Technokrata Michał Boni będzie kontrolował informatyzację administracji

Na czele Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji stanie Michał Boni uznawany za czołowego technokratę rządu premiera Donalda Tuska. Powołanie tego ministerstwa nie było jednak poprzedzone żadną dyskusją publiczną, chociaż jest to zmiana zasadnicza z punktu widzenia struktury rządu oraz absorpcji środków unijnych przeznaczonych na informatyzację…

…i tu pojawia się pierwszy problem natury lingwistycznej, który może jednak mieć głębokie reperkusje w funkcjonowaniu rządu i całej administracji państwowej. Jaka jest bowiem zależność między pojęciem "cyfryzacji" i "informatyzacji"? Nie jest to problem teoretyczny bowiem od ścisłych definicji tych słów w kontekście właśnie funkcjonowania rządu będzie zależało czy Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji usprawni informatyzację kraju, czy wręcz przeciwnie jego powołanie spowoduje jeszcze większy bałagan.

Z tego co przeniknęło do opinii publicznej, wiemy, że nowe ministerstwo będzie skupiało działy telekomunikacja, poczta i informatyzacja, a szeroko pojęta cyfryzacja jest w rozumieniu premiera zadaniem nowym dla tego ministerstwa. Wynika z tego, że pojecie "cyfryzacji" - w sensie nadanym mu przez aktualny rząd - jest pojęciem zawierającym w sobie pojęcie "informatyzacji". Pojęcie "cyfryzacji" jednak kojarzy się opinii publicznej głównie z cyfryzacją telewizji, którą zajmuje się Urząd Komunikacji Elektronicznej. Kto w aktualnym rządzie będzie teraz odpowiadał za cyfryzacje TV - ministerstwo czy UKE ?

Zobacz również:

  • Radosław Maćkiewicz nowym dyrektorem Centralnego Ośrodka Informatyki

Biorąc pod uwagę wypowiedzi premiera Tuska - nowy minister dokona przeglądu planów projektów teleinformatycznych w całej administracji rządowej oraz zaproponuje ich racjonalizację pod względem technicznym, organizacyjnym i pod kątem wydatków - możemy się spodziewać pierwszych sporów kompetencyjnych na linii UKE - Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Nazwa ministerstwa jest atrakcyjna, jednak przebudowa funkcjonowania centrum decyzyjnego, jakim jest rząd, nie może opierać się na lingwistycznych działaniach PR.

Z tego co przeniknęło do opinii publicznej, wiemy, że nowe ministerstwo będzie skupiało działy telekomunikacja, poczta i informatyzacja, a szeroko pojęta cyfryzacja jest w rozumieniu premiera zadaniem nowym dla tego ministerstwa.

Druga uwaga jest być może jeszcze istotniejsza. Jak wiadomo, w 2006 r. powołano do życia Komitet Stały Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Telekomunikacji, którego główna funkcja polega na koordynacji projektów teleinformatycznych. A jak jest rola Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji? Cytuje słowa premiera Donalda Tuska - "dzięki temu jeden podmiot może koordynować zadania z zakresu informatyzacji, sieci teleinformatycznych oraz e-gospodarki". De facto będziemy jednak mieli dwóch koordynatorów - Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji oraz Komitet Stały ds. informatyzacji, a każdy kto liznął naukę zwaną teorią organizacji lub prakseologię naukę stworzona przez T. Kotarbińskiego, wie ,że tam gdzie jest dwóch kierowników to bałagan i opóźnienia w podejmowaniu decyzji wzrastają w postępie geometrycznym.

Kto kogo będzie koordynował ministerstwo komitet, czy komitet ministerstwo? To nie jest żart, tylko pytanie kogoś kto tymi sprawami - powołaniem komitetu ds. informatyzacji - zajmował się teoretycznie i praktycznie kilka lat. Powołanie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji skomplikuje jeszcze bardziej proces uzgadniania decyzji, a co za tym idzie utrudni wydawanie pieniędzy z UE przeznaczonych na informatyzację kraju. Załóżmy jednak, że rząd dojdzie do wniosku, że dwóch koordynatorów to sytuacja niezdrowa i zlikwiduje Komitet. Wtedy znajdziemy się znów w latach 90. XX wieku, kiedy żadne powiązania poziome pomiędzy ministerstwami nie istniały i kiedy narodziło się zjawisko zwane "syndromem resortowości", polegające na drastycznej przewadze resortowych (pionowych) mechanizmów zarządzania i niezdolności do uruchamiania mechanizmów koordynujących, ograniczających suwerenność poszczególnych ministerstw. Do dzisiaj znaczna część kadr administracyjnych umie funkcjonować tylko w syndromie "resortowym".

Nieumiejętność - lub raczej systemowa niemożność - myślenia w kategoriach relacyjnych (poziomych) jest cechą charakterystyczną kultury urzędniczej (szczególnie centralnej) w Polsce. Musimy także pamiętać, że wszelki rozwiązania antyresortowe napotkają potężny opór ze strony gremiów centralnej biurokracji rządowej, wśród kierowników branżowych instytucji i jednostek organizacyjnych pragnących pozostać w układach resortowych. Te lobby resortowe ujawniło się podczas reformy administracyjnej - w zamyśle właśnie antyresortowej - przeprowadzonej za rządów premiera Jerzego Buzka. Przykładowo konsekwencją syndromu resortowości jest nadmiar identyfikatorów informacyjnych takich jak PESEL, NIP, REGON, identyfikator ZUS itd. Polska jest krajem o największej liczbie identyfikatorów w Europie i co ważniejsze każda reforma, która próbuje ten stan rzeczy zmienić jest zwalczana wspólnymi siłami firm i biurokratów.

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji z definicji nie może pełnić roli koordynatora, który ma prawo wtrącać się w prace innych ministerstw. Tego zabrania mu Konstytucja.

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji z definicji nie może pełnić roli koordynatora, który ma prawo wtrącać się w prace innych ministerstw. Tego zabrania mu Konstytucja. Dlatego też - moim zdaniem - jego powstanie wzmocni istniejący bałagan, przyczyni się do odrodzenia "syndromu resortowości", a dodatkowo proces tzw. uzgodnień międzyresortowych wydłuży się niepomiernie, co utrudni wydawanie pieniędzy unijnych.

Dlatego zamiast Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji - brzmi zaiste pięknie i nowocześnie - wolałbym rozpocząć proces koordynacji ministerstw od uzgodnienia definicji podstawowych pojęć, które używane są przez nie w różnych znaczeniach. Koordynacja i integracja informacyjna musi poprzedzać - jak wszyscy doskonale wiedzą - koordynację informatyczną. Proponuję zacząć normalnie pracować, a nie uprawiać marketingowe sztuczki ze słowem "cyfryzacja". Być może jednak się mylę, być może minister Michał Boni pokona wszystkie przeszkody i Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zanotuje wspaniałe osiągnięcia?

Dla mnie osobiście tekstem praktycznym jego funkcjonowania będzie problem Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii - urzędu, który z definicji zajmuje się cyfryzacją map geodezyjnych. Jeżeli urząd ten zostanie przeniesiony z MSWiA i jeżeli w ciągu roku powstanie w ramach Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji nowa ustawa o geodezji, to wtedy uwierzę, że powołanie tego ministerstwa miało sens!

Piotr Piętak, jest redaktorem serwisu Mediologia.pl, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialny za informatyzację (m.in. modernizację systemu PESEL).

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200