Czarny scenariusz: co jeśli dostawca chmury splajtuje?

Wiele mówi się o przenoszeniu usług i danych do chmury niejako zapominając, że jeśli nie jest to całkiem własna przestrzeń dyskowa i sprzęt, któregoś dnia bajka może się gwałtownie skończyć. I to całkiem niezależnie od klienta, który tę chmurę wynajął.

Co bowiem w sytuacji, w której dostawca rozwiązania zmuszony jest natychmiast zakończyć działalność? Fakt, że rynek ma się nie najgorzej, nie oznacza przecież, że nikt nie plajtuje.

Niby decydując się na wejście w chmury oczywistym jest, że trzeba także zapewnić sobie drogę wyjścia. Problem polega na stałym pamiętaniu o tej ewentualności, a także wykonaniu przygotowanego wcześniej scenariusza.

Zobacz również:

  • Akcje Intel spadają - winna rosnąca konkurencja w AI

Jak zimny prysznic zadziałał w 2013 roku upadek firmy Nirvanix, oferującej usługi chmurowe. Tu przynajmniej jednak zachowano przynajmniej część postanowień umownych i klienci mieli czas na wycofanie swoich danych. Szczęście w nieszczęściu, co bowiem zrobić z olbrzymim pakietem danych uzbieranym przez lata, nie mówiąc już o podtrzymaniu działania usług oferowanych z poziomu chmury.

Bez szans byli klienci innego dostawcy, firmy Megacloud, która wycofała się z rynku niemal bez uprzedzenia. Scenariusze te mogą i będą się powtarzać. Po boomie na chmurowym rynku musi bowiem przyjść okres osłabienia wzrostów i konsolidacji. Oznacza to, że część firm się połączy, ale inne zostaną wyłączone. Według firmy badawczej Gartner może to dotyczyć nawet 25% obecnych podmiotów operujących na rynku.

Jak już wspomnieliśmy, zanim w ogóle wejdzie się do chmury należy opracować plan wyjścia z niej. To podstawa i drugi krok w procesie wdrożeniowym po samym pomyśle na cloud computing. Eksperci doradzają też wcześniejsze pogrupowanie elementów, które mają trafić do chmury. Te bez których firma nie może funkcjonować na co dzień lub stanowią inny strategiczny zasób powinny być bowiem stale przechowywane także w innym, niezależnym od dostawcy miejscu - w ramach kopii bezpieczeństwa. Żeby jednak dramatycznie nie zwiększać kosztów, archiwizowanie innych danych powinno się odbywać rzadziej lub w ogóle.

Sporą rolę odgrywa też sam dostawca. Decydując się więc na usługi takich partnerów jak IBM, Amazon lub Microsoft można się spodziewać co najwyżej kilkuminutowych przestojów, ale nie kompletnego i nagłego zejścia z rynku albo plajty.

Eksperci zwracają także uwagę na fakt, że nawet odzyskane po tygodniach ciężkiej walki dane mogą okazać się bezużyteczne. Dotyczy to zwłaszcza publicznej chmury i dostawców, którzy do magazynowania danych używają własnych systemów. W takich sytuacjach często danych nie da się odczytać nie posiadając specjalnego narzędzia. Nie jest to co prawda niemożliwe, ale z pewnością bardzo uciążliwe.

Często da się uniknąć tego problemu. Trzeba jednak niestety pomyśleć o tym już na etapie podpisywania umowy. Nadspodziewanie często ponoć dostawcy godzą się na dodanie aneksu, na mocy którego jeśli ogłoszą upadłość, klient zyskuje dostęp do wirtualnej maszyny z kopią platformy magazynującej. Oczywiście nie za darmo, ale koszt może się okazać nieporównywalnie niższy niż próba oczyszczenia częściowo także zaszyfrowanych danych wyrwanych z systemu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200