Aresztowanie doprowadziło do padnięcia dużej części sieci TOR?

Aresztowanie, niebezpieczny kod, FBI, poszukiwania anonimowych internautów, dziecięca pornografia i „mroczna strona sieci”. Ta wiadomość jest jakby żywcem przeniesiona z kryminału.

Aresztowanie doprowadziło do padnięcia dużej części sieci TOR?

Strona domowa sieci TOR

Serwis Niebezpiecznik.pl donosi o braku możliwości dostania się na wiele z popularnych serwisów w sieci TOR. Ma to być związane z aresztowanie człowieka mającego być właścicielem najpopularniejszej w sieci TOR, darmowej platformy hostingowej dla tzw. ukrytych usług, wśród których znajdowały się Onionbank i Tormail.

Chodzi tu o Erica Eoina Marquesa, mieszkającego w Irlandii obywatela USA. 28-letni mężczyzna została aresztowany i oskarżony o dystrybuowanie dziecięcej pornografii. Póki co, dowody przeciwko Marquesowi, o których mówi się w Internecie, nie są zbyt mocne. Przez jego konto miały przechodzić przelewy na duże kwoty, które następnie trafiały na kontra rumuńskie. Na komputerze Amerykanina szukano także fraz powiązanych ze zdobywaniem rosyjskiej wizy.

Zobacz również:

  • WordPress 6.5 trafia na rynek. Oto 5 najważniejszych zmian

Pierwszy z zarzutów Marques odpiera, mówiąc, że w Rumunii mieszka jego była dziewczyna, którą wspiera. Ma tam się także znajdować biznes jego znajomego, w którym Amerykanin postanowił zainwestować. W przypadku rosyjskiej wizy, Marques zeznał, że do poszukiwań skłoniła go historia Edwarda Snowdena – zwykła, ludzka ciekawość.

Choć nie wiadomo jak zakończy się postępowanie przeciwko Marquesowi, FBI już nazwało go „największym dostawcą dziecięcej pornografii na Ziemi”. Agencja domaga się ekstradycji do USA, gdzie 28-latkowi może grozić nawet 30 lat więzienia.

To jednak aresztowanie Amerykanina miało doprowadzić do padnięcia serwisów w sieci TOR. Jej użytkownicy znaleźli także kod mający wykorzystywać nieznaną do tej pory podatność JavaScript na ataki. Działał on w taki sposób, że mógł umożliwić identyfikację użytkowników TOR. Twierdzą oni, że za całą sprawą stoi FBI prowadzące akcję przeciwko osobom dystrybuującym dziecięcą pornografię.

Tymczasem okazuje się, że sam Marques mógł się nie zajmować takim procederem, a jedynie utrzymywać platformę, na której dozwolone było przechowywanie dowolnych treści. W całej sprawie, póki co jest więc więcej niewiadomych, niż rzeczy, o których da się powiedzieć, że są pewne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200