Decydujące słowa

W chwili pojawienia się zaawansowanych przeglądarek na telefony takie jak iPhone Apple’a, Android Google’a i Palm Pre wcześniejsze ograniczenia stały się o wiele mniej dotkliwe. Co więcej, telefony komórkowe umożliwiają zlokalizowanie użytkownika, a to otwiera zupełnie nowe możliwości, szczególnie biorąc pod uwagę, że za pomocą komórki użytkownicy wyszukują dziś przede wszystkim produkty i informacje lokalne.

Oczywiście nie tylko Google zastanawia się nad tym, jak wykorzystać fakt, że komórki posiada dziś trzy miliardy mieszkańców globu, a dostęp do Internetu za pomocą komputera osobistego - tylko półtora. Przyszłości wyszukiwania i związanych z nim przychodów z reklam upatruje w urządzeniach mobilnych również zarząd Microsoftu. Zgodnie z ostatnimi informacjami koncernu, Microsoft pracuje nad rozwojem programu ułatwiającego korzystanie z wyszukiwarki Bing za pośrednictwem iPhone’a. Głównym celem prac rozwojowych jest stworzenie odpowiedniego fragmentu dla twórców aplikacji na iPhone’a, którzy mogliby zaszywać wyszukiwarkę Bing w swoich produktach. Odpowiedni fragment aplikacji znajdzie się na rynku za kilka tygodni. Bing został wypuszczony na rynek w czerwcu jako nowa odsłona Microsoft Live Search.

Wymieszać wszystkie dane

W gruncie rzeczy plany Google nie wydają się przełomowe. O wiele bardziej interesujące jest to, co koncern zrobił bez wielkiego rozgłosu w ciągu ostatnich dwóch lat i nad czym intensywnie nadal myśli (na razie bez znaczących rezultatów). Mowa o Google’s Universal Search, czyli połączeniu wyszukiwarek tekstu, obrazów, map, informacji lokalnych, nagrań wideo, wiadomości, blogów, książek i produktów. Obrazy, nagrania czy informacje z Wikipedii można dziś znaleźć najczęściej już na pierwszej stronie wyników wyszukiwania, choć często nie tyle wypierają one, co uzupełniają pierwszych dziesięć wyników tekstowych. Wydaje się, że Google doskonale wyczuł moment. Na You Tube tylko amerykańscy internauci przeprowadzają miesięcznie trzy miliardy wyszukiwań i w każdej minucie "ładują" 20 godzin materiałów wideo. W sieci znajduje się 500 miliardów obrazów. Nawet jeśli mechanizmy inteligentnego, automatycznego rozpoznawania zawartości obrazu i materiału wideo są w powijakach, realizacja koncepcji połączenia wertykalnych wyszukiwarek Google zasługuje na uznanie. Podobnym tropem podążył Yahoo. Bing (który za moment stanie się wyszukiwarką Yahoo) na razie zatrzymał się na etapie wyszukiwania tekstowego.

Teraz jednak za multimediami dla użytkowników powinny pójść multimedia od reklamodawców - i Google przyznaje, że intensywnie nad tym myśli. Co łatwe do przewidzenia, największym problemem jest opracowanie formatu reklam, który byłby "nieuciążliwy dla użytkowników". Gdyby specjalistom Google udało się taki format wymyślić, firma niewątpliwie udowodniłaby, że "ma ogromne możliwości zrewolucjonizowania rynku wyszukiwania".

Facebook - konkurent wyszukiwarek

Paneliści wypowiadający się na konferencji Search Engine Strategies zaniepokojeni byli tym, jak ogromną ilość internautów - zajętych zazwyczaj wyszukiwaniem treści - przyciągnęły serwisy społecznościowe, takie jak Facebook, MySpace i LinkedIn. Ich popularność jest tak wielka, że pytanie o to, czy idea optymalizacji stron internetowych pod kątem właściwej widoczności w wynikach wyszukiwania jest martwa, zadawane było zupełnie serio. Wydaje się bowiem, że internauci coraz częściej zamiast interakcji z tekstem i stojącym za nim serwisem wybierają interakcję z ludźmi. Jednym z proponowanych rozwiązań, które na powrót mogłyby przyciągnąć internautów do wyszukiwarek, było coś w rodzaju wirtualnej, spersonalizowanej osobowości, prowadzącej dialog z użytkownikiem wyszukiwarki i przewidującej jego potrzeby.


TOP 200