Polityka przetargowa

Jaka jest wartość Magistratu 2000, że firmy posuwały się aż do kryminalnych zagrywek?

13 mln zł do 2001 r., co oznacza czysty zysk firmy na kwotę ok. 3 mln zł.

Wracając do polityki. Czy jest możliwe, aby partie polityczne wywierały nacisk na wybór oferty którejś z firm?

Myślę, że może się tak zdarzyć, ponieważ Ustawa o Zamówieniach Publicznych ma luki, które łatwo wykorzystać przy "ustawianiu" przetargu. Jeśli ktoś chce wybrać konkretną firmę lub produkt, zrobi to bez problemów. Załóżmy, że chcemy kupić drukarki atramentowe określonego producenta. Informujemy więc w części technicznej materiałów przetargowych, iż muszą one mieć wiatraczek na spodzie obudowy (takie produkuje ten producent). I to wystarczy, aby firmy były zmuszone zaoferować tylko produkty tej firmy. Wspomniana ustawa nie spełniła podstawowego warunku: pozbawienia urzędników czy Urzędu wpływu na wynik przetargu. Biznesmeni zaś ciągle będą próbować dróg do sprzedaży swoich wyrobów czy usług. Jedna z nich prowadzi przez wpłaty na fundusz wyborczy danej partii. Jednostki uległe, zajmujące się w partiach finansami, mogą czuć się w pewien sposób zobowiązane i "promować" sponsora, choć do niczego się przecież nie zobowiązywały. Od razu wykluczmy na starcie próby wpłynięcia na polityków z pierwszych miejsc list wyborczych i władz krajowych partii. Przy przetargach informatycznych dla administracji samorządowej ma znaczenie nacisk na lokalnych polityków, którzy są w stanie przeforsować swoich popleczników na wszystkich szczeblach procedury przetargowej.

Skoro politycy mogą być przekupni, to co dopiero ma powiedzieć urzędnik, któremu proponuje się "interes życia".

Niestety, urzędnika dość łatwo da się skorumpować. Gdyby np. polityką zajmowały się osoby o wysokim cenzusie majątkowym albo takie, które choć raz w życiu dysponowały sumą 100 tys. zł, to nie przerażałaby ich wielkość budżetu gminnego (w Łodzi ponad miliard złotych) ani wartości podpisywanych kontraktów. A tak należy wprost powiedzieć, że przy inwestycjach informatycznych (czy też innych, jak chociażby wodociągach) firmy próbują dawać łapówki, a ludzie nie zawsze są na to odporni. Nie potrafię zrozumieć takiego postępowania. Pieniądze zarabiam własną pracą, prowadząc z ojcem hurtownię dodatków tekstylnych i diety radnego nie były moim podstawowym dochodem. Stąd twierdzę, że polityką - nawet miejską - powinni zajmować się ci, których na to stać.

Jaka jest więc recepta na poprawną informatyzację gmin?

Praca zespołowa ludzi, którzy potrafią przeanalizować procesy zarządzania gminą i dopasować do niej odpowiednie narzędzia informatyczne. Te osoby będą pilotować informatyzację gmin. Od nich zależy, czy przekonają zarząd i radnych do podjęcia wieloletnich inwestycji we wspomaganie nowoczesnego zarządzania. Na szczęście w Łodzi zarząd od początku był świadomy, że nowoczesne zarządzanie miastem wymaga podejścia menedżerskiego z zastosowaniem technologii informatycznej. Władze muszą wiedzieć, ile jest pieniędzy na koncie gminy, jakie będą obciążenia za dwa dni, czy można zainwestować pieniądze w krótkoterminową lokatę - właśnie to daje Magistrat 2000. Po naszych doświadczeniach jestem przekonany, że nie można przeprowadzić informatyzacji urzędu bez współpracy zarządu (prezydenta, sekretarza miasta) z Wydziałem Informatyki i bez poparcia radnych. Inwestycje informatyczne zależą od ścisłej współpracy między osobami w tych trzech pionach podejmowania decyzji w mieście.

W takim razie czym różni się informatyzacja urzędu od prowadzenia przez urząd serwisu WWW?

Dobrze zarządzany urząd (poprawnie zinformatyzowany) pozwala przyspieszyć pracę urzędników i poprawia obsługę obywateli. Internet jest zaś skierowany wprost do mieszkańców miasta, gości i inwestorów. Serwis miejski Łodzi (http://www.uml.lodz.pl) umożliwia m.in. zapoznanie się z procedurą załatwiania spraw w urzędzie (np. jak otrzymać zezwolenie na budowę domu?), prawem lokalnym, informacjami o władzach miasta czy wydarzeniami kulturalnymi w mieście. WWW pełni też funkcję promocji na zewnątrz. Ale... nie znam przypadku, w którym inwestor podjął decyzję o zainwestowaniu miliona dolarów tylko po obejrzeniu pewnego serwisu miejskiego WWW . To medium może jedynie wspomóc wysiłki zarządu do pozyskania inwestorów, którzy obejrzawszy strony WWW, mogliby ustalić trasę podróży biznesowej, np. zaczynającą się w Łodzi. Internet ma przyciągnąć inwestora, zachęcić go do kontaktów z Wydziałem Strategii Miasta, a rolą urzędników jest dalsze prowadzenie sprawy.


TOP 200