Witamy w epoce kamienia e-łupanego
- Dorota Konowrocka,
- 04.04.2008, godz. 01:01
Mam wrażenie, że wiele uczelni oferując kursy on-line ogranicza się do opublikowania slajdów z wykładu, czy materiałów tekstowych okraszonych słabo związanymi z tematem ilustracjami...
Bardzo wielu ludzi utożsamia zdalne kształcenie z opublikowaniem w Internecie skryptu, a szczytowym osiągnięciem jest opublikowanie tekstu z linkami. Jeszcze dwa, trzy lata temu nikt nie myślał o przekazie strumieniowym, który dziś jest jedną z oczywistych możliwości, jaką daje sieć. Całej tej technologii i nowej dydaktyki trzeba się jednak nauczyć, ale tych, którzy naprawdę się na tym w Polsce znają, jest może dziesięciu. Tymczasem za stworzenie materiałów do kursu zdalnego odpowiedzialni są zwykle wykładowcy.
Prestiżowe uniwersytety, od MIT po Stanford, za darmo udostępniają tysiące nagrań wykładów z każdej dziedziny. Dowiedz się gdzie możesz znaleźć interesujące Cię materiały audio i wideo.
O zdalnym nauczaniu i kursach online prowadzonych przez Academy of Art University opowiada Chris Lefferts, zastępca rektora ds. edukacji online.
Czy w nauczaniu komplementarnym nie powinny przodować uczelnie prywatne? Tam chyba łatwiej o zdecydowane działania, odpowiednie wynagrodzenie dla wykładowców...
Teoretycznie tak, ale nie można zapominać, że uczelnie prywatne są jednak dość biedne i do tego opierają się na kadrze naukowej zapożyczonej z uczelni państwowych. Przykładem może być Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy, która jako pierwsza w Polsce kształcenie komplementarne uznała za bardzo istotne dla dalszego rozwoju i wpisując je do oficjalnej strategii uczelni zdecydowała się przeznaczyć na jego wdrożenie spore, jak na swoje możliwości, fundusze. Jednak ze względów finansowych musi ten projekt rozłożyć na lata, tym bardziej, że systemowe wprowadzenie do praktyki uczelni e-nauczania wymusiło zmiany w jej organizacji.