Egzamin z informatyki
- Monika Tomkiewicz,
- 10.03.2009
Tego samego argumentu używa Dariusz Trzeciak z Akademii Leona Koźmińskiego, który nadzorował wdrożenie komercyjnego oprogramowania na uczelni. "Kilka lat temu przeszliśmy przez pisanie systemu zarządzania uczelnią własnymi siłami i to się sprawdza w przypadku niewielkich systemów, obsługujących jedną jednostkę. Obecnie systemy obejmują wszystkie obszary funkcjonowania uczelni i muszą ze sobą współpracować" - mówi Dariusz Trzeciak. Jego zdaniem, uczelnia która nie jest uczelnią informatyczną, czyli nie ma kadr informatycznych, nie jest w stanie sama napisać takiego systemu. Ponadto, nie ma sensu pisać oprogramowania, które jest dostępne na rynku i odpowiada specyfice uczelni.
Dariusz Trzeciak, dyrektor IT w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie
Problemem są ludzie
Bez względu na to, jakie rozwiązanie wybierze uczelnia, powodzenie wdrożenia systemu, a co za tym idzie - pozytywne efekty funkcjonowania i zadowolenie użytkowników, zależy od wysiłku, jaki poniesie ona na etapie przygotowania. Okazuje się, że jest to największy problem polskich uczelni. "To jak przebiega wdrożenie, zależy od tego, jak jest ono zorganizowane. Problemem dużych uczelni jest bardzo duża autonomia poszczególnych jednostek, która nie sprzyja sprawnej realizacji projektów i egzekwowaniu wymagań związanych z wdrożeniem systemu. Dlatego zaawansowanie i powodzenie wdrożenia USOS w różnych jednostkach w ramach Uniwersytetu Warszawskiego jest bardzo zróżnicowane" - wyjaśnia dr Janina Mincer-Daszkiewicz. Jej zdaniem "złe wdrożenie", to efekt złej organizacji pracy na wydziale. "To jest problem ludzki, nie informatyczny" - dodaje.