Dlaczego nie warto studiować MBA

4. MBA zdezorganizuje ci życie na dwa lata. I rodzina, i dzieci, i znajomi dotkliwie odczują wpływ twoich ambitnych planów. Jeśli wcześniej wracałeś do domu na kolację albo przynajmniej weekendy spędzałeś z bliskimi, to teraz oswój się z myślą, że i wspólne kolacje, i wspólne weekendy należy odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Twoją nową rodziną staną się koledzy ze studiów.

5. Być może nie zależy ci szczególnie na sprzedawanej na MBA wiedzy, ale liczysz na to, że studia pozwolą ci pochwycić nitki profesjonalnie interesujących i potencjalnie intratnych kontaktów. Nie bądź zawiedziony, jeśli tak się nie stanie. Teoretycznie, studia MBA przeznaczone są dla profesjonalistów - inżynierów, prawników, lekarzy i zawodowców innych specjalności - którzy za sprawą zrządzenia losu, własnych zdolności i ambicji znaleźli się stosunkowo nieoczekiwanie na stanowisku menedżerskim. Teoretycznie, służyć mają udostępnieniu im skarbnicy wiedzy biznesowej, dzięki której będą mogli skuteczniej zarządzać swoim zespołem, lepiej rozumieć świat korporacyjnych finansów i odróżniać PKB od PKP. W praktyce, połowa lub więcej studentów tego kursu "dla menedżerów" to dwudziestokilkulatkowie tuż po studiach, nierzadko tuż po studiach ekonomicznych, nie dysponujący żadnym godnym uwagi doświadczeniem zawodowym. Poszli na MBA, bo:

  • są przekonani, że już są świetni i warci każdych pieniędzy, a z MBA będą doskonalsi i warci tyle złota, ile sami ważą;
  • z przerażeniem zauważyli, że niczym nie wyróżniają się w oceanie podobnych im absolwentów i postanowili w ten właśnie sposób się odróżnić;
  • są przekonani, że nie dowiedzą się niczego interesującego, ale cynicznie zakładają, że jeszcze nie wszyscy pracodawcy zrozumieli, że dyplom nie ma bezpośredniego przełożenia na ilość oleju w głowie.

6. Po ukończeniu MBA, zupełnie się tego nie spodziewając, możesz stać się obiektem ataków ze strony wcześniej stosunkowo neutralnie nastawionych do ciebie ludzi. Część z nich dostrzeże w tobie sprzymierzeńca oszustów, którzy doprowadzili świat na skraj finansowej katastrofy: "Kto, jeśli nie ci gogusie z ich cholernymi dyplomami, doprowadzili do tego monumentalnego kryzysu na światowych rynkach? Tacy mądrzy, tak? Zakichańcy!". Część z nich uzna, że dysponujesz wiedzą, która w obliczu kryzysu po prostu gwałtownie się zdezaktualizowała - bez urazy, to nic osobistego - i twój nowy dyplom nie jest wart papieru, na którym został wydrukowany. Część będzie zwyczajnie zazdrosna - bo to Polska właśnie - i dlatego będzie niejako odruchowo deprecjonować twój dyplom i stojącą za nim ewentualnie wiedzę. Jeśli, nie daj Boże, twój szef należy do takiego właśnie gatunku, powinieneś dyplom schować głęboko i wyłożyć go dopiero przed obliczem nowego pracodawcy.


TOP 200