesów zostanie odłożonych na bok. To jest właśnie wielki problem z Gaia-X: Jest zbyt wielu dużych i małych graczy, z których każdy realizuje swoje własne, partykularne interesy.

Uruchomiono kilka przypadków użycia, a wstępne projekty otrzymały budżety na zademonstrowanie przykładowych wdrożeń w różnych branżach, ale nadal brakuje ogólnego obrazu: Jak w rzeczywistości wygląda nasza infrastruktura chmury zgodna z prawem?

Dużym projektom publicznym w UE, a także w rządzie niemieckim, towarzyszą zwykle dotacje lub fundusze pomocowe, które przyciągają wiele różnych firm. Czy możemy spodziewać się prawdziwego zaangażowania?

Pfirsching: To właśnie mam na myśli, mówiąc o partykularnych interesach: Pracują tu zupełnie różni gracze, od dostawców centrów danych po dostawców usług IaaS, PaaS i SaaS w chmurze. Wszyscy chcą wskoczyć na ten wózek. A wielu z nich dotarło już do doliny rozczarowania. Jeśli pomyśleć o tym w kategoriach słynnego cyklu koniunkturalnego Gartnera, to w przypadku Gaia-X znajdujemy się teraz na rozdrożu. Albo inicjatywa wkrótce straci na znaczeniu, albo osoby za nią odpowiedzialne zdadzą sobie sprawę: Zbyt długo ograniczaliśmy się do szukania konsensusu na poziomie meta, zamiast tworzyć tworzące wartość przypadki użycia lub platformy, które naprawdę mogą być wykorzystywane przez firmy. Do tej pory nie było prawie nic poza dyskusją o tym, jak taki wspólny ekosystem mógłby wyglądać.

Podejrzewam, że wielu członków, którzy w pewnym momencie uczestniczyli w projekcie, ponieważ wierzyli w jego powodzenie, wycofa się z niego. Nie trzeba mieć kryształowej kuli, aby przewidzieć, że ten exodus jest nieuchronny. Ale nie chcę jeszcze nazywać tego końcem Gaia-X. Może to być również efekt oczyszczający.

Ale to nie jest przyjemne dla nikogo, kto po tak długim czasie nadal nie ma nic namacalnego w rękach...

Pfirsching: Właśnie o to chodzi: uczestnicy tego projektu wciąż nie znaleźli niczego, co wykraczałoby poza teoretyczną koncepcję. Jest kilka mniejszych projektów pilotażowych, ale są one bardzo punktowe i przydatne tylko w bardzo konkretnych przypadkach. Jeśli ja, jako przedsiębiorstwo, miałbym realizować strategię cloud-first lub nawet cloud-only, Gaia-X nie jest dziś dla mnie użyteczną koncepcją.

Przedsiębiorstwa nie mają w zasadzie innego wyboru, jak tylko udać się do hiperskalerów, jeśli szukają na przykład rozwiązania AI opartego na chmurze. Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o podstawowy problem: czy jako firma mogę współpracować z amerykańskimi hiperskalerami w sposób zgodny z GDPR, czy też nie? A może mam problem z powodu ustawy o chmurze, która przyznaje różnego rodzaju prawa dostępu amerykańskim agencjom bezpieczeństwa.

W przypadku Gaia-X zmarnowano wiele czasu. Projekt rozpoczął się w 2019 r., a centralna idea, że każdy powinien mieć prawo do udziału, w tym sami hiperskalerzy, od samego początku stanowiła problem. Do tej pory nie ma nic, na czym przedsiębiorstwa mogłyby się oprzeć, na przykład platformy jako usługi. Nikt nie powie dziś: „Ach, Gaia-X rozwiązuje mój problem ochrony danych w bardzo konkretny sposób”.

Oczywiście, można powiedzieć, że taki ekosystem, zwłaszcza jeśli ma być open source, musi się najpierw sam stworzyć. Najpierw trzeba położyć fundamenty. Doceniam ten projekt i uważam, że jest to naprawdę dobry pomysł. Teraz jednak potrzebujemy znacznego przyspieszenia w zakresie infrastruktury, z której będą mogli korzystać wszyscy.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent USA Joe Biden ogłosili niedawno zamiar wspólnego zajęcia się kwestią bezpieczeństwa w chmurze. Privacy Shield i Cloud Act nie powinny już wpływać na międzynarodową gospodarkę danymi. Czy ta zapowiedź zabrała ostatni wiatr z żagli inicjatywy Gaia-X?

Pfirsching: Nie jestem tego taki pewien. Nadal panuje duży sceptycyzm co do bezpiecznego pod względem prawnym porozumienia z USA. Nadzieje firm, przynajmniej tych, z którymi miałem do czynienia, nie są w tym względzie szczególnie duże. Ludzie nie do końca wierzą w globalnie jednolity, łatwy do zarządzania świat ochrony danych.

Myślę też, że Europa nie chce pozostać w tyle, jeśli chodzi o duże problemy związane z infrastrukturą cyfrową. Całkowite uzależnienie od dużych amerykańskich graczy w zakresie infrastruktury chmury obliczeniowej nie jest korzystne dla gospodarki europejskiej. W tym właśnie upatruję szansy dla Gaia-X. Musimy zaoferować europejskim firmom alternatywę dla hiperskalerów, która pod względem funkcjonalności i ceny będzie co najmniej zbliżona do amerykańskiej konkurencji. Kwestia ta jest nadal szeroko dyskutowana przez dyrektorów ds. informatyki i technologów.

Gaia-X rozpoczęła działalność o jeden poziom wyżej: firma chciała stworzyć wielowarstwową infrastrukturę danych, która pozwoliłaby klientom lepiej rozdzielać dane według ich krytycznego znaczenia. Dlatego właśnie wprowadzili hiperskalery, ponieważ niekrytyczne dane masowe mogą być również przechowywane w ich amerykańskich środowiskach chmurowych. Obecnie wciąż brakuje płaszczyzny kontrolnej lub platformy, na której firmy mogłyby rozpocząć działalność.

Pfirsching: Opisał Pan dokładnie sedno problemu, przed jakim stoi firma, która chce korzystać z usług Gaia-X - nawet nie będąc członkiem. Nie ma takiej jednej firmy, usługi czy strony internetowej, na której mógłbym złożyć zamówienie. Dlatego właśnie mówię o zarządzaniu: nie ma jednej instytucji, która wykraczałaby poza Stowarzyszenie Gaia-X, które jest raczej moderatorem, i zapewniałaby realne, użyteczne zastosowania.

Istnieje gąszcz teoretycznych konstrukcji, które mogą być poprawne pod względem merytorycznym, ale nie są dostępne dla decydentów w firmach. Pytanie: „Jak mogę wykorzystać Gaia-X w sensowny sposób?” pozostaje bez odpowiedzi. Dlatego wzywam wszystkich, aby odeszli od teorii i dyskusji na metapoziomie i stworzyli usługi, które można wykorzystać w praktyce. W przeciwnym razie Gaia-X poniesie porażkę.

Kto musi podjąć konkretne działania?

Pfirsching: Nadszedł czas, aby jeden z naprawdę dużych europejskich graczy, na przykład duży dostawca centrów danych lub dostawca telekomunikacyjny, taki jak Deutsche Telekom, Vodafone czy Orange, został przekonany do objęcia przewodnictwa koncepcyjnego oraz opracowania i zaoferowania odpowiednio skalowalnego rozwiązania opartego na Gaia-X. To jest właściwe działanie. Politycy także mają do odegrania pewną rolę. Muszą przestać rozdzielać fundusze w sposób drobiazgowy, jak zraszacz do trawnika. Lepiej byłoby zastanowić się, w jaki sposób można stworzyć dużą pulę budżetową i wykorzystać ją do budowy infrastruktury zgodnej z Gaia-X.

A więc jednak tak często wspominany konkurent AWS?

Pfirsching: Nie, nie o to mi chodzi, ale trzeba znaleźć, upoważnić i zlecić komuś stworzenie produktu z różnych koncepcji w ekosystemie Gaia-X. Twórcy Gaia-X muszą zdecydować, czego chcą.

Ale to oznacza, że twórcy Gaia-X muszą mieć jasność co do kierunku, w którym chcą podążać. Istnieje duże ryzyko, że niektórzy z interesariuszy opuszczą statek, ponieważ nie będą już widzieć, że ich interesy są reprezentowane.

Pfirsching: To prawda, ale czy to byłoby takie złe? Obecnie problem polega na tym, że nawet do tego nie dochodzimy! W tej chwili osoby zaangażowane mają ten problem, że nie mogą nad niczym pracować, bo jeszcze nic nie ma. Takie inicjatywy są jednak potrzebne, aby można było rozpocząć proces przekazywania informacji zwrotnych i nadać bieg sprawom. Nie ma nawet kanału, którym duże i średnie firmy mogłyby zgłaszać swoje wymagania lub życzenia.

Można zostać członkiem, a następnie próbować wdrożyć swoje wymagania w zakresie suwerenności danych, ale w tej chwili będzie to kosztować tylko wysiłek i pieniądze. Nie będzie można z tego wyciągnąć nic wartościowego dla użytkownika. Potrzebny jest pomysł na rynek. Ktoś musi zaoferować coś konkretnego, co umożliwi suwerenność danych i będzie czymś więcej niż tylko teoretyczną koncepcją - najlepiej Platformę jako usługę, na której każdy będzie mógł budować.

Czy nie byłoby sensowne, gdyby władze europejskie występowały w roli głównych klientów, tworząc w ten sposób zapotrzebowanie na rynku? Mogłyby one powiedzieć: będziemy korzystać z pewnych usług tylko wtedy, gdy będą one zgodne z Gaia-X...

Pfirsching: Rzeczywiście, mogę to sobie wyobrazić. Takie impulsy są potrzebne, aby wytworzyć większą presję i skłonić wiele małych łodzi do poruszania się w jednym kierunku w sieci. Taką rolę mogłyby odegrać władze europejskie lub rząd niemiecki, a nawet niemiecki Federalny Urząd Bezpieczeństwa Informacji (BSI). Mogłaby ona powiedzieć: Infrastruktura krytyczna musi być tak skonfigurowana, aby w przyszłości była zgodna z Gaia-X.

W jaki sposób Gaia-X jest obecnie finansowana? Czy lepsze zarządzanie funduszami mogłoby przyczynić się do szybszego postępu?

Pfirsching: Finansowanie jest zróżnicowane. Na przykład w różnych branżach były projekty finansowane przez rząd, finansowane przez niemieckie Ministerstwo Gospodarki. Ale ostatecznie to członkowie realizują projekt i finansują własne przypadki użycia. Mają też swoje własne, specyficzne interesy. Komisja Europejska również odgrywa tu pewną rolę.

Niestety, niekoniecznie wygrywa najlepszy pomysł, ale raczej koncepcja, która najlepiej pasuje do systemu lub ram finansowania. Popyt jest zbyt silnie oddzielony od alokacji zasobów i budżetów. Dlatego uważam, że trzeba by przemyśleć także struktury finansowe. Projekty, które mają szansę na jak najszersze zastosowanie, powinny być finansowane ze środków publicznych. Innymi słowy, powinniśmy odchodzić od wąskich przypadków użycia na rzecz szerokich możliwości zastosowania. Wspomnianym już słowem kluczowym jest platforma jako usługa, którą można wykorzystać także w infrastrukturze krytycznej.

Konieczne byłoby szybsze podejmowanie decyzji i lepsze zarządzanie.

Z tego wszystkiego, co mówicie, wynika, że Gaia-X ma ogromny problem z biurokracją....

Pfirsching: Tak. Działamy w ramach sieci europejskiej. Oczywiście stoją za nią Niemcy i Francja, ale od samego początku była to koncepcja silnie federalna, w której panowała duża różnorodność opinii. W tym przypadku naprawdę wskazane byłyby szczuplejsze mechanizmy podejmowania decyzji i lepsze zarządzanie.

Nawiasem mówiąc, obawiam się również, że nie będziemy już wystarczająco szybko wprowadzać innowacji w innych dziedzinach, ponieważ wielka obietnica Gaia-X jest w powietrzu i popiera ją wiele podmiotów. Ryzyko polega na tym, że wiele osób nadal czeka na wielki wybuch, zamiast posuwać sprawy do przodu szybko i elastycznie, małymi, wykonalnymi krokami. Dlatego właśnie oczyszczająca fala, która teraz wyraźnie nadchodzi, jest właśnie właściwym rozwiązaniem.

Źródło: Computerwoche

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200