Optymizm z odrobiną urazy
- Iwona D. Bartczak,
- 29.05.2000
Branża informatyczna chciałaby wreszcie widzieć w gospodarce i administracji partnera, którego finansowo i organizacyjnie stać na oferowane przez nią produkty i usługi.
Branża informatyczna chciałaby wreszcie widzieć w gospodarce i administracji partnera, którego finansowo i organizacyjnie stać na oferowane przez nią produkty i usługi.
Doświadczenia 1999 r. skłoniły firmy informatyczne do dosyć umiarkowanej oceny koniunktury na swoje produkty i usługi. Większość z nich określała ją jako przeciętną. To samopoczucie branży informatycznej jest dosyć zagadkowe, ponieważ wyniki sprzedaży praktycznie w każdym segmencie rynku wskazują na znaczny ich przyrost, wyższy niż wzrost dochodów w innych przemysłach czy usługach. Również wysokość marży jest do pozazdroszczenia, zwłaszcza w firmach usługowych. A jednak szefowie firm technologii informatycznych patrzą na rynek ze sporym dystansem. Skąd się on bierze?
Ambicje strażników wiedzy
Wiele wskazuje na to, że są dwie generalne przyczyny tego samopoczucia. Pierwsza z nich wynika z niechęci do podtrzymywania starej tradycji generowania wysokiej dochodowości firm informatycznych tylko za pomocą zabiegów handlowych. Klienci branży zawsze dobrze płacili, bo nie byli świadomi, że mogą negocjować ceny kontraktów. Ale wiele firm ma dosyć takiego marketingowego podejścia do klientów, ma dosyć oskarżeń o zdzierstwo, ma dosyć własnego wizerunku jedynie jako handlowca. Chce wreszcie być partnerem swoich klientów, współautorem ich sukcesów. Ale czy przedsiębiorstwa zrozumieją tę intencję właściwie? Otóż firmy informatyczne obawiają się, że nie, iż sprowadzą ją jedynie do wysokości marż.
Druga przyczyna ma związek z pierwszą. Bierze się z przekonania o wartości rozwiązań, które firmy informatyczne oferują swoim klientom, wartości, która jednak dla przedsiębiorstw wcale nie jest taka oczywista. Choć większa wiedza dostawców o swoich produktach od wiedzy potencjalnych klientów jest zjawiskiem oczywistym, w tym przypadku ten rozziew jest na tyle duży, że budzi rozgoryczenie i poczucie daremności wysiłku. Dostawcy zdają sobie sprawę, że często nie jest to nawet kwestia wiedzy menedżerów i właścicieli. Wiele przedsiębiorstw prezentuje jeszcze zbyt niski poziom kultury organizacyjnej i biznesowej, aby wdrożyć naprawdę nowoczesne rozwiązania informatyczne, takie, które przedsiębiorstwom o wysokiej kulturze dałyby nowe szanse na pokonanie konkurencji. A firmom informatycznym marzą się takie właśnie ambitne projekty, bo sądzą, że na nich by zarobiły. Jest normą, że na sprzedawaniu nowości w tej branży zarabia się najwięcej. Jest to premia i za innowacyjność oferty, i za umożliwienie klientom bycia pierwszym, i za krzewienie awangardowych idei w gospodarującym społeczeństwie. Inna sprawa, czy firmy informatyczne w Polsce potrafiłyby wdrażać najnowocześniejsze rozwiązania, ponieważ nie zawsze dobrze radzą sobie z implementacją klasycznych systemów. Ale wiadomo że samych siebie nie umieją oceniać nie tylko ludzie, lecz także firmy. Branża informatyczna przyzwyczajona jest do wysokiej marży i chce, żeby tak pozostało. Ponieważ nie umie obniżać swoich kosztów i nie inwestuje w takie rozwiązania, nie jest to przedmiotem jej strategii rozwoju.
Bariery prawie nie do pokonania
W wielu przypadkach, tam gdzie firma informatyczna jest tzw. firmą wiedzy, koszty wręcz rosną, ponieważ rosną i muszą rosnąć wynagrodzenia konsultantów i analityków. Naprawdę wykwalifikowani specjaliści są nieczęstym dobrem na rynku, a już na pewno bardzo niestałym nabytkiem. Firmy nauczyły się zatrzymywać ich na dłużej w zasadzie tylko za pomocą pieniędzy. Jest to jedna z większych słabości branży informatycznej: brak systemów motywacyjnych w celu zdobycia lojalności pracowników, a nie tylko jej zakupu.