Między duchem a materią

Tak samo dzieje się w świecie komputerów. Statyczna gęstość danych, jakimi dysponuje konfiguracja, jest podstawą jej mocy. Idzie tu głównie o pojemność różnych rodzajów pamięci, dającą się zmierzyć bajtami. Ale dopiero zdolność procesora operowania na tych danych, ich przetwarzania, agregowania, usuwania bądź kreowania pozwala komputerowi ową moc pokazać. W takim modelu świadomość to progowa funkcja dynamicznej gęstości informacji. Progowość oznacza tu zarówno przekraczanie określonych poziomów świadomości, wraz ze wzrostem dynamicznej gęstości informacji, jak i wymóg osiągnięcia pewnej informacyjnej masy krytycznej przez rozważany obiekt.

Ów drugi warunek zaistnienia świadomości tłumaczy również, dlaczego na argument "funkcji świadomości" wybrano gęstość, będącą z definicji parametrem jednostkowym. Przy czym, jak wspomniano, jednostka ma charakter czasoprzestrzenny, co pozwala uwzględnić czynnik o kolosalnym znaczeniu dla informatyki i inteligencji: czas. Przestrzenność wydaje się odgrywać główną rolę w świecie żywym (rozumianym tutaj tradycyjnie). Nasz mózg to dobry decymetr sześcienny szarych komórek zgromadzonych w jednym miejscu, a nie paręnaście setek centymetrowych sześcianików rozsianych po różnych organizmach, komunikujących się ze sobą na znaczne odległości.

Z kolei w świecie maszyn odległości przeszkadzają nam znacznie mniej - z dobrym skutkiem sprzęgamy komputery stojące obok siebie, jak też znajdujące się na różnych kontynentach. Niemniej i prędkość sygnału elektromagnetycznego w pewnych zastosowaniach teleinformatycznych jest niewystarczająca - wystarczy porównać transmisję danych za pomocą satelitów geostacjonarnych i niskoorbitalnych. Problem ten zobaczymy zapewne jeszcze wyraźniej, gdy informatyka osiągnie poziom nanoelektroniczny. Być może są to wskazówki, że superkomputer przyszłości będzie stał w jednym pomieszczeniu.

Człowiek i środowisko

Nie chcemy w tym miejscu jednak, wywołując tematykę technologiczno-futurologiczną, robić uniku, przechodząc do porządku dziennego nad sformułowaną przed chwilą informatyczną definicją świadomości. Konsekwencje jej przyjęcia mogą być bowiem, łagodnie mówiąc, zaskakujące. Przede wszystkim znoszą one sztywne granice między, klasycznie określanym, światem ożywionym a nieożywionym (myszka zjada serek). Tu ukłon w stronę Leibniza, można go chyba nazwać jednym z pierwszych informatyków, który konsekwentnie szukał JEDNOŚCI rządzącej światem.

Po drugie, musimy się wówczas zgodzić, że właściwości naszego mózgu są tyleż wyjątkowe co procesy, które doprowadziły do jego powstania. A to oznacza kopernikański przewrót w szeroko rozumianej ekologii: nie ma człowieka i jego środowiska, ale jest środowisko i jego człowiek. Jak się z tym pogodzić? I jak dokonać przejścia od sera do myszy (dalej pójdzie już łatwiej)? Spróbujmy. Wskoczmy na chwilę do wody. Wszak z niej powstaliśmy i z niej nadal jesteśmy, przynajmniej jeśli chodzi o większość naszej masy. Brakujące kilka procent złożyliśmy już wcześniej na karb ewolucji. Ale nadal mamy prawo wątpić, że "bawiąc się" dynamiczną gęstością informacji, doprowadzimy do metamorfozy sera w mysz. Pobawmy się więc chwilę wodą i jej gęstością (tą konwencjonalną).

Co najmniej od podstawówkowej fizyki wiemy, że tlenek wodoru może zachowywać się jak ciecz, ciało stałe czy gaz. A za wszystkim stoi gęstość tego najpopularniejszego z chemicznych związków, zależna od temperatury. Czy uwierzylibyśmy, patrząc na lód i wodę, że chodzi o tę samą substancję? Jak kolosalnie różne są właściwoś-ci tego samego fragmentu materii znajdującego się po obu stronach celsjuszowego zera. Toż to cud prawdziwy! Któż ważyłby się na prognozę przejścia suchą stopą po jeziorze, tylko dlatego że jego gęstość obniży się o parę setnych grama na centymetr sześ-cienny? A tak właśnie dzieje się z wodą - w temperaturze 4ĄC ma ona gęstość 1g/cm3 (ciśnienie 1013 hPa), podczas gdy np. gęstość lodu morskiego może sięgać nawet 0,95 g/cm3.

Stany skupienia informacji

Po co te fizyczne wtręty? Żeby pokazać, jak łatwo potrafimy przechodzić do porządku dziennego nad wieloma fascynującymi zjawiskami wokół nas (gęstość wody maleje także podczas jej ogrzewania), gdzie indziej zaś boimy się owych przejść, tworząc sztuczne granice w świecie, który przecież musi być JEDNOŚCIĄ, bo inaczej nie przetrwałby nawet sekundy, rozsypując się na jakieś KAWAŁKI, pooddzielane "NIEWIADOMO-CZYM".

Tworzymy granice między różnymi stanami skupienia informacji tak, jakby np. planety i nasz mózg zbudowane były z różnych atomów. A nie są! Chodzi o te same pierwiastki, których jest dobra setka, i tyle. Dla ścisłości dodajmy, że pojawiają się i nowe numery w tablicy okresowej, ale są to głównie efemerydy, sztucznie tworzone i szybko kończące swój żywot. Nie wykluczając wszakże, że liczba znanych nam pierwiastków będzie rosła, na razie nie znamy ani jednego, który znajdowałby się wyłącznie w naszym mózgu. O nie, każdy z jego budulców da się gdzieś w okolicy "wykopać".


TOP 200