Drogo jak cholera

"$Najmniejsze rozpowszechnienie telefonii komórkowej i rekordowo wysokie ceny usług$" - taki obraz polskiego rynku komórkowego wyłania się z analiz Instytutu eGospodarki Centrum Adama Smitha. "$W Polsce - w odniesieniu do siły nabywczej konsumentów - mamy najdroższe taryfy spośród 30 krajów OECD$" - czytamy w raporcie. Jego autorzy dowodzą, że obecny stan rzeczy wynika z braku prawdziwej konkurencji wśród operatorów, którzy w dalszym ciągu "wykorzystują pozycję oligopolu do ochrony swoich zysków". Sytuację na korzyść klientów jest w stanie zmienić jedynie wejście na rynek kolejnych operatorów. Decydujące znaczenie w zakresie uzdrawiania rynku będą miały decyzje regulatorów.

Siedem lat za Europą?

Drogo jak cholera

Penetracja telefonii komórkowej w Europie

Wskaźnik penetracji telefonii komórkowej w Polsce jest najniższy w całej UE. W przypadku naszego kraju sięga on ok. 48,2% (dane za I kw. 2004). Wyprzedzają nas Słowacja (70%), Grecja (93,5%) czy Litwa (71,3%), uznawane za mniej zamożne kraje. Średnia europejska to ok. 80%. Z szacunków Instytutu eGospodarki wynika, że przy zachowaniu obecnego (spadającego) tempa przyrostu użytkowników telefonii komórkowej, osiągnięcie wskaźnika 80% potrwa do 2011 roku, czyli 7 lat. Co hamuje rozwój rynku? Przede wszystkim ceny usług. W rankingu atrakcyjności taryf operatorów w różnych krajach - Era, Plus i Idea zajmują bardzo odległe miejsca. Na przykład w rankingu
Drogo jak cholera

Ranking taryf GSM

obejmującym 61 taryf dla użytkowników w niewielkim stopniu korzystających z telefonii komórkowej - Heyah znalazła się na 22 miejscu, SimPlus TEAM na 55 miejscu, a TAK TAK na 58 miejscu. (ranking nie obejmował pełnego zestawienia najnowszych taryf prepaid). W rankingu bezkonkurencyjny okazał się duński TDC Mobil z taryfą MobilExtra 2000. Na potrzeby porównania zestawiano ceny według parytetu siły nabywczej, nie cen nominalnych. Podobnie odległe miejsca polscy operatorzy zajęli w rankingach ofert dla użytkowników korzystających z telefonii komórkowej średnio intensywnie oraz intensywnie. Z analiz wynika, że są one jedne z najwyższych.

Czwarty i piąty, na ratunek

Co może pomóc zdynamizować rynek? Dopuszczenie kolejnego operatora UMTS i GSM1800. Jest to zasadniczy warunek uruchomienia mechanizmów prawdziwej konkurencji na polskim rynku. "Właśnie obecnie jest właściwy moment, gdyż rozdzielane są nowe zasoby częstotliwości" - twierdzą twórcy opracowania. "Nie ma żadnych przesłanek merytorycznych, które przemawiałyby za dopuszczeniem dotychczasowych operatorów do przetargu na nowe częstotliwości, ani rodziłyby podstawę do roszczeń o ewentualne odszkodowania" - czytamy w raporcie zatytułowanym "Analiza możliwości rozwoju cyfrowej telekomunikacji komórkowej w Polsce na tle innych krajów Europejskich". Zasadnicze znaczenie będą miały działania podejmowane przez regulatora, zwłaszcza ustanowienie umiarkowanej opłaty koncesyjnej dla nowego gracza. Według specjalistów najgorszym scenariuszem jest zastosowanie wariantu fiskalnego. Wysoka jednorazowa opłata, która mogłaby zasilić budżet państwa to z pewnością kusząca wizja dla urzędników. "Zjawisko zwane UMTS Bonanza, mamy już jednak za sobą. Histeria związana z koncesjami na UMTS z 2000 r. już nie wróci" - twierdzi Andrzej Sadowski, współzałożyciel i wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. Jest więc bardzo wątpliwe aby w przetargu na wolne częstotliwości pozyskać kwoty jak w 2000 r. Tak wysokie zobowiązanie (650 mln EUR) mogliby jedynie przyjąć dotychczasowi operatorzy, chcąc zablokować wejście na rynek konkurenta. Niskie koszty wejścia na rynek dla nowych operatorów, według szacunków Instytutu eGospodarki CAS, mogłyby spowodować trwały 0,5-proc. wzrost przychodów budżetowych. Zaś przy ustanowieniu wysokich oplat licencyjnych, nowi operatorzy przerzuciliby ich koszty na klientów, co na długi czas zahamowałoby spadek cen usług. Tym samym zmarnowano by szansę na wzrost konkurencyjności na rynku telekomunikacyjnym w Polsce. Według specjalistów, nie przyniesie go "zmiana barw" do jakiej szykuja się wszyscy trzej operatorzy. Sam fakt, że Plus, Era czy Idea mogą zmienić marki na Vofafone, T-Mobile czy Orange, nie zmienia układu sił na polskim rynku. Będzie to raczej wiązać się z nakładami na wielkie kampanie reklamowe - twierdzą specjaliści.

Zobacz również:

  • Matowa folia na ekran - użyteczne akcesorium czy zbędny gadget?
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200