Cyfrowa przyszłość TV

Niskie bariery wejścia

Spadek kosztów produkcji telewizyjnej obniżył barierę wejścia na rynek telewizyjny. Pytani przez nas eksperci nie chcieli podjąć się oszacowania kosztów stworzenia cyfrowej stacji, podkreślając, że oprócz kosztów związanych z technologią jest to wiele wydatków związanych z tworzeniem oferty programowej i promocją stacji. Przyznawali jednak, że jest to co najmniej kilkanaście razy tańsze niż tworzenie telewizji analogowej (nie wspominając już o kosztownych formalnościach związanych z rejestracją nadawcy i przydziałem częstotliwości).

Przeniesienie stacji na przekaz cyfrowy daje ogromną elastyczność. Zapewnia możliwość błyskawicznej implementacji wszelkich nowinek technicznych. Skończyły się czasy wieloletnich planów wymiany technicznych urządzeń transmisyjnych. Nawet bardzo istotne zmiany mogą być dokonywane niemal z dnia na dzień. Jak zapewnia Tomasz Misiak, w przypadku 4fun.tv np. format nadawania mógłby być zmieniony w ciągu 1-2 dni. Przeniesienie archiwum zajęłoby około miesiąca. W przypadku dużych nadawców proces ten potrwałby odpowiednio dłużej, nadal jednak nieporównywalnie krócej niż w przypadku przenoszenia archiwów analogowych.

Telewizja cyfrowa to także szerokie pole do popisu dla speców od reklamy i marketingu. "Dzięki dobrej identyfikacji potencjalnego widza będzie można niemal w pełni dostosować przekaz do jego oczekiwań. Zatem reklama nawet bardziej wszechobecna niż teraz może być postrzegana jako mniej inwazyjna. To trochę tak jak z zakupami w Amazonie. Skoro raz kupiłem jakąś książkę, to teraz księgarnia reklamuje mi pozycje z zakresu, który mnie interesuje" - mówi dr Jarosław Milewski z Instytutu Społecznej Psychologii Informatyki i Komunikacji Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

Łatwość dołączania komunikatów tekstowych sprawi, że widz będzie mógł równocześnie otrzymywać znacznie więcej informacji niż do tej pory. Już dziś transmisja strumieniowa plików daje możliwość dołączania komunikatów tekstowych, które mogą stanowić nawet od 2 do 10% wysycenia pasma, do tej pory traconego podczas transmisji. Od "pasków informacyjnych", które znamy z transmisji największych stacji, a także teletekstu, komunikaty będą różnić się przede wszystkim pełną personalizacją. O tym, jak wielkie znaczenie ma interaktywność i możliwość komunikacji tekstowej z widzami, mogą świadczyć dotychczasowe doświadczenia 4fun.tv, gdzie podobna komunikacja odbywa się za pomocą SMS-ów, a więc w mało wyrafinowanej formie. "Naszym widzom, a więc grupie w wieku 13-29 lat, bardzo spodobało się to, że wysyłając SMS mogą zaraz zobaczyć na ekranie jego treść. Odzew był na tyle pozytywny, że postanowiliśmy rozwijać ten kanał, wprowadzając np. możliwość SMS-owej komunikacji z prowadzącym program" - mówi Tomasz Misiak.

Lęk przed napsteryzacją

Skoro możliwości rozwoju zarówno przekazu programowego, jak i reklamowego już dziś są niemal nieograniczone, a przy tym tańsze niż produkcja programów analogowych, dlaczego do powszechnego wykorzystania transmisji cyfrowej muszą nakłaniać nadawców prawodawcy?

Jak świat długi i szeroki branżę telewizyjną trapi nowe schorzenie "lęk przed napsteryzacją". Obawiają się, że wpuszczenie sygnału telewizyjnego do sieci komputerowych doprowadzi do niekontrolowanego wtórnego obiegu programów, oczywiście ze stratą, albo chociaż bez dodatkowych korzyści finansowych dla nadawcy.

Lęk ten jest po części uzasadniony, zwłaszcza jeśli uwzględnimy, że telewizje nie wypracowały jeszcze sprawdzonego modelu biznesowego właściwego dla nadawców cyfrowych. Bazują na rozwiązaniach typu PPV (pay-per-view) i modelu abonenckim stworzonych kilkanaście lat temu i przynajmniej po części nieprzystających do możliwości telewizji cyfrowej z jej interaktywnością. Z drugiej strony lęk nadawców może wydawać się irracjonalny, jeśli uwzględnić nikły opór, jaki przejawiali 25 lat temu w dobie upowszechniania się zwykłych magnetowidów.

Co więcej tradycyjni nadawcy nie odczuwają presji innej niż ta wywierana przez prawodawców. Wiedzą, że niezależnie od tego kto zainteresowany będzie wejściem na rynek "telewizji cyfrowej", to w ich rękach spoczywają sznurki pozwalające prowadzić tę grę. To oni mają widownię, często niezdigitalizowane jeszcze archiwa z materiałami, wiedzę niezbędną do tworzenia programów i środki pozwalające na promocję swoich produkcji. Nawet najbogatsze firmy technologiczne, portale czy operatorzy telekomunikacyjni nie mają środków i know how, by w ekonomicznie efektywny sposób tworzyć zadowalający widzów program. Tym bardziej przynajmniej na razie między bajki należy włożyć przewidywania, że oto w Internecie wyrośnie nagle nowy popularny nadawca, który pokona koncerny medialne, dzięki lepszej wiedzy i zrozumieniu potrzeb widzów. Dlatego póki co wielcy nadawcy nawet pomimo presji ze strony prawodawców narzucają tempo tej gry.


TOP 200