Nasza droga informatyka

Na peryferiach świata

Nasza droga informatyka

Sławomir Trautman

W USA 15% PKB jest przeznaczane na informatykę (podobny odsetek jak w dziedzinie medycyny). Jeśli odnieść to do wielkości produktu krajowego USA i przyrównać do Polski, to wartość naszego rynku informatycznego powinna stanowić ok. 20 mld USD. Tymczasem można ją oszacować na ok. 3 mld USD, do czego dochodzi ok. 20-30% tej sumy na eksploatację rozwiązań informatycznych. Pozostaje zatem duże pole do zagospodarowania (i potencjalnie dużo pieniędzy do wydania), ale przecież chodzi o rozsądne zainwestowanie tych środków.

"My, Polacy, jesteśmy arywistami. Od razu chcemy chwytać nowości. Użytkownik amerykański boi się niektórych rozwiązań, ma pokorę. Trzeba na przykład zdawać sobie spra- wę z tego, że wprowadzanie niektórych rozwiązań niesie niebezpieczeństwo całkowitej katastrofy dla firmy" - uważa Andrzej Targowski. Oczywiście, z drugiej strony nie można pomijać możliwości skorzystania z tzw. renty zacofania (czyli przejścia od razu do najnowszych rozwiązań z pominięciem etapów pośrednich), lecz nie zawsze udaje się to zrobić bez narażania się na niepowodzenie.

Nad tymi rozważaniami, dotyczącymi ekonomicznej strony informatyki, niczym duch unosi się paradoks, sformułowany przez Paula Strassmana, według którego informatyka globalnie się nie opłaciła, tj. sumarycznie więcej pieniędzy i energii ludzkiej pochłonęła, niż przyniosła korzyści. Co oczywiście nie umniejsza jej wielu spektakularnych sukcesów.

Niektórzy ekonomiści zwracają uwagę, że nie do końca przekonywające są argumenty, przemawiające za jednoznacznie pozytywnym wpływem na biznes rozwiązań informatycznych. Masowość zastosowań informatyki pozwoliła co prawda na osiągnięcie przez USA zauważalnego poziomu wzrostu (z 1-2% rocznie do ok. 5), ale dane te wyglądają nieco mniej optymistycznie, jeśli od poziomu wzrostu produktywności odjąć to, co dotyczy ściśle produkcji oprogramowania i sprzętu (stanowiąc pewnego rodzaju układ zamknięty). Wówczas okazuje się, że informatyka nie poprawia dynamiki albo czyni to w nikłym stopniu (o czym pisał m.in. noblista Robert Solow).

Nasza droga informatyka

Andrzej Targowski

"W takim ujęciu nie uwzględnia się tego, jak bardzo zmieniła się jakość naszego życia oraz złożoność narzędzi, którymi się posługujemy" - podkreśla Witold Staniszkis. Ilościowo dzięki komputerom na pewno dokonał się mniejszy skok cywilizacyjny niż po wynalezieniu maszyny parowej, ale nie mniej istotna jest jakość. "Informatyka ruguje starych specjalistów, zaś nowych potrzebuje już mniej. Świadczy to o jej efektywności, ale oczywiście rodzi inne problemy" - dodaje Andrzej Targowski.

Niezależnie od sporów o to, jak bardzo informatyka potrafiła podnieść poziom produktywności, dzisiaj użytkownicy oczekują od niej, że będzie bardziej efektywna niż do tej pory, a co najważniejsze, że ten wzrost efektywności będzie zjawiskiem mierzalnym i przewidywalnym. Stawia to nowe wyzwania przed firmami informatycznymi.

A kiedy powrócą dobre czasy rynku IT? Na tak postawione pytanie można usłyszeć dwie proste odpowiedzi: pierwsza - dobre czasy już były i się skończyły, druga - dobre czasy dopiero nadejdą.

Czekamy na Państwa opinie na temat cen usług i produktów informatycznych pod adresem: [email protected]


TOP 200