Technologia to pikuś

Jeśli w rok po zakończenia projektu jesteście w stanie w trzech zdaniach powiedzieć, co się zmieniło w organizacji na lepsze, to znaczy, że nam się prawdopodobnie udało. Właśnie o zmierzenia i zademonstrowanie zmian powinno chodzić, a nie o zrobienie projektu dla samej idei jego zrobienia.

Paul Wilkinson z firmy Gaming Works, przygotowującej gry symulacyjne dla biznesu

Pierwsze podejście do wspólnego katalogu usług było trudne. Katalog dla wszystkich był niejasny, do wszystkich dotarła konieczność opracowania wspólnego nazewnictwa, co okazało się jednym z trudniejszych elementów projektu - wszyscy uczestnicy projektu upierali się, że ich propozycje są najlepsze. Ostatecznie okazało się, że niezależnie od specyfiki każdej ze spółek, procesy biznesowe są analogiczne i opracowanie wspólnego katalogu nie jest niemożliwe. Próbne uruchomienie systemu 1 lipca zakończyło się porażką, ale po kolejnych trzech dniach intensywnej pracy aplikacja wystartowała produkcyjnie. "Popełniliśmy jeden z typowych błędów. Opracowaliśmy procesy, które po pierwsze, były nie do końca zrozumiałe dla wszystkich zainteresowanych, a po drugie, nie były w pełni wspierane przez aplikację. Część procesów pojawiła się bez specjalnego uzasadnienia - łatwo było je wprowadzić" - mówi Wojciech Dobosz. Drugim etapem projektu stało się więc przeprowadzenie usprawnień procesów na podstawie opinii uczestniczących w nich pracowników. Wprowadzono szereg usprawnień i wreszcie udało się uzyskać aprobatę pracowników, przekonanych, że nowy sposób pracy będzie lepszy od poprzedniego. Zmniejszono o kilkanaście procent liczbę usług opisanych w katalogu.

Nowy rok przyniósł nowe wyzwania. Oddział handlowy został zlikwidowany i powstało 6 spółek dystrybucyjnych i 6 spółek obrotu. Standaryzacja procesów i usług trwa do dziś. W centrali powstało coś w rodzaju poligonu doświadczalnego, na którym testowane są kolejne procedury. Jeśli działają dobrze, propagowane są dalej, do kolejnych spółek. Użytkownicy i strona biznesowa informowani są przez różne publikacje i artykuły w wydawnictwach wewnętrznych o zmianach. "Katalog usług dziś obowiązujący został opracowany przez IT. Założyliśmy za biznes, czego mogą od nas wymagać. Nie chcieliśmy w dobie kryzysowych ograniczeń pozwolić im wymagać od nas czegoś, czego nie jesteśmy w stanie im zapewnić" - mówił Wojciech Dobosz. "Jesteśmy dziś w stanie powiedzieć, co robimy, jak robimy, i przede wszystkim - do czego i w jakim czasie możemy się zobowiązać. Określiliśmy wstępnie czasy reakcji i naprawy, jakie możemy zapewnić, a klienci określili nam priorytety. Zapomina się często o informowaniu nie tylko użytkowników, kiedy mogą oczekiwać od pracowników wsparcia <<tak>>, ale też pracowników wsparcia, kiedy możemy powiedzieć <<nie>>" - podsumował.

Wspólna szyna usług dla europejskich spółek

Vattenfall jest największym wytwórcą ciepła w Europie i piątym wytwórcą energii elektrycznej. W Polsce firma obsługuje 6 mln klientów i jest w posiadaniu pięciu ciepłowni, dostarczając m.in. 70% ciepła dla Warszawy. Kiedy koncern rozpoczynał restrukturyzację w 1999 r. w Polsce, każdy z pięciu zakładów posiadał własną informatykę, w każdym królował inny model zarządzania, inne oczekiwania i inne metody rozwoju. We wszystkich spółkach pracowało łącznie 5400 osób, dziś 1000. Samo IT zatrudniało 400 osób, dziś - 5. Dyskusje nad kierunkiem rozwoju trwały długo. Na świecie rozwijała się koncepcja centrum usług współdzielonych, duże firmy IT i doradcze przekonywały klientów do outsourcingu.


TOP 200