Biuro szeroko otwarte

Firma farmaceutyczna EGIS Polska od przeszło dwóch lat korzysta z oprogramowania open source. Stosuje je wszędzie tam, gdzie ma to uzasadnienie od strony technicznej i biznesowej.

Firma farmaceutyczna EGIS Polska od przeszło dwóch lat korzysta z oprogramowania open source. Stosuje je wszędzie tam, gdzie ma to uzasadnienie od strony technicznej i biznesowej.

Paweł Moszumański jest znaną postacią w gronie promotorów oprogramowania open source. Kilka lat temu za jego sprawą w warszawskim hotelu Jan III Sobieski, gdzie wówczas odpowiadał za informatykę, system Linux zdobył pierwszą poważną "korporacyjną" referencję. Dzisiaj Paweł Moszumański kieruje departamentem IT w międzynarodowej firmie farmaceutycznej. Zmiana środowiska nie wpłynęła na jego przekonania co do celowości stosowania Linuxa i open source.

Nie możemy wprawdzie rozmawiać o pieniądzach, ale nietrudno oszacować, że w firmie zatrudniającej 250 osób oszczędności wynikające z braku względnie bardzo niskich opłat licencyjnych za oprogramowanie są liczone w setkach tysięcy złotych. Utrzymaniem systemów w EGIS Polska zajmuje się pięcioosobowy departament informatyki. Radzi sobie praktycznie bez pomocy zewnętrznych firm usługowych. "Zdecydowanie częściej zdarza się, że ktoś z zewnątrz zwraca się do nas o pomoc" - zachwala kwalifikacje swojego zespołu Paweł Moszumański.

Bastiony closed source

Biuro szeroko otwarte

Od lewej: Marek Pętlicki, Paweł Moszumański, Rafał Zawadzki, Ireneusz Piekarski, Katarzyna Wiśniewska

Niepisaną zasadą w EGIS Polska jest poszukiwanie w nieprzebranych zasobach open source zamienników dla oprogramowania komercyjnego, które przynajmniej nie będą gorsze od "oryginału". Opis rozwiązań stosowanych przez EGIS należy jednak rozpocząć od wskazania obszarów, w których firma z różnych przyczyn nadal stosuje systemy i aplikacje pochodzące od firm komercyjnych.

Na wszystkich stacjach roboczych działa system Windows. Gdyby to było możliwe, zapewne dawno zastąpiłby go Linux tak, jak stało się to po stronie serwerowej. Tyle że za pozostawieniem Windows przemawiają poważne argumenty. Podstawowy to brak linuxowej wersji systemu CRM, którym na co dzień posługują się pracownicy EGIS Polska. Amerykański system firmy Dendrite, przygotowany na potrzeby przedsiębiorstw działających w branży farmaceutycznej, wdrożono w ub.r.

Teoretycznie klientem CRM może być przeglądarka. Najlepiej jeśli jest nią Internet Explorer Microsoftu, ale tej w EGIS się nie używa. Wprawdzie Dendrite opracowuje "cienkiego" klienta współpracującego z Linuxem, lecz nie oznacza to, że w dniu jego premiery informatycy EGIS z marszu przystąpią do migracji. Są świadomi, że nawet w firmie tak przywykłej do open source podobny zabieg wiąże się ze sporym ryzykiem. Oczywiście od strony organizacyjnej, nie technicznej - w wyższość Linuxa nikt tu przecież nie wątpi. Zresztą licencje Windows i tak są opłacone, wszystko działa sprawnie, po co więc byłoby to psuć.

Z platformą Microsoftu jeszcze ściślej niż system Dendrite wiąże polski oddział EGIS aplikacja finansowo-księgowa firmy Scala Business Solutions. Do jej obsługi konieczny jest serwer Windows. W tym przypadku udało się jednak chociaż częściowo uwolnić od wymagań narzuconych przez producenta systemu. Klientami Scali są bezdyskowe X terminale z systemem Linux podłączone do serwera Windows i komunikujące się z nim za pośrednictwem protokołu RDP. "Dzięki takiej konfiguracji udało się nam ograniczyć pewne niedoskonałości tej wersji systemu Scala dotyczące zapisu danych i obsługi transakcyjności" - opowiada Paweł Moszumański. Jak twierdzi, było to pierwsze wdrożenie systemu Scala w Polsce ocierające się o Linuxa.

Ujarzmianie .doc

Biuro szeroko otwarte

Paweł Moszumański, dyrektor ds. informatyki

Pracownicy warszawskiej centrali i przedstawiciele handlowi EGIS pracujący w terenie od dwóch lat posługują się oprogramowaniem biurowym open source. Początkowo był to pakiet StarOffice, następnie OpenOffice.org. Dzisiaj standardem w EGIS jest OpenOfficePL, dystrybuowany przez firmę OpenOffice Polska.

Za OpenOfficePL trzeba zapłacić, podobnie jak za rynkowy standard, jakim de facto jest dużo droższy MS Office. OpenOffice spolszczony i dopracowany tak, by spełniał kryteria produktu używanego przez przedsiębiorstwa, kosztuje ok. 300 zł za licencję dla jednego użytkownika. Informatycy EGIS nie chcą ujawnić, ile kosztował firmę zakup 250 licencji, ale skądinąd wiadomo że polityka cenowa dystrybutora tego pakietu jest bardzo, bardzo elastyczna. Przy dużym zamówieniu koszt licencji może spaść do kilkudziesięciu złotych.

Od strony funkcjonalnej OpenOffice nie powinien zawieść użytkowników nawet intensywnie korzystających z aplikacji biurowych. W rzeczywistości nieustająca pogoń autorów oprogramowania open source za standardami wyznaczanymi przez kolejne edycje pakietu MS Office sprowadza się przede wszystkim do zapewnienia pełnej zgodności z produktem Microsoftu w obszarze konwersji formatów. Informatycy EGIS przyznają, że choć społeczność open source coraz bardziej nadąża za trzymanymi w tajemnicy formatami MS Office, to nadal zdarzają się problemy na styku edytorów Word i Writer, a prezentacja przygotowana w PowerPoint nie zawsze będzie wiernie odwzorowana w programie prezentacyjnym Impress. Ich zdaniem sceptycy jednak wyolbrzymiają te różnice.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200