Bez apoteozy IT

Nie sposób jednak zaprzeczyć, że informatyka zmienia sposób prowadzenia biznesu. Jeśli jednej firmie udaje się dzięki IT zwiększyć produktywność, ograniczyć ryzyko prowadzenia biznesu czy poprawić jakość usług, to ta jedna firma zmienia sposób działania całej branży, wywierając na nią większą presję konkurencyjną. Przecież zupełnie realne zmieniliśmy sposób kontaktowania się z bankami i zarządzania naszymi finansami, zupełnie realnie robimy zakupy bez ruszania się z domu, inaczej korzystamy z rozrywki.

No właśnie, to następne przekleństwo: redefinicja branż. W bardzo wielu branżach - fotograficznej, muzycznej, filmowej - pojawiają się technologie całkowicie zmieniające charakter konkurencji i metody pracy. I te technologie mają nie tylko jasne strony. Postawmy pytanie: po co właściwie menedżerowi informatyka? Teoretycznie informatyka ma mu dostarczać informacji potrzebnych do podejmowania właściwych decyzji. Jednak w praktyce informatyka działa zupełnie inaczej: umożliwia powstanie nowych zabawek, nowych produktów, nawiązanie przedziwnych związków organizacyjnych między firmami. Najlepszych przykładem są międzynarodowe systemy finansowe. Im bardziej informatyka wchodzi do różnych branż, tym bardziej zaraża je brzydką chorobą postępu. Informatyka wprowadza w stabilnych niegdyś branżach chaos, którym sama się charakteryzuje, i nie istnieją już chyba branże IT-odporne. W gruncie rzeczy mógłbym stwierdzić nawet, że per saldo informatyka szkodzi. Zamiast widzieć więcej, widzimy mniej, a nowe produkty informatyczne jeszcze bardziej komplikują wystarczająco już złożoną rzeczywistość gospodarczą. Z całą pewnością człowiek kierujący budową piramidy wiedział więcej na temat swojego projektu od współczesnego dyrektora.

Czy nie jest Pan czasem ilustracją powiedzenia, że zjawiska poznane do 15 roku życia traktujemy jako oczywistość, poznane między 15 a 35 rokiem życia jako ekscytujące wyzwanie, a te, z którymi zetknęliśmy się po 35 roku życia jako przeczące naturze rzeczy?

Pewnie coś w tym jest. Ale stwierdzenie, że informatyka destabilizuje branże i przyczynia się do zwiększania stopnia złożoności biznesu, jest niewątpliwie prawdziwe. Nie byłoby krachu rynków finansowych, gdyby informatyka nie pozwoliła na stworzenie finansowych zabawek. To informatyka zwiększa skalę globalizacji i stwarza takie zjawiska jak business processes offshoring. Kiedyś usługi były zasadniczo nieprzenoszalne, teraz zdjęcia rentgenowskie opisywane są w Chinach. Trudno to sobie wyobrazić, ale dziś zdarza się, że prowincjonalna amerykańska gazeta zatrudnia Hindusa, który ogląda przez Internet sesje rady miejskiej i opisuje je, nie ruszając się z Indii, po czym przesyła sekretarzowi redakcji. Czy to już nie jest perwersja?

Wygłosił Pan miażdżącą krytykę informatyki, ale przecież dziś choćby informatyka medyczna pozwala nam zdalnie diagnozować choroby, które kiedyś powodowały nagłe zgody z nierozpoznanych przyczyn. Czy to nie jest bezwzględnie pozytywna wartość?

Ależ oczywiście, podobnie jak włączenie do obrotu informacją milionów ludzi kiedyś całkowicie wyłączonych z obiegu idei. Afryka dokonuje dziś podobnego skoku jak my kiedyś: my weszliśmy od razu w karty kredytowe, pomijając etap czeków, Afryka wchodzi w płatności mobilne, pomijając etap kart kredytowych. Bez informatyki nie byłoby poznania ludzkiego genomu ani badań kosmosu. Co więcej, bez informatyki branża agroturystyczna wyglądałaby dziś zupełnie inaczej. Turysta z apetytem na wczasy pod gruszą znajdzie dziś setki ofert w każdym regionie Polski, a żaden, nawet najmniejszy 4-pokojowy biznesik, nie może już funkcjonować bez obecności w Internecie. Tak czy inaczej, nie mamy wyjścia, bo przecież nie możemy już wyrzucić tych wszystkich zabawek do kosza i ogromna ich większość pozytywnie wpływa na nasze życie. Chciałbym tylko zasygnalizować, by nie przesadzać z fetyszyzowaniem informatyki, bo jak zakręcą kurek z gazem, to żadna informatyka nie zmieni tego, że zmarzniemy. Oczywiście, informatyka może zoptymalizować zużycie zasobów i niejako zastąpić ich część. Te efekty na pewno wyraźnie zauważymy w następnym pokoleniu, ale z pewnością znacznie wyraźniejsze efekty dostrzeżemy wówczas, gdy uda nam się w końcu doprowadzić do zimnej fuzji. Wtedy, niezależnie od postępów informatyki, będziemy mogli zhajcować, ile wlezie.


TOP 200