Spirala chaosu

Konfliktowy rozwój

Z historii dotychczasowych dokonań informatyki wynika, iż jej rozwój przebiega w sposób skokowy: postęp w jednym zakresie lub jednej dziedzinie nieuchronnie doprowadza do konfliktu z inną.

Źródłem konfliktów jest najczęściej nierówna szybkość działania systemów mających ze sobą współpracować. Konflikt taki jest z czasem łagodzony bądź nawet likwidowany, jednak w całości trudno znaleźć coś, co dawałoby się określić jako plan jej rozwoju. Nie oznacza to jednak, że wszystko zależy tu wyłącznie od przypadku: działania elementarne są bez wątpienia objęte ścisłym planowaniem, chociaż często nie udaje się uzyskać założonych terminów. Jeżeli - przykładowo - wszystkie prace nad jednym rodzajem mikroprocesora trwają obecnie około 4 lat, a jednocześnie nowy taki produkt pojawia się na rynku średnio co 18 miesięcy, oznacza to, że w każdym momencie w jednej firmie trwają prace nad trzema generacjami mikroprocesorów.

Niektóre konflikty będące wynikiem nierównomiernego rozwoju poszczególnych dziedzin informatyki łatwo jest przewidzieć. Są jednak również dziedziny, których rozwój zaskakuje, mimo że ex post wydaje się oczywisty. Przykładem tego jest fenomen Internetu i związanych z nim zmian dotyczących wielu obszarów informatyki. Jak napisał w sierpniowym numerze PC Magazine Frank Derfler - czynnikiem najbardziej ograniczającym pozostaje w tym przypadku ciągle sprawa połączeń, które powinny być tanie w eksploatacji, szybkie w działaniu i zapewniać łączność na duże odległości. Według tego autora, do realizacji tych celów w latach 90. położono w USA ponad 60 mln km łączy światłowodowych. Oczekiwany efekt nie wystąpił w pełni, gdyż kolejnym ograniczeniem okazały się zbyt wolne węzłowe urządzenia przełączające.

Podobne ograniczenia mogą się pojawić również w miarę rozwoju połączeń bezprzewodowych,wykorzystywanych do przesyłania danych. Dostępne pasmo przenoszenia mogą "poszerzyć" ograniczenia rozmiarów przesyłanych informacji. Ich uzyskanie będzie wymagać zastosowania technik kompresji, co pociągnie konieczność wzrostu mocy obliczeniowej procesorów. Przykład ten przedstawia typowy łańcuch powiązań i uzależnień występujących w każdej dziedzinie informatyki, ale zazwyczaj dostrzeganych dopiero wtedy, gdy problemy już występują.

Czy trudno było np. przewidzieć, że tzw. aukcje internetowe staną się obszarem oszustw na olbrzymią skalę? Utworzone w USA w maju br. rządowe Centrum Skarg na Przestępstwa Internetowe (Internet Fraud Complaint Center) otrzymuje tygodniowo ponad 1000 skarg od osób oszukanych tą właśnie drogą. Po pełnej automatyzacji procesu zgłoszeń, co ma nastąpić w listopadzie, przewiduje się, że liczba ta osiągnie tysiąc zgłoszeń dziennie. Jedna z największych aukcji internetowych eBay potwierdza, że na każde 40 tys. ofert przypada tam jedno potwierdzone oszustwo, a w najnowszym raporcie FBI znajdują się informacje, że aukcje internetowe wysunęły się na czoło pod względem liczby przestępstw dokonywanych za pośrednictwem Internetu. A za oszustwo nie uważa się tam np. sztucznego podbijania cen przez sprzedającego bądź przez osoby działające z nim w zmowie.

Największym ograniczeniem - niezależnie od tego, jak kontrowersyjne jest to stwierdzenie - pozostaje jednak człowiek, jako użytkownik dokonań informatyki, z jego analogowym postrzeganiem świata oraz asocjacyjnym sposobem myślenia.

Dobrym tego przykładem i potwierdzeniem tej tezy są zegarki. Kilkanaście lat temu zaczęło się odchodzenie od tradycyjnych zegarków ze wskazówkami, które zastępowano - początkowo bardzo kosztownymi - zegarkami cyfrowymi, traktowanymi jako synonimy nowoczesności. Okazało się jednak, że analogowej oceny w kategoriach wcześnie-późno można dokonać jednym spojrzeniem na układ wskazówek, natomiast cyfrowy zapis czasu wymaga do podobnej oceny dodatkowego procesu myślowego. Efekt jest obecnie widoczny w każdym sklepie z zegarkami.

Przekaz informacji między człowiekiem a komputerem opiera się głównie na klawiaturze i obrazie. Postęp w dziedzinie rozpoznawania przez komputery głosu i pisma jest niewielki. Stan ten wyznacza wyraźne granice miniaturyzacji. Gdy jeszcze raz sięgnąć do przykładu zegara, można stwierdzić, że łatwo było przenieść go z wieży kościelnej na rękę, ale już kalkulator w zegarku nie zyskał akceptacji, gdyż znalazł się zdecydowanie poniżej granicy sprawności manualnej człowieka. Podobna przepaść dzieli ciągle ekran od zadrukowanego papieru: uzyskanie obrazu na ekranie wymaga wielu dodatkowych czynności, przed ekranem trzeba zasiąść i trudno sobie wyobrazić taki ekran, który można by było wypuścić z rąk, jak książkę, zasypiając. Zresztą - czytając człowiek odbiera obrazy słów i

fragmentów zdań, a nie pojedyncze litery, co nie zawsze jest możliwe na małych ekranach.

Zastanawiając się nad wnioskami na przyszłość, jakie wynikają z obecnego stanu informatyki, można uciec w bezpieczną, odległą futurologię lub podjąć próbę znalezienia tendencji mniej doniosłych, ale mających pewną wartość praktyczną. Co wobec tego brać pod uwagę, planując strategię informatyczną na najbliższe lata?

W wyraźnym odwrocie wydaje się trend określany jako downsizing, którego skutki już są dowodem na to, że podążanie w kierunku wskazywanym przez najgłośniejszych z proroków nie zawsze się opłaca. Oceany i morza serwerów są w wielu organizacjach źródłem wysokich kosztów i bałaganu organizacyjnego traktowanego jako danina za korzystanie z dobrodziejstw informatyki. W wielu przypadkach w podobnym stanie jest infrastruktura telekomunikacyjna, która niespodziewanie przerosła możliwości pełnego nad nią panowania.


TOP 200