Czy w dobie pandemii autoryzacja FaceID ma rację bytu?

Znawcy problemu zastanawiają się czy nie czas na to, aby systemy potwierdzające tożsamość użytkownika po przeanalizowani rysów jego twarzy (technologia FaceID) zostały zastąpione innym mechanizmem. Chodzi oczywiście o to, że twarze trzeba obecnie zakrywać maską, co powoduje iż czynność ta nastręcza w niektórych sytuacjach sporo kłopotów.

Niektórzy producenci urządzeń mobilnych dostrzegli już ten fakt i opracowują systemy autoryzacji uwzględniające to ograniczenie. Można tu na przykład wymienić firmę Apple, która udostępniła niedawno użytkownikom swoich smartfonów kolejną wersję systemu iOS (opatrzoną numerem 13.5), która bierze pod uwagę ten fakt. System „patrzy” się na użytkownika i widzi, że ma on zakrytą twarz, dlatego wyłącza automatycznie autoryzację Face ID i przełącza się w sekundę na standardową metodę, żądając np. wpisania pinu.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że konieczność noszenia masek spowodowała iż technologia FaceID nie będzie tak przydatna jak było to jeszcze kilka miesięcy temu. Dlatego dostawcy urządzeń mobilnych zastanawiają się czy nie zmienić technologii FaceID (chociaż niektóry sugerują aby ją tylko usprawnić, co będzie jednak bardzo trudne) na inną, zapewniającą wygodę, bezpieczeństwo i możliwość skutecznego oraz co ważne szybkiego potwierdzania tożsamości osób noszących maskę.

Zobacz również:

  • Przeglądarka Chrome będzie jeszcze jakiś czas akceptować pliki cookie
  • Usługa WhatsApp uruchamiana na urządzeniach iOS będzie bardziej bezpieczna

Właściwie to Istnieją trzy warte rozważenia rozwiązania. Można więc przede wszystkim zmienić system FaceID tak, aby uwzględniał istnienie masek. Pozostałe dwa to swego rodzaju powrót do przeszłości. Oznacza to iż należy przeprosić się z systemami uwierzytelniania bazującymi na tradycyjnych i znanych od dawna metodach, a więc rozpoznających linii papilarne albo skanujących siatkówkę oka. O wpisywaniu pinów nie wspominamy, gdyż nikt tego na dłuższą metę nie zaakceptuje.

W tym pierwszym przypadku należałoby rozważyć technologie, w których linie papilarne palca odczytuje nie specjalny czytnik, a wyświetlacz urządzenia przenośnego. System taki miał pojawić się swego czasu w smartfonie iPhone X, ale Apple ostatecznie wycofał się z tego pomysłu i postawił wtedy na FaceID. Teraz być może tak Apple, jak i inne firmy będą musiały zrewidować swoją strategię i wrócić do tego pomysłu, stawiająca na technologię, w której linie papilarne skanuje wyświetlacz.

Jeśli chodzi o badania oka, to w grę wchodzą dwie metody. Jedna skanuje tęczówkę oka, a druga siatkówkę. Ta druga metoda jest bardziej skomplikowana, gdyż wymaga instalowania w smartfonie dodatkowego, umieszczonego najczęściej powyżej wyświetlacza modułu, który skanuje znajdującą się głęboko, na samym dnie oka siatkówkę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200