Bilet do wygody

Lepszy rozkład jazdy

Typowe cechy systemów kart miejskich w Polsce

- Podobnie jak na całym świecie, dominuje układ Mifare

- Wdrożenia systemów przeprowadzają z reguły polskie firmy

- Systemem zarządza z reguły firma odpowiadająca za transport publiczny

- Powszechny brak automatów do ładowania kart

- Nieliczne zastosowania pozatransportowe, brak modelu współpracy z zewnętrznymi operatorami usług

Źródło: Prezentacja Piotra Krukowskiego "Warszawska karta miejska na tle innych systemów"

W niektórych sytuacjach dodatkowe funkcje karty miejskiej to argument, który pozwala wystąpić o wsparcie finansowe z Unii Europejskiej. "Chcieliśmy wprowadzić bilety elektroniczne w komunikacji miejskiej, ale po dwóch nieudanych przetargach na realizację tego projektu, postanowiliśmy zbadać możliwość otrzymania dotacji ze środków unijnych" - wspomina Grażyna Dudzik, naczelnik Wydziału Informatyki w Urzędzie Miasta Rybnika, która nadzorowała wdrożenie Elektronicznej Karty Miejskiej. Przyjrzeli się więc Zintegrowanemu Programowi Operacyjnemu Rozwoju Regionalnego Województwa Śląskiego. Zakres projektu obejmującego tylko bilety elektroniczne nie spełniał jego wymagań. Wymyślili więc, że poza biletami uruchomiona zostanie elektroniczna portmonetka i podpis elektroniczny dla klientów Urzędu Miasta. Projekt został uzupełniony dodatkowo o telecentra i infokioski akceptujące kartę miejską.

Jak przyznają przedstawiciele rybnickiego urzędu, poza autobusami, mieszkańcy korzystają z kart właściwie tylko przy płaceniu za parkowanie. Zastosowanie ich na przykład w bibliotekach lub obiektach sportowych, to na razie zadanie na przyszłość. Także podpis elektroniczny dość powoli znajduje swoich zwolenników. Są jednak inne pożytki i korzyści. "Dzięki wprowadzeniu e-karty zoptymalizowaliśmy rozkład jazdy, dostosowując go do potrzeb mieszkańców. Śledząc potoki pasażerskie, zoptymalizowaliśmy również cennik przejazdów na podstawie uzyskiwanych raportów, a od kiedy wdrożyliśmy nowe rozwiązanie, autobusami jeździ mniej gapowiczów" - podkreśla Grażyna Dudzik.

"Dzięki wprowadzeniu e-karty zoptymalizowaliśmy rozkład jazdy, dostosowując go do potrzeb mieszkańców. Śledząc potoki pasażerskie, zoptymalizowaliśmy również cennik przejazdów na podstawie uzyskiwanych raportów."

Grażyna Dudzik, naczelnik Wydziału Informatyki w Urzędzie Miasta Rybnika

Rybnik zdecydował się jednak na wprowadzenie rozwiązania nie do końca wygodnego z punktu widzenia pasażera. Kartę w tym mieście należy zbliżyć do czytnika nie tylko przy aktywacji biletu, ale i przy wsiadaniu oraz wysiadaniu z autobusu. Dziś każdy, kto wchodzi do autobusu musi "odbić" kartę przy kasowniku. To spowodowało, że siłą rzeczy uszczelnił się system rozliczeń za przejazdy. Władze Rybnika zaobserwowały nawet ciekawe zjawisko kontroli społecznej - pasażerowie wręcz dzwonili do Zakładu Transportu Zbiorowego, gdy zauważali, że osoba wsiadająca do pojazdu nie odbiła biletu.

Piotr Krukowski nie ma wątpliwości, że w największych aglomeracjach kraju tego typu rozwiązanie by się nie sprawdziło. "Trudno wyobrazić sobie, żeby na przykład pasażerowie zatłoczonego tramwaju w godzinach szczytu zbliżali kartę do czytnika przy wejściu i wyjściu z wagonu" - mówi Piotr Krukowski. Dodaje jednocześnie, że karta miejska jest z pewnością świetnym rozwiązaniem, które ogranicza fałszowanie biletów. Na przykład w stolicy bilety papierowe były podrabiane dość często i dopiero wprowadzenie WKM ukróciło ten proceder.


TOP 200