Lokalna chmura – oksymoron IT, który działa

Technologia Numecent nie ogranicza się do samych aplikacji i ich dosyłania na stacje robocze. Dla zastosowań profesjonalnych godny podkreślenia jest fakt, że jest ona zdolna do obsługi całych systemów operacyjnych i dużych maszyn wirtualnych. Są one przesyłane na serwer w identyczny sposób, jak standardowe programy na desktopy. Potrzebny jest tylko do tego na serwerze czysty OS z rodziny Windows z zainstalowanym klientem Jukebox, który startuje odpowiednie środowisko. Działa on w trybie hostowanego hypernadzorcy (Hypervisor typ 2) i może obsługiwać zaawansowane programy dla biznesu identycznie jak standardowe systemy instalowane bezpośrednio „na metalu”.

Skrócenie czasu wdrożenia, przekładające się na elastyczność utylizacji posiadanego serwera fizycznego jest tu korzyścią nawet bardziej istotną niż w przypadku obsługi klientów końcowych. Przykładowe wdrożenie maszyny wirtualnej 66GB Hyper-V dla wielu użytkowników sprowadza się do przesłaniu jej obrazu zawierającego pojedynczą instancję Microsoft Windows 2008 R2 i kilka instancji Windows 7. VM działa w rzeczywistości na Windows 2008 R2 z oprogramowaniem Hyper-V. Podczas wdrożenia z użyciem technologii Numecent efektywne uruchomienie jest możliwe po przesłaniu pierwszych 900 MB z 66 GB całości obrazu maszyny, co oznacza skrócenie czasu uruchomienia o 60 razy.

Zobacz również:

Smartfon jako serwer i inne kierunki rozwoju

Numecent nie odcina się jednak w 100% od tradycyjnej terminalowej chmury. Prowadzone są prace nad pogodzeniem obu metod, w celu dostarczania programów Windows na urządzenia mobilne z Android i iOS. Wybrany PC obsługujący technologię Numecent działa jako lokalny serwer, udostępniając strumieniowo dane do tabletów poprzez Wi-Fi. Nie sprowadza się to jednak do prostej emulacji, gdyż interakcja z aplikacją następuje w sposób właściwy dla danej platformy – poprzez gesty. Ich obsługa jest implementowana podczas procesu wirtualizacji, jest przechowywana jako część metadanych przypisanych do danego programu.

Jest też możliwe działanie w drugą stronę – instalacja modułu serwerowego na smartfonie z Androidem i udostępnianie z niego aplikacji na komputery PC. Podłączają się one bezprzewodowo do urządzenia mobilnego i pobierają stamtąd gotową do pracy aplikację, działającą w izolowanym środowisku. Serwer na komórce przypisany jest do użytkownika i może obsługiwać tylko przypisane doń programy zgodnie z przydzielonymi prawami. Po zakończeniu pracy, znika ona z „peceta” bez pozostawiania śladów. Dzięki temu zachowany jest dostęp do narzędzi niezależnie od fizycznej lokalizacji i sprzętu, a dodatkowo zachowana jest równowaga między wygodą i oszczędnościami trendu BYOD a względami bezpieczeństwa.

Kolejnym krokiem w rozwoju technologii cloudpagingu ma być heurystyczna metoda nauki przesyłania stron, pozwalająca na tworzenie drzewa historii pobierania elementów dla danego zasobu (aplikacji) na podstawie analizy zachowań dotychczasowych użytkowników. Po zgromadzeniu odpowiedniej ilości danych system wysyłać ma do klienta strony w inteligentny sposób (kolejności) nie czekając na jego zapytania. Skutkować to ma dodatkowym zmniejszeniem obciążenia sieci i opóźnień.

Ograniczenia

Naturalnie Numecent posiada swoje ograniczenia. Niekoniecznie można je nazwać minusami – są wadami rozwiązania, a zarazem prostymi konsekwencjami przyjętej logiki działania.

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że obecnie cloudpaging jest napisany z myślą o obsłudze środowiska Windows i jego aplikacji. Poza opisanym powyżej flirtem z Android i iOS na poziomie streamingu obrazu, nic nie wskazuje na to, by były rozwijane analogiczne metody obsługi innych platform. Niezależnie od tego, czy wynika to z wewnętrznych uwarunkowań logiki programistycznej, czy z twardych założeń biznesowych firmy, w erze wzajemnego przenikania się systemów stanowić może pewne ograniczenie.


TOP 200