Facebook "drugim internetem"?

Facebook chce zastąpić internet. To nie żart tylko realne plany. Bo jeśli użytkownik wchodząc na stronę Facebooka uzyska wszystkie niezbędne funkcje, usługi i informacje to nie będzie musiał surfować po sieci.

Online można dziś zrobić już praktycznie wszystko. Mimo to, głównym zajęciem użytkowników sieci pozostają komunikacja, zakupy i konsumowanie treści. Nic dziwnego więc, że największą popularnością cieszą się portale społecznościowe, blogi, platformy zakupowe typu Amazon, sklepy z aplikacjami, serwisy wideo, podcasty, gry czy magazyny online.

Po co w ogóle się wylogowywać?

W ostatnim czasie główną strategią Facebooka jest przenoszenie do wirtualnego świata czynności, które zwykle wykonujemy, gdy akurat nie jesteśmy zalogowani. I chociaż głównym obszarem działań giganta stworzonego przez Marka Zuckerberga pozostaje komunikacja, to ostatnie doniesienia zza oceanu dowodzą, że Facebook usilnie stara się za wszelką cenę zatrzymać użytkowników w świecie online.

Zobacz również:

  • Meta będzie znakować szkodliwe treści generowane przez AI
  • WordPress 6.5 trafia na rynek. Oto 5 najważniejszych zmian

Spójrzmy najpierw na liczby. Miesięczna liczba użytkowników Facebooka sięga 1,4 miliarda. Z odrębnej aplikacji Facebook Messenger korzysta 600 milionów użytkowników. Liczba użytkowników aplikacji WhatsApp niedawno przekroczyła próg 800 milionów, a z Instagrama korzysta grubo ponad 300 milionów osób. Oznacza to, że – przynajmniej w teorii – z narzędzi komunikacyjnych Facebooka korzysta aż 3,1 miliarda użytkowników. Co ciekawe, dokładnie tyle liczy cała populacja użytkowników internetu.

Oczywiście, podane liczby w dużej mierze pokrywają się ze sobą. Szacuje się, że łączna liczba użytkowników Facebooka korzystających z narzędzi komunikacyjnych wynosi prawdopodobnie około 2 miliardów, plus minus kilka setek milionów. Tym liczbom Facebook zawdzięcza dominującą pozycję na rynku komunikacji online – żadna inna firma nie może poszczycić się takimi wynikami.

Tymczasem Facebook wprowadza kolejne funkcjonalności, które jeszcze bardziej przywiązują użytkowników do tego tylko jednego serwisu. Firma rozwija między innymi system umożliwiający robienie zakupów w portalu społecznościowym bez konieczności wylogowania się z niego. Przycisk zakupów jest umieszczany automatycznie w reklamach publikowanych na głównej stronie serwisu. Jeśli tak dalej pójdzie, Facebook wkrótce zacznie zastępować sklepy z aplikacjami, platformy typu Amazon i inne podobne rozwiązania.

Teraz Facebook zabiera się też za konsumowanie treści. Dotychczas firma zachęcała użytkowników do publikowania materiałów wideo w serwisie i automatycznie odtwarzała je na jego głównej stronie. Doprowadziło to do tego, że ogromna większość niezwykle popularnych filmów wirusowych, GIF-ów i memów była oglądana właśnie na Facebooku. Jak wynika z danych udostępnionych przez spółkę, publikowane na Facebooku filmy są oglądane 4 miliardy razy dziennie. To wręcz nieokiełznany wzrost, jeśli weźmie się pod uwagę dane styczniowe (3 miliardy) i dane z września ubiegłego roku (1 miliard). Wskaźniki obejrzanych filmów na Facebooku są naprawdę imponujące.

Po sukcesie z filmami, Facebook postanowił iść o krok dalej i tym razem pochylił się nad innym rodzajem treści, mianowicie artykułami. Jak wiadomo, od samego początku powstania mediów społecznościowych, standardową procedurą publikacji treści w tego typu serwisach było postowanie odnośnika do artykuły, czasami opatrzonego własnym komentarzem, żartem lub emotikonami.

Facebook nie mógł jednak pogodzić się z tym, że publikowane linki odsyłają użytkowników w inne miejsce. Stąd genialne, aczkolwiek nieco zaskakujące ogłoszenie dotyczące wdrożenia nowej funkcji szybkich artykułów, tzw. Instant Articles.

Główną zaletą tej funkcji ma być błyskawiczne, bo 10-krotnie szybsze ładowanie artykułów niż ma to miejsce przy ładowaniu linku wklejanego z przeglądarki. Co więcej, Facebook deklaruje, że postowane artykuły zachowają wszelkie cechy nadane im przez nadawcę, m.in. układ graficzny i czcionki.

Postrzeganie nowej funkcji Instant Articles wyłącznie pod kątem szybkości i estetycznego wyglądu jest jednak błędne i całkowicie mija się z rzeczywistym celem realizowanym w ten sposób przez koncern Marka Zuckerberga. Mianowicie, chodzi tutaj o całkowite zastąpienie wartościowych stron internetowych serwisem społecznościowym. Zamiast wysyłania użytkowników na zewnątrz, Facebook postanowił zaprosić wydawców do siebie.

Za pośrednictwem nowej aplikacji Facebooka użytkownicy nie potrzebują żadnej przeglądarki, by odczytywać postowane artykuły. Kliknięcie dowolnego elementu postowanej wiadomości, np. podsumowania, nagłówka lub zdjęcia, powoduje błyskawiczne rozwinięcie całej treści. Aby było to możliwe, tj. aby zyskać bezpośredni dostęp do procesorów znajdujących się w urządzeniach mobilnych, Facebook stosuje zawrotne rozwiązania inżynieryjne. W ten sposób może zagwarantować użytkownikom błyskawiczny dostęp do bogatych treści multimedialnych, które odczytywane z przeglądarki zwykle ładują się zbyt wolno.

Aplikacja Instant Article to nieodparta pokusa dla wydawców. Początkującym edytorom gwarantuje dostęp do szerokiej grupy odbiorców i możliwość wirusowego rozprzestrzeniania treści. Na dodatek publikowane artykuły wyglądają schludnie i ładują się szybciej niż treści publikowane na stronach wydawców online. I co najważniejsze, wydawcy mają pełną kontrolę nad tym, co i kiedy publikują.

Aplikacja Instant Article jest na razie dostępna tylko dla urządzeń z systemem iOS, a zgodę na publikację artykułów w takiej formie wyraziło do tej pory tylko dziewięciu wydawców: The New York Times, The Atlantic, NBC, National Geographic, BuzzFeed, The Guardian, BBC News, Spiegel i Bild. Można się jednak spodziewać, że w momencie udostępnienia aplikacji na pozostałych platformach (m.in. Android) i wzrostu liczby wydawców, każdy użytkownik będzie w ten sposób dzielić się treściami na Facebooku.

To strategia, która aż kipi od doskonałości. Dzięki połączeniu trzech najważniejszych obszarów aktywności internautów, Facebook zasadniczo niweluje potrzebę użytkowników do wylogowania się i spędzenia czasu poza internetem.

Facebook uczy się na własnej skórze

Facebook od jakiegoś czasu zmierza drogą, którą wcześniej wydeptał Google i pozostali giganci Doliny Krzemowej. Zachęca pracowników do spędzania długich godzin w pracy i poświęcenia dla idei „przejęcia świata”.

Odwzorowaniem strategii polegającej na przenoszeniu do wirtualnej rzeczywistości tych aktywności, które dotychczas zarezerwowane były raczej dla świata offline, jest najnowszy kampus Facebooka zaprojektowany przez znanego architekta Franka Gehry’ego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200