Dlaczego nie warto studiować MBA

7. Jeśli uważasz, że dyplom pomoże Ci otrzymać lepszą pracę w przedświcie nowego okresu gospodarczej prosperity, możesz się gorzko rozczarować. Dyplom MBA już nie wyróżnia. Liczba tych, którzy wpadli na ten sam pomysł, co ty - by w okresie ekonomicznej flauty podciągnąć kwalifikacje i wyłonić się u schyłku kryzysu w nowej, atrakcyjniejszej dla żerujących pracodawców postaci - jest całkiem spora. Dyplom MBA nie wyróżnia już od kilku lat. Uległ inflacji, podobnie jak wcześniej matura i stopień magistra. Ponieważ na opłacenie studiów pracowników można było uzyskać unijne dofinansowanie, firmy wysyłały na studia po kilkanaście osób. To, co ewentualnie mogłoby cię wyróżnić, to Executive MBA: program droższy, bardziej prestiżowy, tym razem już "naprawdę" skierowany do kadry kierowniczej, realizowany jak zaoczne studia, co drugi weekend, by nie zaburzać menedżerskich karier. Najlepiej, by był realizowany we współpracy z jakimś bardzo prestiżowym amerykańskim uniwersytetem (wówczas będzie jeszcze droższy i jeszcze bardziej prestiżowy). Tylko znów: miej świadomość, że jeśli ta inwestycja przyniesie ci jakiekolwiek korzyści (co nie jest stuprocentowo pewne), to tylko przez okres kilku najbliższych lat. Potem, jak wcześniej wspomniane dyplomy, ulegnie inflacji. Pojawi się więcej absolwentów z zaliczonymi jeszcze bardziej prestiżowymi programami.

8. Może się też okazać, że pracodawca, którego chcesz oczarować, pozostanie nieczuły na trzy literki w pobliżu twojego nazwiska. Niezależnie od tego, jak prestiżowy program za nimi stoi. - Po prostu dlatego, że wyżej ceni doświadczenie zdobyte w trakcie prawdziwych projektów niż to wyniesione z rozwiązywania papierowych case’ów. Studia MBA obecne są w Polsce już od jakiegoś czasu, wielu ludzi miało już szansę pracować z ich absolwentami. Pracodawca, którego chcesz ustrzelić, może już - nauczony praktycznymi doświadczeniami - wyznawać filozofię: "jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać?". W czasie, gdy ty będziesz czytał mądre książki i rozwiązywać case’y, inni, być może, będą realizowali projekty z zupełnie nowego obszaru - nie dla pieniędzy, o które w kryzysie trudno, ale właśnie po to, by zyskać nowe, praktyczne doświadczenia. Każda działalność ma swój "koszt utraconych możliwości". Zastanów się, czy MBA jest właśnie najlepszym wyborem spośród wielu alternatyw. Być może ten czas i pieniądze - niebagatelne - przyniosą wyższe zyski, gdy zostaną zainwestowane, przykładowo, w rozkręcenie własnego biznesu. A jeśli nie jesteś typem przedsiębiorcy, boisz się podejmować decyzje, w które wpisane jest ryzyko, nie masz smykałki do marketingu, może spróbuj - za radą jednego z internautów - naprawdę uczciwie przepracować 40 godzin w tygodniu, przez kilka tygodni pod rząd, w swojej organizacji? I zobaczyć, dokąd TO może cię zaprowadzić?

MBA w Polsce i na świecie

W Polsce prowadzonych jest blisko sześćdziesiąt programów MBA, studiuje na nich kilka tysięcy osób. W Stanach Zjednoczonych studia MBA każdego roku kończy ok. 100 tys. osób.

  • The Wharton MBA - The Wharton School of the University of Pensylvania Studia dwuletnie, dzienne, ok. 3 tys. godzin; koszt: 80 tys. USD
  • MBA - Harvard Business School studia dwuletnie, dzienne, ok. 3 tys. godzin; koszt: 77-101 tys. USD
  • Euro MBA - Akademia Leona Koźmińskiego 1800 godzin; koszt: 25,6 tys. euro
  • American MBA - Wyższa Szkoła Handlu i Prawa im. Ryszarda Łazarskiego 1000 godzin; koszt: 24,5 tys. euro
  • MBA - Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu 650 godzin; koszt: 20 tys. zł
  • MBA - Uniwersytet Gdański 720 godzin; koszt: 36 tys. zł
  • MBA - Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie 310 godzin; koszt: 4 tys. zł
  • Trium Global Executive MBA (organizowany przez: NYU Stern, LSE i HEC Paris) 10 tygodni, 500 godzin plus sesje zdalne; koszt: 122,7 tys. USD
  • Canadian Executive MBA - Szkoła Główna Handlowa 576 godzin; koszt: 27 tys. zł plus 8 tys. USD
  • Executive MBA Szkoła Biznesu Politechniki Warszawskiej 752 godziny, koszt: 13,9 tys. euro

Więcej informacji można znaleźć m.in. na www.find-mba.com oraz www.mbaportal.pl

Czym właściwie są studia MBA ?

MBA (Master of Business Administration) są w Stanach Zjednoczonych studiami magisterskimi, realizowanymi po zaliczeniu licencjatu, nie zawsze związanego z zarządzaniem. Stanowią więc w przybliżeniu odpowiednik ostatnich dwóch lat studiów pięcioletnich. W Polsce zaś utarło się myśleć o nich jako o studiach podyplomowych, przeznaczonych dla tych, którzy mają już kilka lat praktyki zawodowej (w tym menedżerskiej), drogich, prestiżowych i wyróżniających. Jednocześnie nierzadko można na nich spotkać świeżo upieczonych studentów bez doświadczenia.

Dlaczego tak jest? Być może dlatego, że w Polsce tradycyjnie ktoś, kto chce osiągnąć stopień magistra, nie opuszcza szkoły od siódmego do dwudziestego trzeciego roku życia. Już dwudziestosiedmiolatek na studiach magisterskich jest outsiderem, kimś, kto nie pasuje do grupy. W Stanach natomiast młodzi ludzie w marszu po tytuł magistra robią sobie przerwy - po ukończeniu szkoły średniej (high school) i po ukończeniu college’u - na "złapanie oddechu": zdobycie kilku lat zawodowego doświadczenia, roczną wyprawę dookoła świata, zorientowanie się we własnych uzdolnieniach, preferencjach i możliwościach, zorientowanie się na rynku pracy, praktyczną weryfikację dalszych planów zawodowych. Dlatego rozpiętość wieku i doświadczeń studentów jest tam dużo większa niż w Polsce.

W Stanach też nikomu raczej nie przychodzi do głowy studiowanie zarządzania bez żadnego praktycznego podglebia, w którym nowo nabywana wiedza mogłaby się ukorzenić. Uznaje się bowiem, że case’y, czyli studia przypadków - opisy problemów zdarzających się w hipotetycznych, choć nakreślonych z troską o realizm firmach, ale też przypadki z życia wzięte - mają pomóc w uporządkowaniu, zanalizowaniu i zsyntetyzowaniu prawdziwych doświadczeń uczestników. Mają pozwolić im dostrzec powtarzające się schematy i prawidłowości, lepiej przewidywać, sprawniej organizować, bardziej twórczo podchodzić do nietypowych problemów, słowem - lepiej zarządzać. Oczywiście, nie przesadzajmy z generalizowaniem, ale taki jest właśnie wyraźnie widoczny trend.

W Polsce na MBA idą często ludzie tuż po studiach, myśląc, że w ten sposób zwiększą swoje szanse na "naprawdę dobry start" na rynku pracy. Sądzą, że dzięki temu pominą etap nieprzyjemnego i mało prestiżowego zdobywania doświadczeń na niższych szczeblach, odsuną w czasie moment zderzenia z rzeczywistością, przeczekają słabą koniunkturę na rynku pracy. Ufają, że poprawią swoje notowania we własnej głowie i w końcu - skoro ich zdolności zostały potwierdzone taaakim dyplomem - uwierzą w siebie i bez lęku pójdą na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną.

Dobrą ilustracją wynaturzenia MBA w polskiej wersji są słowa absolwentki jednego z programów, trzydziestoletniej dziś kobiety, która program MBA w jednej z warszawskich szkół ukończyła jako 23-latka: "Rozkoszne studia, naprawdę rozkoszne. Prawie nic nie musisz się uczyć, tylko chodzisz na zajęcia i robisz te case’y, na okrągło. Na egzaminie też dostajesz case i rozpracowujesz go tak samo jak na zajęciach. Zaliczasz bez problemu. Wiesz, ja kończyłam jako młoda siksa i my wszyscy strasznie się dziwiliśmy, co tam robią faceci po trzydziestce, do tego wcale nie ekonomiści, tylko lekarze i prawnicy. Ciągle pytaliśmy: »No i po co wam to??«".


TOP 200