Siedmiu superbohaterów IT

Meikle pracował w urzędzie stanowym w Richmond w Wirginii, kiedy w 1996 roku nad jego miasto nadciągnął cyklon Fran. Jego CIO odnalazł segregator z planami kryzysowymi urzędu, odkurzył i otworzył.

"Plan przewidywał, że szef urzędu wystartuje śmigłowcem i będzie monitorował sytuację z powietrza ... w czasie huraganu" - mówi Meikle - "Telefony kontaktowe były sprzed lat i wiele osób przeszło na emeryturę lub na inne stanowiska. Zasadniczo plan był bezużyteczny"

Meikle i jego zespół musieli improwizować - przykryli plastikowymi torbami na śmieci cały krytyczny sprzęt i szafki z dokumentami, stworzyli w biegu plan komunikacji. W końcu kucnęli i przeczekali burzę, na szczęście dach wytrzymał, a urząd został uratowany przed katastrofą. Plany odłożono na półkę, gdzie zapewne pozostają do dziś.

Poleganie na improwizacji jest na dłuższą metę złą strategią, gdyż nie wszystkie katastrofy dają czas na przygotowanie. Tak jak u Kapitana Instynkta, piętą achillesową improwizatora jest skłonność do pokonywania przeszkód z marszu. Nie zastąpi to aktualnych planów.

Superbohater IT nr 6: Dystorsjanin

Super-moc: zakrzywianie rzeczywistości - na dobre i na złe

Nazwijmy to techniką Scotta. W pierwszym Star Treku, kiedy Scott mówi kapitanowi Kirkowi, że macierz cewek warp jest całkowicie zniszczona, a mimo to udaje mu się ją naprawić przed następną przerwą na reklamę. Tak samo niektórzy informatycy wydają się bohaterami dzięki technice małych obietnic i większych rezultatów.

Według Wisdoma, dzieje się tak, ponieważ w wielu organizacjach dział IT musi przesadzać w przedstawianiu negatywnych okoliczności, żeby uzyskać zasoby, których potrzebuje.

"W niektórych organizacjach dział IT nic nie dostanie, o ile nie ogłosi katastrofy. To jak w filmie ‘Full Metal Jacket’, gdzie żeby dostać wsparcie piechoty, prosi się o czołgi, bo wiadomo, że gdyby poprosić o piechotę, to nic się nie dostanie"

O ile Dystorsjanin może się okazać przydatny w dziale, sterując po morzach polityki międzydziałowej i z niejaką łatwością promując wartość działu IT, to może się też łatwo stać złoczyńcą. Ma w końcu skłonność do przejmowania chwały za udane projekty, nawet gdy zrobił wszystko, żeby się nie powiodły.

Lowe opowiada, że pracował na początku XXI wieku w urzędzie energii, który musiał dostosować platformę .Net Microsoftu, do automatyzacji biura. Urząd opierał się głównie na platformie Java, ale w tym zakresie .Net oferowało narzędzia, których brakowało Javie. Lowe mówi: "Nasz kierownik wspierał nas bezkompromisowo, ale wiceprezes IT przeciwstawiała się na każdym kroku. Kazała nam wykonać trzy projekty pilotażowe. Kiedy wszystkie powiodły się śpiewająco, przyznała, że potrzebowaliśmy właśnie .Net. Potem przeniosła naszego kierownika na inne stanowisko, a sama zgarnęła chwałę".


TOP 200