Podzielność uwagi
- Jarosław Badurek,
- 04.05.1998
Zaklęte kręgi
Wszyscy uczestnicy (usługodawcy) pierścienia integrują na swoich stronach taki sam "kawałek" kodu HTML. W ten sposób strony zostają powiązane za pośrednictwem złączy CGI, w ramach wspólnej bazy danych o charakterze organizacyjnym. Teraz można krążyć w pierścieniu, przechodząc od strony do strony w dowolnym kierunku, skakać, wybierać strony losowo czy korzystać bezpośrednio z adresów stron kręgu. Organizacja pierścienia pozwala na elastyczne integrowanie kolejnych stron bez konieczności modyfikowania już istniejących. Łatwo można też eliminować strony przestarzałe i nieosiągalne.
I pamiętajmy, że dany krąg dotyczy określonej tematyki, choć możemy korzystać z treści oferowanych przez różne osoby, firmy czy instytucje. Różnica w stosunku do zwykłych maszyn szukających jest wyraźna. Te ostatnie z jednakowym zapałem indeksują zarówno wartościowe dane, jak również informacyjne śmieci. Z kolei wyszukiwarki tematyczne są często zbyt sztywne i zależne od ich właścicieli, a "zbiory ciekawych linków" nic nie mówią o ich technicznej niezawodności. Oczywiście, zawsze pozostają jeszcze specjalistyczne, profesjonalne bazy danych. Te jednak kosztują, a cechą webringów jest ich darmowość. A co z selektywnością?
Jedna z teorii budowy wszechświata powiada, iż jest to twór nieskończony, acz ograniczony. Brzmi to paradoksalnie w kontekście klasycznej matematyki, ale w kosmologii różne rzeczy są możliwe. Dość powiedzieć, że zgodnie z tą tezą, rakieta lecąca ciągle na wprost wróciłaby kiedyś do punktu wystrzelenia. No, ale cóż z tego, skoro czas owego lotu byłby - łagodnie mówiąc - dość długi. Wirtualny krąg może być również sprzężeniem "galaktyk" danych i jego zamkniętość nie gwarantuje jeszcze, że w miarę szybko zdołamy ukończyć rozpoczętą w nim wędrówkę. Ale na szczęście, pierścienie mogą mieć budowę hierarchiczną i rekurencyjną (pierścienie składające się z pierścieni).
Pierścień świata
Tak właśnie skonstruowany jest Ring World, którego zarządcą jest wspomniany Sage Weil. Krąg ma 9 podstawowych kategorii (w nawiasach liczba pierścieni według stanu na 26.03.1998 r.):
W pierwszej kategorii znajdziemy m.in. grupę "Kraje i kultury", a w niej, oprócz takich kręgów, jak "Taniec Środkowego Wschodu" czy "Pierścień Odessy", znajduje się też POLring, składający się na razie z kilkudziesięciu stron. Choć trzeba od razu powiedzieć, że ten ostatni przykład nie jest najlepszą wizytówką prezentowanej technologii i poszukiwacz polskich adresów lepiej zrobi, jeśli od razu uda się na którąś z bardziej znanych i renomowanych stron (np. Wirtualna Polska). Niemniej, tak jak wspomniano, cechą internetowych pierścieni jest również ich otwartość - ramy narzucane tu, chcącej się organizować społeczności internetowej, nie są zbyt sztywne.
Być może zresztą strategia ta będzie się zmieniać. Wciąż bowiem pojawiają się nowe pierścienie w Sieci i nowe struktury je organizujące. Firma Looplink np. dba o to, aby organizowane przez nią pierścienie zachęcały swą formą do współpracy potencjalnych reklamodawców. Dynamika nowej technologii, jak wszystko co związane z Internetem, jest bardzo wysoka. W 1996 r. Sage Weil był "władcą" ok. 1000 pierścieni, rok później liczba ta wzrosła 10-krotnie. Nic dziwnego, że "garażową" technologią zainteresowała się firma Starseed, która chce uczynić wirtualne kręgi bardziej profesjonalnymi, a jednocześnie zwiększyć liczbę pierścieni o treściach komercyjnych.
Warto również podkreślić, że maleją początkowe opory właścicieli poszczególnych witryn, związane z faktem sąsiadowania z ofertą konkurencji - w końcu na handlowym pasażu czy w branżowej książce telefonicznej jest podobnie. Nic dziwnego. Dotychczasowe doświadczenia "pierścieniowców" pokazują, że liczba określająca odwiedziny strony zintegrowanej w ramach internetowego kręgu znacznie wzrasta. Choć prawdą jest, że pierścień "kusi" też swoją specyfiką do opuszczenia strony i łatwego udania się do następnej. Z pewnością potrzebne byłyby bardziej szczegółowe badania optimum liczby stron w pierścieniu. Cały czas idzie przecież o "podzielność uwagi" internauty.
Granice wzrostu
Raport Klubu Rzymskiego sprzed ćwierćwiecza pod tym właśnie tytułem zawierał wiele interesujących stwierdzeń. Był jednak zbyt nacechowany maltuzjanizmem i obciążony wadą każdej prognozy: pozorną logiką wynikającą z łatwości ekstrapolacji istniejących trendów. Granice wzrostu nie istnieją, zmieniają się tylko jego formy. Ekonomia uwagi (attention economy) jest tego wyraźnym dowodem. Materia zostaje zastępowana i uzupełniana przez informacje. Ów proces zmienia nie tylko paradygmat funkcjonowania mediów, z Internetem włącznie, ale zaczyna przeobrażać wiele innych obszarów naszego życia.
Po sferze rozrywki, organizacji czasu wolnego i gospodarki, przyjdzie także czas na politykę i mechanizmy funkcjonowania demokracji. Już dziś kampanie wyborcze bardziej przypominają show niż programową dyskusję. Poparcie dla polityka w znacznej mierze wynika nie z przyczyn merytorycznych, ale ze sposobu jego prezentacji i postrzegania. Jeżeli przyjąć, że do głównych zadań władzy należy kontrolowanie zasobów na określonym terytorium, to widać, że wraz ze wzrostem znaczenia informacji - jako dobra ekonomicznego - rola rządów również będzie się zmieniać.