Nowe oblicze "cienkiego klienta"

Występują też inne problemy związane z VDI. Najpoważniejsze to akceptacja użytkownika i ogólna wydajność takiego systemu. Brak akceptacji takiego rozwiązania przez użytkowników często prowadzi do rezygnacji z dużych projektów tego rodzaju. Z kolei instancja VDI może być wystarczająco wydajna, jeżeli wykonuje stosunkowo łatwe zadania, takie jak pisanie i edycja tekstów, poczta elektroniczna czy przetwarzanie formuł arkuszy kalkulacyjnych, ale może nie zdać egzaminu w konfrontacji ze wzbogaconą zawartością, taką jak aplikacje Flash, wideo czy inne multimedialne. Generalnie jest to problem po stronie protokołu transportowego ekranów desktopa, a nie wydajności samej VM, ale to właśnie sprawia, że problem jest jeszcze trudniejszy do rozwiązania.

Niektórzy dostawcy próbują go rozwiązać, zarówno po stronie serwerowej, jak i klienckiej, dostarczając strumienie audio i wideo "obok" protokołu wyświetlania, adaptując je po stronie klienckiej i używając klienta do obróbki wideo. Jednak obsługa takich zwiększonych obciążeń wymaga silniejszego i droższego cienkiego klienta.

Zobacz również:

  • Przeglądarka Chrome będzie jeszcze jakiś czas akceptować pliki cookie
  • Usługa WhatsApp uruchamiana na urządzeniach iOS będzie bardziej bezpieczna
  • Cyberobrona? Mamy w planach

Pasmo sieciowe stanowi problem dla każdego systemu desktopowego opartego na serwerze, a zwłaszcza korzystającego z połączeń WAN (duże opóźnienia, wąskie pasmo). Trudności mogą również sprawiać drukowanie i właściwe odwzorowanie urządzeń USB. Nie są one przypisane wyłącznie do VDI, lecz powinny być uwzględnione na etapie planowania wdrożenia VDI.

Problemy specyficzne dla VDI to m.in. zapotrzebowanie na pamięć masową. Niektóre implementacje VDI wymagają, aby każdy system desktopu miał dysk wirtualny, jak wszystkie inne VM. Jeżeli na każdą desktopową VM założymy 8 lub 10 GB, to po przemnożeniu przez liczbę spodziewanych użytkowników VDI, można otrzymać spory koszt dodatkowej pamięci masowej. Należy także zauważyć, że VDI nie wnosi zbyt wiele do problemu obniżenia wymagań na administrowanie oprogramowaniem desktopowym, ponieważ każda VM musi być zarządzana, tak jak inne systemy desktopowe. Oznacza to konieczność używania narzędzi do wprowadzania łatek, instalowania oprogramowania i dokonywania zmian.

Wszystko to wiąże się z kosztami. Z jednej strony, VDI stwarza możliwość obniżenia początkowych kosztów sprzętu (desktopów opartych na serwerach), jednak po przeliczeniu kosztów wszystkich niezbędnych licencji może się okazać - w zależności od wybranego rozwiązania - że trzeba więcej zapłacić za każdy desktop VM niż za tradycyjnego "ciężkiego" klienta. Ważne jest, aby wszystkie te okoliczności wziąć pod uwagę i rozważyć przed podjęciem decyzji o wdrożeniu VDI. Czynniki decydujące to: koszt cienkiego klienta, koszty implementacji, licencji i rozszerzenie istniejącej infrastruktury wirtualizacji.

VDI a tradycyjne usługi terminala graficznego

Tradycyjny system cienkiego klienta najlepiej sprawdza się przy pojedynczych aplikacjach lub "lekkich" (zazwyczaj sprowadzających się do wypełniania formularzy na kliencie). Większa liczba aplikacji albo rosnąca ich złożoność, a także więcej użytkowników - mogą łatwo zniweczyć efekt niskich kosztów. Ponadto może pojawić się wspomniany problem akceptacji takiego rozwiązania przez użytkowników - problematyczne stają się szybkie drukowanie przez WAN czy możliwość użycia urządzeń USB. Korzyści, jakie mogą przynieść usługi terminalowe, to przede wszystkim niższe koszty sprzętu i łatwość instalacji oraz utrzymania. Wady to brak skalowalności, potencjalny problem wydajności na niezbyt szybkich łączach z dużymi opóźnieniami.

Pomiędzy VDI a tradycyjnymi usługami terminala graficznego można znaleźć wyraźne podobieństwo. Oba rozwiązania lokują wiele sesji użytkowników desktopa na pojedynczym serwerze lub zbiorze serwerów i oba używają tych samych protokołów do dostarczania tych sesji na ten same cienkie klienty. Oba też zapewniają scentralizowane narzędzia do zarządzania desktopem. Ale na tym podobieństwa się kończą.


TOP 200