Ustawa pełna nadziei i obaw
- Monika Tomkiewicz,
- 15.03.2011
Wydaje się, że to właśnie brak zrozumienia korzyści, jakie przynosi informatyzacja, jest i będzie głównym powodem oporu placówek. W polskiej służbie zdrowia informatykę wciąż postrzega się w kategoriach kosztów, a nie narzędzia do obniżenia kosztów działania. Zdaniem Kajetana Wojsyka, zrobiono już pierwszy krok naprzód - wyartykułowano potrzebę. Teraz trzeba znaleźć chętnych do wzięcia udziału w pilotażowych projektach z różnego zakresu. "Z tym jest już trudniej, bo placówki mają tendencję do mówienia, że one poczekają na innych. Nikt nie chce być tym pierwszym" - mówi przedstawiciel CSIOZ. A często wystarczyłaby tylko wola kierownika placówki, by szybko i niewielkimi kosztami zrobić system, który usprawniałby działanie placówki w wielu obszarach.
Budujmy fundamenty
Mimo wielu wątpliwości i obaw, zdaniem uczestników debaty, trzeba pamiętać, że ustawa to nie jest projekt techniczny, ma ona jedynie wyznaczyć pewne ramy i kierunek, w którym mamy iść. Ramy w miarę szerokie i poprawne. Dlaczego w miarę? Bo nie da się uniknąć pewnych zmian w przyszłości. Chociażby ze względu na to, że ustawa ta zderzy się z innymi aktami prawnymi, na przykład z ustawą o e-podpisie. Do tego należy wziąć pod uwagę dynamicznie zmieniające się otoczenie technologiczne.
Ustawa jest więc bardzo szerokim aktem. Usiłuje uporządkować pewną sferę, która częściowo była do tej pory w ogóle nieuregulowana, a częściowo uregulowana w wielu, różnych aktach prawnych. Dlatego nowa ustawa na pewno nie będzie doskonała, na pewno będzie wymagała zmian, ale jest pewnym fundamentem, na którym możemy budować dobre rozwiązania. Dlatego należy patrzeć na ten akt prawny jak na początek prac. Przed nami jeszcze dużo pracy. Pracy projektowej, zmian legislacyjnych i technologicznych. Zdaniem Marka Ujejskiego z NFZ, należy jednak patrzeć z optymizmem na to, co już zrobiliśmy, i na to, co nas czeka. "Im dłużej uczestniczę w posiedzeniach europejskich organów ds. informatyzacji służby zdrowia, z tym większym szacunkiem patrzę na to, co udało się zrobić w Polsce. To nieprawda, że w innych krajach europejskich wszystkie projekty związane z e-zdrowiem się udają i są o wiele bardziej zaawansowane niż u nas. Patrzmy więc z szacunkiem na to, co już zrobiliśmy" - podkreśla Marek Ujejski.