Wszystkiemu winni są geodeci

SIP na lata

Wprowadzanie elektronicznego SIP w Polsce musi trwać wiele lat. Nie jest to praca dla jednej ekipy. Rządy będą się zmieniać, burmistrzowie i prezydenci, a system musi być wciąż budowany, uaktualniany, konserwowany i w miarę zmian technologicznych przekształcany. Nie my go wymyśliliśmy, zrobiono to setki lat przed nami, my mamy tylko przedłużyć jego trwałość w nowej technologii. Nie róbmy systemu jednorazowego, na pokaz, dla jednego miasta, nie interesując się tym, co potem, oraz tym, co poza miastem. Moje miasto - Łódź, graniczy z miastami: Zgierz, Rzgów, Pabianice, Konstantynów, Aleksandrów. Swoje systemy mają Zgierz i Pabianice. W mniejszym mieście każda decyzja jest łatwiejsza, bo za mniejsze pieniądze, więc Łódź na razie systemu nie ma, choć wiele się tu robi. Ponieważ jednak system zgierski w ogóle nie ma nic wspólnego z pabianickim, to łódzki może być zgodny albo z jednym, albo z drugim. Sprawa ta decydentom głowy nie zaprząta (też wniosek z lektury Raportu Specjalnego Computerworld), może więc się zdarzyć, że nie będzie zgodny z żadnym. Jak potem tworzyć system wojewódzki, regionalny, wreszcie państwowy?

Jak z tego widać, w cytowanych wypowiedziach często zdarza się pomieszanie pojęć, przeciwstawianie dwu równoznacznych określeń, czasem wprost brak znajomości tematu. Ale to nie problem, po prostu trzeba umieć współpracować w wielodyscyplinarnych zespołach, starać się rozumieć dbałość innych o dobro wspólne, a nie podejrzewać o ciemne interesy. Projekt modernizacji systemu informacji przestrzennej (bo to jest modernizacja) powinien być tworzony w takich właśnie zespołach, a zacząć się musi od zapoznania się ze standardami już wprowadzonymi i pracami w toku. A prace takie prowadzone są w Polskim Komitecie Normalizacyjnym i Głównym Urzędzie Geodezji i Kartografii. I realizowany w takim zakresie, w jakim standardy pozwalają. To i tak bardzo wiele pracy. Robienie czegoś ponadto, to wyrzucanie pieniędzy.

I jeszcze jeden aspekt

"Z czasem będzie konieczny też system katastralny i być może stały dostęp do Internetu" [S. Kosieliński, artykuł wstępny].

Nie "z czasem" i nie "być może" - te obie sprawy potrzebne są gospodarce jak woda kwiatom już od przedwczoraj. Bez systemu katastralnego ułomne są podatki, gospodarka gruntami, planowanie gospodarcze i przestrzenne, Księgi Wieczyste i statystyka państwowa.

Bez dostępu do Internetu i opartej na systemie katastralnym prezentacji możliwości inwestowania w mieście prezydenci i burmistrzowie wciąż będą narzekać, że nikt nie chce u nich inwestować. "Wskaż na mapie działki o powierzchni 800 m2, znajdujące się w pobliżu ośrodków handlowych, arterii komunikacyjnych i parkingów, mogących pomieścić 30 samochodów" [M. Iwańska UM Gdańska, "Po co miastom GIS"]. Cytowane pytanie mogę zadać przez Internet z mojego domowego komputera do bazy danych np. miasta Oakland w Kalifornii. Po kilku minutach otrzymuję odpowiedź graficzną (na mapie) i tabelaryczną: kto jest właścicielem wskazanej działki, jaki ma adres i telefon. Ci w Oakland wiedzą, że takie pytanie szybciej przychodzi do głowy prywatnemu przedsiębiorcy, który chce zainwestować, niż magistrackiemu urzędnikowi. Przedsiębiorca zainwestuje szybko, urzędnik pięć razy się zastanowi i zbierze pięć podpisów, zanim wyda samorządowe pieniądze. Kto więc nakręca koniunkturę - urzędnik czy obywatel? Tak, GIS jest potrzebny miastom, ale nie w tym celu, w jakim został przedstawiony. On jest potrzebny miastom z uwagi na udostępnienie informacji nie tylko urzędnikowi (jak wyobraża to sobie Małgorzata Iwańska: "Metoda na opornych podatników" - tytuł rozdziału), ale przede wszystkim właścicielowi biura projektowego i agencji nieruchomości, a także Kowalskiemu, który zastanawia się, w co zainwestować leżące na koncie pieniądze. Zarówno w USA, jak i w Polsce są to informacje jawne, każdemu dostępne, ale dostępne z trudem, gdy brakuje takiego narzędzia. Ba, samo istnienie takiego narzędzia budzi wśród ludzi inicjatywę. Popytajcie radę Oakland, jak zmienił się obrót ziemią, jak wzrosły inwestycje (miejscowe, ale przede wszystkim obce) i jak zmniejszył się ruch kołowy w centrum, gdy wprowadzono ten system? Tak, bo nagle zmniejszyła się wielokrotnie liczba interesantów przy okienkach. Przy okazji wielu urzędników mogło przejść do sprawiającej więcej satysfakcji pracy niż tylko udzielanie informacji. Tak trzeba widzieć system informacji przestrzennej. Nie tylko, a na pewno nie przede wszystkim jako urzędnicza "metoda na opornych podatników", ale też jako urzeczywistnienie obywatelskiego prawa do informacji, które przez obywatelską aktywność przyniesie efekty w gospodarce. Co daj Boże, panu prezydentowi, pani dyrektor wydziału, panu burmistrzowi i nam zwykłym obywatelom, szewcom i geodetom też.

<hr size=1 noshade>Dr inż. Zygmunt Szumski jest geodetą i b. wykładowcą Politechniki Łódzkiej. Obecnie pracuje w Miejskim Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Łodzi.


TOP 200