Wszystkiemu winni są geodeci

Słowa za słowa

"Jedynym rozwiązaniem, które przynosi oczekiwane wyniki, jest standaryzacja na poziomie protokołów transmisji" [R. M. Gęślicki, informatyk, Opole, "Iskrzenie na styku"]. Geodeci o tym pomyśleli. Na zlecenie głównego geodety kraju został opracowany i wdrożony w połowie 1995 r. SWING (Standard Wymiany Informacji Geodezyjnej).

"Nie ma ustalonych standardów wymiany danych przestrzennych, np. przy ewidencji gruntów" [M. Ozurkiewicz, informatyk z Jason MacKenzie, Łódź, "Administracja publiczna tworzy bardzo trudny rynek"]. Możliwości technologiczne wciąż nas wyprzedzają, taka jest prawidłowość dzisiejszego czasu, ale trwają prace nad standardem wymiany danych ewidencji gruntów i budynków. Czyni to zespół powołany przez głównego geodetę kraju. W innych krajach, przodujących, dopiero o tym myślą.

Podstawowymi warstwami tego systemu są warstwy lokalizujące z metrową dokładnością wszystkie posesje w mieście i przebieg ulic. Warstwy te stanowią rodzaj podkładu, na który użytkownicy nałożą własne warstwy tematyczne. Firma Jason MacKenzie uczestniczyła w budowie podstawowych warstw danych bazy przestrzennej na podstawie cyfrowo przetworzonych zdjęć lotniczych [M. Ozurkiewicz z Jason MacKenzie, Łódź, "Dostępne Systemy Informacji Geograficznej"].

Metrowa dokładność posesji i ulic to mapa w skali 1: 2000, pochodna mapy zasadniczej, tworzonej od lat przez geodetów. Cyfrowe przetworzenie zdjęć lotniczych to też praca geodetów, o specjalności fotogrametria.

Jak widać, geodeci i informatycy nie tylko mówią to samo, ale i działają w tym samym kierunku. A jaki jest stosunek decydentów, proszę popatrzeć dalej. O osiągnięciach Szczecina pisze się tak:

"Inne miasta w Polsce (np. Kraków, Zgierz, Gdańsk) wybrały tradycyjny model budowy SIP, na który składa się baza geodezyjna (zbiór działek) i baza opisowa. Jest to mozolny i kosztowny proces, który wciąż opiera się na założeniu, że jego dysponentami będą geodeci miejscy. Stąd bierze się przeświadczenie, że systemy GIS muszą być perfekcyjne od strony geodezyjnej" - komentuje Grzegorz Fiuk, który nie ma wątpliwości, iż silne lobby geodetów zwraca wyłącznie uwagę na zabezpieczenie własnych interesów, a nie dba o poprawę efektywności zarządzania miastem, jako nierozerwalną całością. Toteż w Szczecinie zdecydowano się na budowę systemu zarządzania, opartego na mapie z pominięciem warstwy geodezyjnej, zgodnie z koncepcją "od ogółu do szczegółu". Dane geodezyjne, ze względu na ścisły, rozbudowany i podlegający ciągłej zmianie charakter, stanowią tylko niezbędne uzupełnienie systemu i jego wzbogacenie. Liczy się skala makro obserwowanych zjawisk, możliwość podejmowania decyzji na podstawie graficznej prezentacji informacji zawartych np. w planie przestrzennym miasta, a nie geodezyjna dokładność przebiegu ulic lub działek" [S. Kosieliński, "Gryf z mapą w kieszeni"]. A kilka akapitów dalej: "Szczeciński System Informacji Geograficznej to widzenie problemów miasta w skali makro... skalę mikro podejmie zaś budowany oddzielnie SIP" [S. Kosieliński, "Gryf z mapą w kieszeni"].

Czyli drugi raz wydane zostaną pieniądze, aby teraz już poprawnie, perfekcyjnie od strony geodezyjnej, zbudować system. To jest właśnie przyczyna, dla której geodeci podnoszą głos. Bo geodeci w czasie swoich studiów są uczeni, że mają służyć państwu, całemu ogółowi. Ustalanie geodezyjnych standardów służy temu, aby za granicą miasta nie pojawiły się informacje do naszych nie przystające, krótko mówiąc - niestandardowe. "Silne lobby geodetów zwraca wyłącznie uwagę na zabezpieczenie własnych interesów, a nie dba o poprawę efektywności zarządzania miastem, jako nierozerwalną całością". Bo samorządowi (nie wszyscy, tylko ci ograniczeni) urzędnicy widzą teren tylko do granic miasta. Dalej niech będzie, jak chce. Obudzą się z ręką wiadomo gdzie, gdy przyjdzie przyłączać do miasta suburbia. Czy to nie jest dbanie (zabezpieczyć można pistolet) o własne interesy, a nie o interes wspólny? Z tym, że geodeci nie zajmują się miastem, tylko Polską jako nierozerwalną całością. A zasadę "od ogółu do szczegółu" sformułowali właśnie geodeci kilkaset lat temu.


TOP 200