Optymizm z odrobiną urazy

Trzecia bariera w rozwoju branży informatycznej jest taka sama jak w 1998 r. - niedobór wykwalifikowanych kadr - 75% wskazań. Jest to ciekawa informacja. Z odpowiedzi na inne pytania ankiety wynika, że firmy informatycznie raczej mało inwestują w szkolenie swoich pracowników. Również nie w pełni wykorzystują wiedzę tych specjalistów, których mają. Czyżby zatem firmy informatyczne całą nadzieję na rozwój pokładały w ludziach, których ktoś gdzieś dla nich wykształci, natomiast wątpiły, że same potrafią odpowiednio przygotować kadrę? To jest mało twórcze podejście. Ponadto z doświadczeń wielu firm wynika, że pozyskiwanie ludzi z rynku i powierzanie im odpowiedzialnych zadań jest obarczone większym ryzykiem niż awansowanie odpowiednio przygotowanych własnych pracowników, niejako wychowanych w atmosferze i według standardów firmy.

Komu lepiej, komu gorzej

Producenci sprzętu na ogół chwalili koniunkturę w 1999 r., określając ją jako dobrą, a na rok 2000 spodziewali się takiej samej koniunktury, jak w roku ubiegłym. To może się wydawać nieco dziwne, ponieważ produkcja sprzętu nie należy do najzyskowniejszych działań w branży, ale sporo wyjaśnia fakt, że prawie żadna firma nie skupia się wyłącznie na produkcji. W coraz szerszym stopniu towarzyszą jej usługi. Być może to jest źródłem optymizmu firm, ale też przyczyną pewnych zmartwień. Otóż te firmy po raz pierwszy zaczęły otwarcie narzekać na brak wysoko wykwalifikowanych pracowników na rynku. Tych pracowników - do świadczenia usług - już wcześniej zatrudnili inni gracze, wcześniej osadzeni na rynku usług.

Producenci oprogramowania są bardzo zadowoleni z koniunktury w ub.r. i jako jedyni spodziewają się, że w 2000 r. będzie dużo lepsza. Oni też bardziej niż w ub.r. dostrzegają niedostatki kultury organizacyjnej i zarządczej wśród swoich klientów.

Dystrybutorzy są raczej wstrzemięźliwi w ocenie koniunktury. Najbliższe jest im określenie "przeciętna". Poprawy spodziewają się w 2000 r. Dystrybutorom najbardziej ze wszystkich firm doskwiera konkurencja. Co ciekawe, w tym nieprzyjaznym dla siebie okresie postanowili inwestować w substancję biurową. Jest to najważniejsza pozycja w ich wydatkach inwestycyjnych. Podobnie jest w przypadku dilerów. Są oni jednak większymi optymistami. A bariery w rozwoju - jak wszyscy w branży - widzą na zewnątrz, w kondycji finansowej i organizacyjnej potencjalnych klientów.

Integratorów i firmy usługowe charakteryzuje znaczne zróżnicowanie opinii: od "bardzo zła", poprzez " zła" i "przeciętna" aż po "dobra". Lecz wszyscy zgodnie twierdzą, że będzie lepiej. Ów rozrzut opinii wynika prawdopodobnie z przegrupowania sił wśród integratorów i pokrewnych im firm usługowych. Wciąż bowiem nie ziściło się ich marzenie o byciu integratorem w amerykańskim rozumieniu tego pojęcia, czyli firmą, która nie dość że łączy sieci i systemy, to jeszcze dokłada do nich wartość, która z połączonych produktów czyni indywidualne rozwiązanie dla klienta, w sposób znaczący wspomagające jego działalność. Integratorzy w Polsce w większości zajmują się projektowaniem i budową sieci, w czym zresztą doszli do dużej sprawności, co często podkreślają ich klienci. Integratorów jednak taka rola nie zadowala. Szukają zatem dla siebie nowego modelu biznesu, bliższego owemu marzeniu.


TOP 200