Strach przed open source

Istotnym czynnikiem jest również obawa osób odpowiedzialnych za informatykę w dużych organizacjach przed stosowaniem rozwiązań typu open source. Zdaniem przedstawicieli firm informatycznych w dużych przedsiębiorstwach i instytucjach szefowie działów informatyki obawiają się niepowodzenia linuxowego projektu. Eksperymentowanie z Linuxem może się bowiem dla nich skończyć utratą pracy. Czują się pewniej, gdy decydują się na system komercyjny. "Jeszcze nikt nie wyleciał z pracy za zakup Microsoftu czy Oracle'a" - uważają znawcy tematu.

Błędne koło

Strach przed open source

Jarosław Deminet, dyrektor Centrum Produkcji Oprogramowania w ComputerLand

Jednak te same osoby, które mówią, że klienci nie interesują się technologią open source i dlatego nie oferują opartych na niej rozwiązań, równie chętnie posługują się argumentem, że klientów nie interesuje technologia zastosowana do wykonania rozwiązania. Muszą więc istnieć inne powody, dla których polskie firmy nie interesują się Linuxem.

Standardowo wymienianą wadą open source jest brak wsparcia technicznego. Według przedstawicieli firm linuxowych tego typu stwierdzenia należałoby "włożyć między bajki".

Jest dużo firm, które są skłonne podjąć się oferowania takich usług. Brakuje tylko potencjalnych klientów.

Jako kolejną wadę Linuxa również bardzo często wymienia się dostępność kodu źródłowego, która umożliwia sprawdzenie, jak działają specyficzne funkcje oprogramowania. A przecież ta cecha dla wielu - wraz z praktycznie nieograniczonymi możliwościami rozbudowy systemów IT - stanowi jedną z największych zalet open source. Wadą ma być także brak gwarancji producenta, bo takiego formalnie nie ma. W przypadku rozwiązań open source nie ma pewności co do przyszłego statusu i planów związanych z rozwojem oprogramowania. Nie brak jednak licznych przykładów, kiedy gwarancje ze strony dostawców komercyjnych produktów okazały się niewiele warte.

Istnieją również opinie, że duże, lokalne firmy IT nie angażują się w tworzenie rozwiązań open source, ponieważ obawiają się Microsoftu. Pozostawiając na boku rozważania tego typu, należy się jednak zastanowić, czy dostawcom technologii opłaca się wykorzystywanie rozwiązań dostępnych za darmo. Wdrażając oprogramowanie komercyjne, firma zarabia również otrzymując marżę od wartości sprzedanego oprogramowania. W przypadku open source taka marża nie istnieje. Dostawcy technologii twierdzą jednak, że nie może to być istotny motyw, ponieważ marże są niewielkie, zwłaszcza w przypadku systemu operacyjnego, którego wartość jest zawarta w cenie sprzętu i na tym praktycznie się nie zarabia.

Pozytywny przykład

Dobrym przykładem zaangażowania w rozwiązania open source jest organizowanie przez IBM konkursów dla studentów pod nazwą Linux Scholar Challenge. Zadaniem uczestników jest stworzenie projektu ciekawej aplikacji dla systemu Linux lub usprawnienie już istniejącego rozwiązania dla tej platformy. W ubiegłorocznej edycji laureaci konkursu otrzymali notebooki ThinkPad. Autorzy trzech najwyżej ocenionych prac pojechali na praktyki organizowane przez IBM Linux Technology Center. Z kolei uczelnia, której studenci otrzymają największą łączną ocenę zgłoszonych projektów, otrzymuje od IBM 16-węzłowy klaster linuxowy. Pośród 20 zwycięzców znaleźli się studenci z Europy Środkowej i Wschodniej - Rumunii, Bułgarii i Węgier. Niestety zabrakło studentów z Polski. Być może nie przez przypadek.


TOP 200