Naśladowcy i maruderzy

Microsoft wydaje ok. 22,8% dochodu na badania i rozwój (tzw. intensywność B+R: stosunek nakładów na B+R do ogólnej wartości dochodu przedsiębiorstwa ze sprzedaży jego produktów i usług w skali rocznej), Sun - 10%, Oracle - 9,2%, Nokia - 8,9%. To najlepsza miara, by stwierdzić, czy dana firma jest prekursorem/liderem, czy też naśladowcą/maruderem, ponieważ mówi o skali zaangażowania przedsiębiorstwa w tworzenie nowych technologii i opracowanie nowych produktów.

Podejrzewam, że tylko do nielicznej grupy polskich firm teleinformatycznych dałoby się odnieść ten wskaźnik. Przyczyna: brak inwestycji w prace badawczo-rozwojowe.

Naśladowcy i maruderzy

Chociaż w definicji procesu innowacyjnego - wg Komitetu Badań Naukowych (ramka 1) - przyznaje się, że innowacyjność należy rozumieć nie tylko jako inwestycje w B+R, jednak przykłady z rynku światowego nie pozostawiają złudzeń, iż w branży IT liczą się wyłącznie te firmy, które nie szczędzą nakładów na badania i rozwój.

W każdym innym przypadku spotykamy naśladowców i maruderów. Naśladowców, gdyż nie są oni w stanie inicjować zmian technologicznych i powielają rozwiązania liderów. Maruderów, ponieważ takie firmy korzystają z przestarzałych technologii i nie mają sił na zmianę sytuacji, tj. nie będą potrafiły rozpocząć ani badań podstawowych, ani prac badawczo-rozwojowych. Niewykluczone że w dalszej perspektywie mogą zniknąć z rynku.

Najlepiej wiedzą o tym małe firmy technologiczne, których założycielami są pracownicy wyższych uczelni, instytutów naukowych i jednostek badawczo-rozwojowych oraz działów badawczo-technicznych dużych przedsiębiorstw. Według badań Katedry Ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego, w Polsce działa ok. 600-700 firm opartych na zaawansowanej technice, z czego w informatyce i telekomunikacji jest ich 18,2% (109~120 firm). Zatrudniają one maksymalnie 50-80 osób, lecz to o nich można naprawdę powiedzieć, że są organizacjami wiedzy. Pracują nad oprogramowaniem systemów energetycznych (np. Transition Technology), tworzą aplikacje przemysłowe i edukacyjne (np. Young Digital Poland), rozwijają oprogramowanie Javy (Trax) - mają ściśle określone kompetencje i potrafią z nich korzystać. Obawiam się więc, że dopóki duże firmy nie odkryją korzyści w inwestycjach na B+R, dopóty szczytem innowacyjności będą zmiany w procesach biznesowych i marketingowych. Stare hasło Legii Cudzoziemskiej brzmi: "Kto nie maszeruje, ten ginie".

Odwrócone proporcje

W najnowszym raporcie Komitetu Badań Naukowych Stan nauki i techniki w Polsce podkreślono, że "w krajach wysoko rozwiniętych w nakładach na B+R przeważają środki pozabudżetowe, głównie fundusze przedsiębiorstw. W Polsce przeciwnie, dominuje finansowanie budżetowe, które stanowi prawie 2/3 ogółu nakładów. Takie proporcje są również charakterystyczne dla krajów słabiej rozwiniętych". W związku z tym autorzy raportu postulują, żeby dążyć do zwiększenia udziału środków pozabudżetowych tak, aby ich udział nie był mniejszy niż połowa nakładów ogółem. Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych przedsiębiorstwa finansowały B+R w 62,5%; w Unii Europejskiej - 53,1%; Portugalii - 65,2%; Turcji - 58,5%.

Sytuacji nie zmienią np. ulgi podatkowe (już możliwe) ani inne formy finansowej zachęty, jeśli naukowcy nie zaczną stąpać mocniej po ziemi, porzucając badania przyczynkarskie na rzecz możliwych do wykorzystywania przez biznes. Państwo musi też dążyć do większej koncentracji wydatków na B+R, by zapobiec rosnącej tendencji do ich rozpraszania. Nie musimy przecież finansować z naszych podatków badań nad wszystkimi problemami naukowymi: od podziału komórki pierwotniaka po skład atmosfery na Marsie. Najlepszą szkołą, by unowocześnić model prac badawczo-rozwojowych, byłoby określenie przez biznes, czego oczekiwałby od nauki, i powstanie w strukturach przedsiębiorstw laboratoriów badawczych lub nawiązanie współpracy ze sprywatyzowanymi instytutami naukowymi i jednostkami badawczo-rozwojowymi.

Naukowcy właśnie przechodzą szybki kurs gospodarki rynkowej, którym okazuje się udział w 5. Programie Ramowym Unii Europejskiej.

Na unijną dotację mogą liczyć wyłącznie projekty, które będzie można wkrótce praktycznie zastosować. Mają to gwarantować komercyjni członkowie mieszanych konsorcjów naukowo-biznesowych, ubiegających się o granty.

Jeśli firma jeszcze nie potrafi określić swojej polityki innowacyjnej na najbliższe lata i ustalić, czy będzie inwestowała w prace badawczo-rozwojowe, powinna zapoznać się z problematyką badawczą na rok 2000 drugiego działu 5. Programu Ramowego - Przyjazne Społeczeństwo Informacyjne. Gdy chociaż kilka tematów zainspiruje do zmiany dotychczasowej strategii - naśladownictwa - będzie można mówić, że przedsiębiorstwo rzeczywiście rozumie, co oznacza bycie organizacją wiedzy.


TOP 200