Do czego służą konferencje

"Głowę dzika odciąć z kawałkiem szyi..."

Konferencja nafaszerowana wiedzą prelegentów o znanych nazwiskach może słono kosztować. Ile jednakże, by byli na nią chętni? To bardzo drażliwy temat, na którym nadziewa się cały konferencyjny rynek.

Dominują dwa modele z pośrednimi wariantami. Pierwszy - udział bezpłatny. Praktykowany w przypadku, gdy organizator ma hojnych sponsorów, ale również wtedy, gdy zarabianie na niej nie jest celem samym w sobie. Często stosuje się preferencje dla określonej grupy słuchaczy, np. zapewnia się bezpłatne zaproszenia przedstawicielom administracji publicznej. Drugi - uczestnictwo płatne od 100 zł po kilka tysięcy euro... Na czym polega problem?

Jeśli konferencja jest bezpłatna, można założyć na starcie, że nie przyjdzie 30% zgłoszonych uczestników. Wśród pozostałych będzie trwała ustawiczna wymiana. Dotyczy to zwłaszcza imprez organizowanych w Warszawie lub innych dużych miastach blisko firm, z których rekrutują się uczestnicy. Natomiast płatne - w jakiś niepojęty sposób - obligują zdecydowaną większość do pojawienia się na imprezie, na którą wyłożył pieniądze pracodawca. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że będzie to zdecydowanie mniejsza liczba osób.

Czy w takim razie warto płacić za konferencje? Większość osób nie myśli o udziale w konferencjach pod takim kątem, raczej bierze pod uwagę temat spotkania i jego program, chociaż pokutuje przesąd, że jak za darmo, to impreza będzie nastawiona nazbyt marketingowo. Dla osób spoza Warszawy 300 zł jest ceną przystępną, natomiast 500 zł trudniej przeforsować przez zarząd. "Jeśli temat jest istotny dla aktualnej działalności działu - tzn. dostarcza wiadomości potrzebnych do realizacji aktualnego planu, to tak, warto płacić za konferencje" - uważa Piotr Depta. "W przypadku bezpłatnych szkoleń pracodawca i tak «płaci», dając pracownikowi dzień wolny od pracy; pracownik poza biurem nie jest w stanie pełnić swoich obowiązków". Pojawiają się też głosy przeciwne. Bezpłatne konferencje opłacają się rynkowi, ponieważ zdobyte tam wiadomości i "doświadczenia" owocują rozwojem firm. W taki zaś sposób wracają automatycznie do producentów czy firm informatycznych, które zazwyczaj są inicjatorem branżowych konferencji. Podobnie uważa Marek Wągrodzki, administrator z firmy AVON Operation. Jego zdaniem nie warto płacić za konferencje, ponieważ organizatorzy w ten sposób reklamują siebie, swoje usługi i produkty.

"Brałam udział w bezpłatnych konferencjach, które moim zdaniem zostały świetnie przygotowane zarówno od strony organizacyjnej, jak i merytorycznej" - mówi Grażyna Wilk, kierownik Działu Informatyki w PZL Świdnik. - "Wspominam również takie płatne konferencje, które były kiepskie. Na pewno warto płacić za te, które dostarczają ciekawych i przydatnych informacji, mówią o praktycznych zastosowaniach oraz pokazują przykłady błędnego i prawidłowego wdrożenia".

"Smażona głowa, warzony śrzodek do rosołu..."

Czego ludzie chcą się dowiedzieć na konferencjach? "Wiosną byłam na corocznej konferencji zarządzania personelem. To okazja do wysłuchania praktycznych porad, nawiązania nowych kontaktów" - mówi Anna Wysocka. Przyznaje, że bankowcy zajmujący się kredytami hipotecznymi uważają za swój obowiązek bywać na imprezach o rynku nieruchomości, by poznać bliżej deweloperów, potencjalnych klientów.

To zupełnie jak handlowcy firm informatycznych specjalizujący się w poszczególnych branżach. Można być pewnym, że na konferencję energetyków przyjadą przedstawiciele ComputerLandu, silnego w tym sektorze, zaś do Juraty na coroczną konferencję bankowców, organizowaną przez Gdańską Akademię Bankową, udadzą się zarówno specjaliści z Oracle'a, jak i Microsoftu.

Znowuż z perspektywy kierowników działów informatyki bardzo mile widziane są tematy związane z zarządzaniem, niekoniecznie informatyką, ale personelem. "Dobrze by było, gdyby wykłady o systemach informatycznych pociągały za sobą praktyczne doświadczenia z zarządzania informatykami" - sugeruje Grażyna Wilk. Wciąż gorącym tematem jest bezpieczeństwo teleinformatyczne, ale na przychylność mogą liczyć również konferencje poświęcone ogólnie pojętej administracji oraz podpisowi elektronicznemu.

W gruncie rzeczy każda konferencja może przyciągnąć swoich smakoszy, o ile strawa intelektualna będzie smaczna i pożywna. Chociaż nasi rozmówcy podkreślają, że nie mają możliwości jeździć na wszystkie konferencje, bo kiedyś trzeba pracować, traktują takie imprezy jako niezbędny element swojego życia zawodowego. Pobudzają do działania i mają ozdrowieńczy wpływ na umysł.

<hr size=1 noshade>Mistrz nad mistrzami

Do czego służą konferencje
Na Forum na rzecz usług szerokopasmowych tygodnika Computerworld wystąpił Ronny Bergquist, Customer Experience Manager z centrali Ericssona w Sztokholmie. Pracuje w tej firmie od 30 lat - na stanowiskach inżyniera, sprzedawcy, konsultanta wsparcia, menedżera ds. bezpieczeństwa oraz specjalisty ds. kontaktów z klientami. Jego wykład o historii telekomunikacji od czasów Bella do telefonii 3G to niedościgniony wzór jak z firmowej prezentacji zrobić show. Ronny Bergquist dowcipkował, rozmawiał z salą i pokazywał różnego rodzaju urządzenia, a to drukarkę Bluetooth, a to telefon komórkowy I generacji ważący 20 kg... Nie omieszkał przeprowadzić wideokonferencji via UMTS ze swoim synem i żonglować kilkoma aparatami. Sala przyjęła jego wystąpienie z aplauzem - znaczy, że można pokazywać nowinki techniczne w taki sposób, aby słuchacze słuchali jak zahipnotyzowani.

Współpraca: Monika Ludwis

Śródtytuły zostały zaczerpnięte z książki Krystyny Bockenheim "Przy polskim stole".


TOP 200