Biuro szeroko otwarte

"Udało się nam zdiagnozować powody najczęściej występujących w naszej firmie problemów z kompatybilnością formatów OpenOffice i MS Office. Nie wszystkie udaje się wyeliminować, ale brak zgodności między programami jest obecnie zjawiskiem marginalnym" - mówi Paweł Moszumański. Tam, gdzie konieczna jest 100-proc. wierność dokumentów, są stosowane dokumenty w uniwersalnym i w pełni przenośnym formacie PDF.

Z doświadczeń informatyków EGIS wynika, że przyczyną kłopotów nie jest ułomność jednego czy drugiego pakietu Office, ale źle pojęta "kreatywność" użytkowników. Jako przykład podają sytuację, w której współpracownik EGIS, nie mogąc sobie poradzić ze sformatowaniem podpunktów w programie prezentacyjnym, posłużył się w tym celu arkuszem kalkulacyjnym Excel, a następnie obiekt z arkusza wkleił do PowerPointa. Próba uruchomienia prezentacji w programie Impress wymagała interwencji informatyka. "Jeżeli ktoś się uprze, że w przesłanej nam prezentacji musi zmieścić grafikę, animację i melodię odtwarzaną w tle, możemy spodziewać się problemów. Natomiast nasi pracownicy wiedzą, co robić, by w przygotowywanych przez siebie dokumentach uniknąć bałaganu" - wyjaśnia Marek Pętlicki, programista zajmujący się m.in. rozwijaniem aplikacji współpracujących z OpenOffice. "Proszę zwrócić uwagę, że problemy z konwersją formatów występują również między poszczególnymi wersjami aplikacji Microsoftu" - dodaje Paweł Moszumański.

W takich sytuacjach od czasu do czasu przydają się płyty z oryginalnymi aplikacjami Microsoftu, z których niegdyś w EGIS korzystano na co dzień. Ale nie tylko przy tego typu okazjach. Na potrzeby sprawozdawczości do resortu zdrowia czy przy sporządzaniu dokumentacji koniecznej do rejestracji leków wymagane są formaty właściwe dla oprogramowania Microsoftu. Gdyby nie to, pracownikom EGIS Polska wystarczyłby OpenOffice i bezpłatne przeglądarki Worda, Excela czy PowerPointa udostępniane przez Microsoft.

Niestraszna Mozilla

Przeglądarka internetowa i program do obsługi poczty elektronicznej to obok pakietu biurowego podstawowe aplikacje instalowane na każdej stacji roboczej. W EGIS Polska zrezygnowano ze stosowania zintegrowanego z Windows pakietu Internet Explorer, mimo że korzystanie z niego nie wymagało dodatkowych nakładów finansowych.

"Swego czasu pisaliśmy sporo aplikacji uruchamianych bezpośrednio w przeglądarce. Do Internet Explorera ostatecznie zniechęciły nas sytuacje, w których ta sama aplikacja inaczej działa w przeglądarce dostarczanej z Windows 2000 niż w tej z Windows 98. Poszczególne wersje przeglądarki różniły się od siebie którymś z kolei miejscem po przecinku. Nie sposób było nad tym zapanować" - podkreśla Paweł Moszumański. Stąd decyzja o rozstaniu z Internet Explorerem. Dla znawców open source wybór dokonany przez informatyków EGIS był łatwy do przewidzenia - tylko Mozilla.

Protoplastą Mozilli jest Netscape Communicator. W roku 1998 szefowie spółki Netscape zrozumieli, że nie mają szans w konfrontacji z dołączanym do Windows Internet Explorerem, i zdecydowali się na udostępnienie kodu źródłowego swojej - niektórzy powiedzieliby "kultowej" - przeglądarki. Praktycznie przepisana od nowa stała się podstawowym pakietem open source w zakresie aplikacji komunikacyjnych (przeglądarka zintegrowana z programem pocztowym). W opinii użytkowników jej podstawowym atutem jest odporność na wirusy rozsyłane pocztą elektroniczną. "Od czasu, kiedy używamy Mozilli, nie ujawniono żadnych krytycznych błędów zagrażających bezpieczeństwu" - zachwala pakiet Rafał Zawadzki, administrator sieci w EGIS Polska.

Wdrożeniu Mozilli towarzyszyły obawy o reakcję użytkowników na zmianę środowiska pracy w Internecie. Asekuracyjnie pobrano z sieci "skórki" dla Mozilli, które do złudzenia miały imitować nieaktywnego Internet Explorera. "Praktycznie nie można było dostrzec różnicy" - mówi Ireneusz Piekarski, informatyk opiekujący się sprzętem. Okazało się to niepotrzebne, bo użytkownicy szybko przekonali się o zaletach nowego programu. Po dwóch latach doświadczeń z Mozillą nikt nie potrzebuje imitacji Internet Explorera. Z rzadka tęsknotę za przeglądarką Microsoftu można by wyczuć w głosie użytkownika, który prosi informatyków o interwencję, gdy Mozilla nie wyświetla poprawnie strony WWW. "Zdarza się, że autorzy stron z jakiegoś powodu nie zadadzą sobie trudu, by sprawdzić współpracę swojego serwisu z innymi przeglądarkami, zadowalając się poprawną obsługą Internet Explorera" - mówi Marek Pętlicki.

Nie wiedzieć czemu, problemy te ujawniają się zwłaszcza w przypadku serwisów internetowych prowadzonych przez banki. Jednym ze sposobów na uniknięcie problemów jest zmiana ustawień w Mozilli, tak aby przeglądarka "przedstawiała się" obsługującemu żądania serwerowi WWW jako Internet Explorer. "Coraz rzadziej zachodzi taka potrzeba. Co więcej, pojawiają się serwisy komercyjne, które preferują klientów korzystających z Mozilli" - dodaje administrator sieci EGIS.

Mozilla jest programem, który wymaga stosunkowo wydajnych stacji roboczych. Nie jest rozwiązaniem dla firm, które myślą o przywróceniu do "życia" zakurzonych komputerów sprzed lat. Ten mankament autorzy Mozilli rozwiązali częściowo poprzez oddzielenie programu pocztowego od przeglądarki, które teraz można uruchamiać niezależnie, co odciąża system.

Mozilla zainstalowana na stacjach użytkowników komunikuje się z serwerem pocztowym za pośrednictwem protokołów POP3 i IMAP. Z tym ostatnim ponoć radzi sobie lepiej niż komercyjne programy pocztowe.


TOP 200