Nowa zmiana trendów?

Mówi się już nawet o kapitalizmie semantycznym, który czerpie z pokładów wiedzy, kultury, informacji tworzonych poza korporacjami i rynkiem, lokowanych w serwisach społecznościowych, zwanych Web 2.0. Odwoływanie się do zbiorowej mądrości ma już swoją nazwę - crowdsourcing.

Tak więc widzimy, że logika Business Intelligence rozszerza się na Culture Intelligence. A na końcu tej drogi znajdziemy się w social intelligence. Maszyny analityczne rozbrajają bombę informacyjną. Chodzi o opanowanie chaosu spowodowanego nadmiarem wolności w działaniach ludzi. Dlatego dąży się do algorytmizacji, narzucenia procedur, które uczynią działania ludzkie przewidywalnymi.

Wyzwania dla edukacji

W Polsce toczy się dyskusja, jakich specjalistów kraj potrzebuje dla swej modernizacji. Słyszy się utyskiwania, że kształci się za dużo psychologów, socjologów, kulturoznawców oraz specjalistów w innych dziedzinach nauk społecznych i humanistyce, a za mało z nauk ścisłych i przyrodniczych (vide J. Szomburg jr, "Inżynier czy kulturoznawca. Na co powinna postawić Polska?", Gazeta Wyborcza, 23.03.2009, s. 25). Rząd funduje stypendia dla studentów uczelni technicznych i przyrodniczych.

W świetle powyższych rozważań wydaje się, że jest to spór pozorny: potrzeba jednych i drugich. Tych drugich (nauki ścisłe, inżynieryjne, przyrodnicze, biomedyczne) zwłaszcza w dziedzinach, w których mamy jakiekolwiek szanse kooperowania i konkurowania ze światem. W obecnym stanie rzeczy (mizerne nakłady na naukę) nie da się w ogóle powiedzieć, czy uda się stworzyć potencjał badawczy przy kosztach niższych lub porównywalnych ze światem (zwłaszcza nowymi potęgami naukowymi). Być może taniej będzie kupić wyniki badań, a rozwijać te sfery twórczości, o których tu mowa.

W raporcie rządowym "Polska 2030", opracowanym pod kierunkiem min. Michała Boniego, wyznaczone zostały cele: 25% studentów na kierunkach inżynieryjno-technicznych, 4% na badania i rozwój (obecnie 0,5%), oraz 40% naukowców zatrudnionych w sektorze prywatnym.

To są pewne wskaźniki ilościowe. Tymczasem o wiele ważniejszy wydaje się wskaźnik jakościowy, a jest nim przygotowanie następnych generacji do rosnącego zapotrzebowania na innowacje, dzięki którym nowe pokolenie będzie zdolne uczestniczyć w tworzeniu nowych zasobów, w tym zasobów pracy. Rosnąc będzie zapotrzebowanie na innowatorów, ponieważ o pozycji konkurencyjnej, jakości wytwarzania, atrakcyjności produkowanych dóbr decydować będzie nie tylko wzrost wydajności, czyli lepsze wykorzystanie istniejących zasobów, ale także - a może przede wszystkim - wzrost innowacyjności, czyli nabywanie nowej wiedzy i umiejętności.


TOP 200