List otwarty do Andrzeja Florczyka

II Informatyka dla Administarcji Państwowej

Jest Pan szefem Biura Informatyki URM od trzech rządów wstecz. Chyba czas na to, żeby odpowiedzieć, jeżeli nie mnie oraz czytelnikom ComputerWorld to przynajmniej samemu sobie, na następujące pytania:

1. Intencją już kilku rządów wstecz było zorganizowanie państwowego systemu informatycznego - mam na myśli system jako taki, a nie rekomendacje/preferencje dla warstwy komunikacyjnej. Czy taki system (lub przynajmniej jego model) i w jakim stopniu powstał w trakcie 3 lat Pańskiego urzędowania? Rekomendowanie "Hetmanów" Urzędom Wojewódzkim wydaje się być dość grubym nieporozumieniem, biorąc pod uwagę relację ceny tego sprzętu do funkcji, jakie on pełni.

2. Dość szybko określił Pan ("Umowy Generalne") marginesy sprzętowe, wewnątrz których Administracja Państwowa ma się poruszać. Pan jest już na tyle wyrobiony informatycznie, żeby wiedzieć, że sprzęt jest tylko "...sprzętem". Moje pytanie: na kiedy Pan przewiduje nakreślenie Gminom rekomendacji odnośnie oprogramowania aplikacyjnego, które mogłoby sprostać ich wymaganiom? Z tego co wiem jest to dla gmin dużo większy problem niż sam hardware.

III Polski przemysł informatyczny

W ciągu tych lat Pańskie preferencje i dyrektywy adresowane do organów Administracji Państwowej były zaprzeczeniem jakiejkolwiek troski o polski przemysł informatyczny. Jedynym pozytywnym wyjątkiem jest tutaj umowa URMu z Optimusem - firmą, którą jako inżynier, szanuję za wysoki poziom techniczny swoich rozwiązań (szczególnie systemy MP). Ale ta umowa - to dopiero rok 1993. Do momentu umowy z Optimusem było to z Pańskiej strony lansowanie wyłącznie firm amerykańskich i zachodnioeuropejskich.

Z pewnością robił to Pan w dobrej wierze, biorąc na siebie "misję" pomostu między polskim światkiem info a "wielkim" przemysłem w USA - w sensie transferu informacji techniczno-systemowych. Znając polskie środowisko informatyczne, zaręczam Pana, że miało ono (ludzie w tym środowisku zaangażowani) świetną wiedzę na temat światowych nowości nawet przed rokiem 1989 - kiedy urzędnicy z Cocomu tak "pilnie" strzegli swoich quasi-tajemnic.

Jeżeli Panu aktualnie tak bardzo leży na sercu odrodzenie polskiego przemysłu informatycznego, to pozwolę sobie zadać Panu następujące dwa pytania:

1. Przetarg na serwery UNIX-owe dla GUSu dwa i pół roku temu. W przetargu tym składa oferty kilkanaście firm, w tym również Zakłady Elektroniczne ELWRO, Wrocław.

Oferta ta była: - najlepszą cenowo - najszerszą w sensie spektrum oferowanych rozwiązań systemowych - jedyną w sensie europejskiego źródła pochodzenia sprzętu (inne oferty były wyłącznie na sprzęt "made in USA") - jedną z niewielu ofert spełniających nałożony przez Euro Stat (organ EWG, Bruksela) warunek wieloprocesorowości systemu.

Z pewnością pamięta Pan ten przetarg. Był to jeden z pierwszych dużych przetargów (o ile nie pierwszy), w którym BIURM miał swojego przedstawiciela w Komisji. Gdzie były wówczas Pańskie preferencje? Czy może Pan teraz powiedzieć, że preferencje Pańskie były wówczas za ofertą ELWRO, ergo, za polskim przemysłem informatycznym?

2. Przekazanie przez Pana Lewandowskiego, wówczas szefa ministerstwa przekształceń tzw. własnościowych, dwóch kluczowych firm informatycznych RP, ZWUT Warszawa oraz ELWRO Wrocław, pod administrację Siemensa. Rezultat tego "przekształcenia" nie kazał na siebie długo czekać (vide program TVP "Godzina Szczerości"dnia 4.12. ub.r. - wypowiedź przedstawiciela ZWUTu oraz w przypadku ELWRO Gazeta Wyborcza z dnia 21.12. ub. r.). Jedyna aktywnością nowego właściciela jest przekonanie załóg ZWUTu oraz ELWRO, że "im szybciej się zwolnią, tym dostaną większą forsę".

Gdzie był Pan, Panie Andrzeju, wtedy gdy na kilka dni przed swoją sromotną klęską (Kongresu Liberałów Demokratycznych) Pan Lewandowski aranżował podpisanie aktów przekazania ZWUTu i ELWRO w ręce tak "potencjalnego" i "lojalnego" partnera? Czyżby sprawy tych "kontraktów" były Panu totalnie nieznane przed ich realizacją? Jaką wówczas wykazał Pan dbałość o POLSKI PRZEMYSł INFORMATYCZNY?

"Koncepcja" Siemensa odnośnie wyburzenia w ELWRO wszystkiego, poza dwoma budynkami nie ma żadnej motywacji ekonomicznej. Im chodzi głównie o to, aby totalnie i nieodwracalnie skreślić z historii tego miasta obecność polskiej firmy państwowej, która przez parę dziesięcioleci była centrum polskiej mysli intelektualnej w dziedzinie systemów komputerowych i która z nimi jakiś czas temu skutecznie konkurowała. Czy było aż tak trudno przewidzieć tego typu rozwój wypadków? Ja jestem tylko inżynierem - ale czułem "psim swędem", że jeśli dojdzie do oddania zakładów takich jak ELWRO do firm obcych, w szczególności niemieckich, to rezultat będzie taki jaki jest. Czyżby Pan, jako zawodowy polityk, nie przewidział takiego rozwoju zdarzeń?


TOP 200