Klimatycznie

Panie Redaktorze Naczelny!

Panie Redaktorze Naczelny!

W pierwszych słowach mojego listu się przedstawię. Mam na imię Michał, ale koledzy mówią na mnie Misiek. Trochę dlatego, że tak miśkowato wyglądam. No bo to fakt, że trochę jestem szerszy niż dłuższy i to przecież nie jest moja wina, bo nauczycielka od biologii mówiła, że nasz wygląd najbardziej detergentują rodzice w kodzie De En A.

Trzej najbardziej klimatyczni ziomale z mojej klasy to Walet, Gruby i Paweł, którego nazywamy Pawianem. Walet, chociaż chudy, gra na gitarze, no i jak zacznie śpiewać to wszystkie najfajniejsze sztunie zbierają się dookoła i razem z nim zawodzą. Gruby chodzi na siłownię i solarium, od swojego starego pożycza brykę i nawet motorem raz przyjechał. Bo kiedy jego starszy brat Stefan akurat ma odsiadkę, to Gruby pożycza jego motor. Ojciec Pawiana jest lekarzem, ralyngologiem czy jakoś tak i w gardła ludziom zagląda. Z tego zaglądania ma sporo kasy, ja to myślę, że to prawda jak mówią, że niektórzy ludzie aż się dławią kasą i wtedy muszą po ralyngologa dzwonić, żeby im tę kasę z gardła wyciągnął, a jak już wyciągnie to bierze trochę dla siebie. No bo przecież ze zwykłego zaglądania to tyle by nie było, prawda panie redaktorze? Pawian ma więc kasy jak lodu, ma bagginsy full wypas, kupuje laskom doładowania do heja i samych swoich. Małolaty go lubią i mówią: "hej, Pawian, mnie też doładuj!" - i głupio się przy tym śmieją. Do Grubego i Waleta zresztą też i tylko do mnie się tak nie śmieją, panie redaktorze.

No i właśnie dlatego piszę do was, bo z Waletem, Grubym i Pawianem jedziemy tego lata na obóz. Chłopaki nieźle obstawią rynek i nie wiem, czy coś dla mnie zostanie, bo ja to ani śpiewać za bardzo nie umiem, ani taty ralyngologa nie mam, tylko jeden łańcuch złoty kupiłem, chociaż Gruby i tak ma trzy. Na rowerze dobrze jeżdżę, tylko co z tego skoro obóz jest wędrowny, a nie rowerowy?

Mój stary kupił ostatnio laptopa, no i pomyślałem, czy taki laptop to jest dobry sposób na wyrwanie jakiejś sztuki na obozie. Bo tak kombinuję: jakby któraś chciała przegrać Szakirę albo Blukafe, to ja mam w tym laptopie nagrywarkę. Jeśli będzie chciała do starej albo starego zamejlować, to ja przez heja wejdę do netu i jej pozwolę wysłać mejla za friko. Umiem skonfigurować dżipieresa, więc nie będzie problemu, a Pawian skumał o co biega i obiecał, że mi też zrobi doładowanie do heja. A wieczorem puszczę jakiś klimatyczny film z diwiksa i wszystkie panny będą mówiły: "Hej, Misiek, zajefajny film, ty to jesteś równy kolo!". Bez ściemy, laptop potencjalnie dobry jest na towar, tylko muszę mieć pewność, że nie będzie obciachu jak go wezmę na ten obóz.

Redaktorze, do rzeczy, czy na takiego laptopa da się załapać jakąś fajną sztukę, ale nie kaszalota, tylko czadową pannę, najlepiej od razu na cały obóz? Bo w tego laptopa starego musiałbym trochę zainwestować i nie wiem, czy mi się ta inwestycja zwróci. No i przecież to obóz wędrowny, a nie rowerowy, więc trzeba go będzie nosić na plecach i baterię na postojach doładowywać, bo mi Pawian baterii nie doładuje ze swojego heja.

Panie redaktorze, patrzę na te zdjęcia w pana gazecie i tam są tacy kolesie co felietony piszą, to może oni z komputerami mają więcej do czynienia i by powiedzieli? Pewnie będą wiedzieć, bo z wyjątkiem Chabika, który niewyjściowy jest wyraźnie, tak mu jakoś krzywo z gęby patrzy, to oni wyglądają na klimatycznych gości, co to niejedną pannę już wyrwali, może nawet któryś na laptopa. Pomóżcie!

Narka

Misiek

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200