Jak radzimy sobie w sytuacji kryzysowej

Ewakuacja zagrożonej powodzią krakowskiej serwerowni portalu okazała się nieunikniona. W wyniku przenosin komputerów 18 maja nie działały m.in. strony vod.onet.pl, zumi.pl, tv.onet.pl oraz tvnwarszawa.pl. Onet.pl informował, że jego nowa serwerownia zlokalizowana w innym miejscu Krakowa jest w pełni bezpieczna.

Podobnie jak zlokalizowane w Krakowie dwa centra danych Comarch. Ryszard Kluza dyrektor Centrum Data Center w Comarch zapewniał, że ich ośrodki były i są bezpieczne, i nie grozi im zalanie. Dodaje, że jednych z kryteriów wyboru lokalizacji było właśnie sprawdzenie, czy działka nie znajduje się na tzw. terenie zalewowym. Do weryfikacji wykorzystywana jest "mapa terenów zalewowych", na których zaznaczone są informacje, kiedy na danym terenie wystąpiła ostatnio powódź. "Według mapy zalewowej, na naszym terenie nie zanotowano powodzi od 1000 lat! Oczywiście można się zastanawiać, co to znaczy i czy dostępne dane są wiarygodne. Uważam, że taka informacja oznacza, że nie zaobserwowano na tych terenach powodzi od czasu, kiedy zbierane są dane" - wyjaśnia.

Woda, która zagraża dokumentacji

O sprawdzeniu, czy planowana na firmę lub dom lokalizacja nie znajduje się na terenach zagrożonych zalaniem opowiada też Maciej Sosiński, założyciel Pronox Technology. W 1997 r. na własnej skórze przekonał się o niszczycielskiej sile powodzi. W tym czasie jego firma mieściła się na wyspie Pasieka, w centrum Opola, która znajduje sie pomiędzy Odrą a kanałem Ulgi. Fala, która wówczas nawiedziła to miasto, okazała się dużo wyższa od prognozowanej. "Woda zalała nam nie tylko magazyn, ale i biura, które - według zapowiedzi specjalistów od meteorologii - miały być bezpieczne. Znajdowały się na wysokości 3,5 m nad ziemią. Woda sięgała 5,5 metra!" - wspomina.

To właśnie w biurach znajdowały się wszystkie dokumenty księgowe w wersji papierowej, komputery oraz dyskietki z kopiami danych, zamknięte w szafie pancernej. Odtworzenie pełnej dokumentacji sprzed powodzi okazało się niemożliwe. Tymczasem - z powodu braku oryginałów faktur zakupu - opolski UKS naliczył Pronox Technology zaległości w podatku VAT, które opiewały w pierwszej wersji na 6 mln zł. Później - po odtworzeniu części dokumentów - kwota ta zmalała do 3 mln zł. "Dopiero jednak po dwóch latach udało sie tę kontrolę zamknąć ostateczną decyzją Sądu Administracyjnego w Opolu oczyszczającą mnie z wszelkich zarzutów. Skarb Państwa oddał wszystko, wraz z prawie 500 tys. zł odsetek" - opowiada dziś Maciej Sosiński.


TOP 200