11g - czy już czas?

Z ruterem Linksysa było pod tym względem mniej problemów. Po skonfigurowaniu go do pracy z adresacją 10.10.20.x można było szybko przejść do ustawienia komunikacji z laptopami poruszającymi się w testowej sieci. Następnie ustawiono dwa dodatkowe punkty dostępowe, pracujące jako bezprzewodowe mosty pomiędzy siecią ethernetową na drugim piętrze i na parterze budynku, w którym przeprowadzono testy. Chociaż punkt dostępowy daje takie możliwości, opisu tej konfiguracji próżno szukać w dołączonej dokumentacji. Połączenie zostało wykonane poprzez segmentację adresów i zastosowanie oddzielnych kanałów do każdego z segmentów. Pomocna okazała się również baza wiedzy Linksysa umieszczona w Internecie.

W końcu dotarliśmy do kulminacyjnego punktu testu - dowiemy się, co w praktyce daje litera G umieszczona w nazwie obu urządzeń.

Linksys Wireless-G
Zalety
szybka konfiguracja w firmowym 11g, prosta konfiguracja klienta z kilkoma opcjami rozwiązań firmowych, świetna internetowa baza wiedzy

Wady
bardzo mała wydajność w trybie mieszanym, słaba współpraca z urządzeniami innych producentów, konfiguracja WEP klienta XP wymaga udoskonalenia

Cena
ruter WRT54G - 850 zł

Lepiej nie mieszać

Obydwa urządzenia pozwalają teoretycznie na pracę w trybie mieszanym, czyli jednocześnie z klientami 802.11b i 802.11g. Przeprowadzone testy wykazują jednak pewne trudności w poprawnym działaniu tej opcji, szczególnie podczas komunikacji w bezprzewodowej sieci kart różnych producentów. Ruter firmy D-Link mógł obsłużyć połączenia 802.11b z kartami Linksys, Netgear i Cisco, w tym samym czasie komunikując się w trybie 802.11g z firmową kartą DWL-650H. Urządzenie Linksysa radziło sobie już znacznie gorzej. Nawiązywała z nim połączenia tylko firmowa karta WPC11 oraz karta firmy Netgear. Ani urządzenie Linksysa, ani D-Linka nie potrafiło za to zestawić szyfrowanego połączenia WEP z kartami innych producentów w wypadku wykorzystywania standardu 802.11b. Dlatego testy połączeń pomiędzy z urządzeniami różnych producentów przeprowadzono z wyłączonym szyfrowaniem.

Co gorsza, urządzenia te w trybie mieszanym nie pozwalają na osiągnięcie specyfikowanej przez nowy standard szybkości przesyłania danych w połączeniach 802.11g, a tylko na przepływność typową dla kart 802.11b, czyli zaledwie około 5 Mb/s. Problem ten ma zostać rozwiązany w kolejnych wersjach firmware'u do punktów dostępowych. Na razie jest to jednak znacząca wada, stawiająca pod dużym znakiem zapytania sens inwestowania w nowe rozwiązania 802.11g, skoro część infrastruktury jest oparta na 802.11b. Po co kupować droższe punkty dostępowe i karty w nowym standardzie, gdy tę samą funkcjonalność mogą osiągnąć tradycyjne urządzenia WLAN 802.11b, które zresztą ostatnio mocno tanieją.

Duża szybkość - mniejszy zasięg

Kolejnym rozczarowaniem, które może nas spotkać podczas uruchamia nowych produktów w trybie tylko 802.11g, jest dużo mniejszy zasięg takiej sieci i szybko malejąca w miarę oddalania się od punktu dostępowego szybkość przesyłania danych. W jednym z testów uzyskano w wypadku obu urządzeń: 48 Mb/s w odległości 2 metrów, 24 Mb/s - 10 metrów i 15 Mb/s - do 15 metrów. Powyżej 25 metrów tracimy już połączenie z punktem dostępowym. Jak widać, szybkość rzeczywiście jest duża, ale w pełni mogą z niej skorzystać tylko stanowiska umieszczone w niewielkiej odległości od punktu dostępowego.

Podczas gdy transmisja danych z szybkością 25 Mb/s lub większą wydaje się bardzo atrakcyjna, to sieć 802.11g może być trudniejsza do utrzymania niż tradycyjna 802.11b. Z powodu ograniczenia szybkości podczas pracy w trybie mieszanym wykorzystanie obecnie produkowanych urządzeń 802.11g wydaje się niecelowe. Z kolei nawet po ratyfikowaniu standardu 802.11g należy się liczyć z mniejszym zakresem działania takich sieci w porównaniu z obecnie stosowanymi 802.11b.To oznacza konieczność użycia większej liczby punktów dostępowych do obsłużenia tego samego obszaru - w górę idą koszty.

Poczekać czy eksperymentować?

Ostateczne wnioski mogą być więc następujące: Jeśli budujemy nową infrastrukturę bezprzewodową, można rozważyć zastosowanie kilku modeli WLAN pracujących zgodnie z draftem standardu 802.11g. Zakładając, że będziemy wykorzystywać punkty dostępowe i karty tej samej firmy, a nie zastosujemy żadnych kart 802.11b, będzie to rozwiązanie, które już teraz pozwoli cieszyć się znacznie szybszą lokalną siecią bezprzewodową, jednak za znacznie wyższą cenę.

Jeśli zaś mamy już infrastrukturę 802.11b, należy poczekać na produkty, które pojawią się na rynku po ostatecznym ustaleniu standardu. Prawdopodobnie dopiero one pozwolą na pełne wykorzystanie możliwości 11g. Ta uwaga dotyczy również większych organizacji, które nie powinny eksperymentować. Oficjalne wprowadzenie standardu 802.11g ma nastąpić na przełomie czerwca i lipca.


TOP 200