Robotnik umysłowy

W Centertelu licencjaci postrzegani są gorzej od magistrów. Owszem, w zależności od potrzeb są przyjmowani do pracy, ale panuje przekonanie, że powinni dalej kształcić się na studiach magisterskich.

Natomiast w Digitalu w ogóle nie zatrudnia się licencjatów. Pracownicy działu kadr tej firmy uważają, że można by przyjąć ich ewentualnie do pracy w sekretariacie lub na podrzędne stanowisko techniczne. Istnieje bowiem obawa, że osoba z tytułem licencjata może nie sprostać wymaganiom firmy, która poszukuje kadry lepiej wykształconej.

Wanda Szklarczyk, dyrektor ds. naboru Polskiego Banku Rozwoju, tłumaczy, że najchętniej przyjmowani są do pracy ci licencjaci, którzy podczas praktyki dali się poznać z dobrej strony. Takie osoby najpierw zatrudniane są w księgowości i sekretariacie, a następnie mogą awansować do działów operacyjnych.

Robotnicy umysłowi

Z doświadczeń agentów doradztwa personalnego wynika, że 70% absolwentów szkół biznesu podejmuje w trakcie pracy dalszą naukę. Osoby te traktują studia licencjackie jako pierwszy poważny krok w karierze zawodowej.

Ci, którzy nie zakładają zdobycia tytułu magistra, dobrze sobie radzą np. w marketingu lub bankowości i są nazywani „robotnikami umysłowymi”. Ta grupa zawodowa postrzegana jest przez agentów jako szczególnie aktywna i agresywna. Szybciej od magistrów wchodzi w życie zawodowe, rozumie konieczność przystosowania się do zmian zachodzących na rynku pracy.

Licencjat kontra magister

Wydaje się, że brak zapotrzebowania na licencjatów wynika z barier istniejących w mentalności pracodawców oraz ze zwykłej nieświadomości. Najczęściej pracodawca, który ma wątpliwości czy zatrudnić licencjata, po prostu nie wie z kim ma do czynienia i traktuje go tak samo, jak osobę ze średnim wykształceniem. Takie podejście nie zraża jednak tej grupy pracowników, która chce walczyć o swoją pozycję zawodową. Jednym ze sposobów tej walki jest dokształcanie się. Najczęściej po dwóch latach pracy licencjaci rozpoczynają studia magisterskie. Można jednak przypuszczać, że wkrótce absolwenci szkół biznesu nie będą musieli w ten sposób udowadniać, iż wcale nie są gorsi od magistrów. Zapotrzebowanie na ich kwalifikacje pojawi się samoistnie, jako zjawisko postępujące wraz z rozwojem ekonomicznym kraju. Może wówczas dojść do sytuacji, że w uczelniach będą zdobywać stopień magistra przede wszystkim osoby o aspiracjach naukowych, których wiedza teoretyczna znacznie przewyższa praktyczną. Na rynku pracy zaś zwycięży licencjat.


TOP 200