Siła tradycji

  • Andrzej Gontarz,

Gdzie ten pragmatyzm?

Ci ludzie bardzo łatwo osiągają sukces. W różnych dziedzinach. Również w biznesie. My mamy bardzo słabe wyobrażenie o tym, czego brakuje naszej gospodarce.

Dowiedziałem się niedawno od dyrektorów banków wspierających nasz program Academia Artes Liberales (Akademii Sztuk Wyzwolonych - nie mylić z liberalizmem, mającym za zadanie wyławianie największych talentów i kształcenie ich przez wybitnych nauczycieli z różnych uniwersytetów w relacjach mistrz-uczeń), że mają kłopoty z naborem kadr o otwartych umysłach.

Bez problemu można znaleźć na rynku polskim dobrze wykształconego ekonomistę lub finansistę, ale brakuje ludzi, którzy posiadaliby suwerenną gotowość myślenia, co trzeba zmienić. Przeciętny pracownik wchodzi w określone rygory i do nich się stosuje, w ogóle nie próbuje zastanej sytuacji krytycznie przeanalizować, to nie jego sprawa.

Dochodzi do tego, że teraz banki próbują zatrudniać lekarzy. Bardzo dobrze sprawdzają się chirurdzy, którzy w każdej sytuacji muszą podejmować trudne decyzje, bo każdy przypadek jest inny. Chcemy więc kształcić elity, żeby nie trzeba było szukać do takich funkcji chirurgów.

Rozwój techniki to nie tylko zmiana środków komunikacji. Następuje też zmiana wzorców kulturowych. Sam Pan przyznał kiedyś, że nauczyciele akademiccy nie są przygotowani do obecnych czasów. Zanikł system znaków, którymi się posługują, a młodzież nie czyta już książek, które tworzą ich świat. Jak wobec tego chce Pan kształcić dzisiejszą młodzież?

Trzeba zmienić teatr edukacyjny, nie treści. Jeżeli nowe pokolenie nie ma już żadnej przyjemności z obcowania z tekstami z przeszłości, które są jednak uznawane za ważne dla społecznej tożsamości, trzeba zmienić scenariusz kształcenia. Problem z przeszłości trzeba uczynić problemem uniwersalnym, dać studentowi do zrozumienia, że uczy się nie po to, aby poznać konkretny przykład historyczny, lecz żeby poznał samego siebie. Jeżeli nastawi się go w ten sposób, to można nauczyć wędrówki w czasie i szacunku dla innych ludzi, dla odmienności nie tylko żyjących, lecz i umarłych. Można pokazać, że w przeszłości żyli ludzie, dla których różne sprawy były ważne. Człowiek staje się wtedy bardziej suwerenny w swoich wyborach, nie jest skazany tylko na obcowanie z kulturą swojego czasu.

Osoba nieświadoma możliwości istnienia innych stanów niż obecny jest niezdolna do projektowania przyszłości. To nie tak, że historia jest nauczycielką dziejów. Stanowi ona jednak nadzwyczajny zestaw precedensów. Jak przejdziesz trening na jej gruncie, stajesz się gotowy do sprostania nieprzewidywalnym, zaskakującym sytuacjom, które postawi przed tobą przyszłość.

Czytając Platona przygotowujemy umysł do sprostania wymogom, których nie umiemy jeszcze wyartykułować?

Nie będziemy przecież żyć w czasach Platona. Celem jest zdobycie zapasu doświadczeń, który sprawi, że gdy przyjdą nowe wyzwania, to będziemy mieli szeroką gamę rozwiązań do wyboru - może przypomnimy sobie wtedy, jak reagowali inni.

Czy dzisiejsze uniwersytety są w stanie sprostać wyzwaniom, o których Pan mówi?

W jednej instytucji bardzo trudno znaleźć masę krytyczną, która by tę instytucję w całości przeobraziła. Trzeba szukać sprzymierzeńców w różnych, byle dobrych, miejscach i tworzyć z nimi dobrowolne związki.

Sieć jest czynnikiem stymulującym rozwój?

I dającym poczucie, że nie jest się samemu. Program Academia Artes Liberales łączy ludzi z siedmiu uniwersytetów z Polski i dziewięciu z Europy Środkowo-Wschodniej. Nasze dążenie do tworzenia struktur obywatelskich wewnątrz środowisk akademickich bierze się z przekonania, że odbudowywanie opartych na tradycji kulturalnej struktur regionalnych ma dla współczesnej cywilizacji zasadnicze znaczenie.

Czy to, co otrzymujemy na starcie od społeczności lokalnej, procentuje potem w życiu i w pracy, gdy wejdziemy w globalny obieg?

Albo procentuje, albo stanowi balast. Albo wychodzisz z kompleksami i z poczuciem, że jesteś gotowym materiałem na gastarbeitera, globalnego włóczęgę, skłonnego do przyjmowania gorszej pracy, albo pojawiasz się z poczuciem dumy i samodzielności, która sprawia, że uważają cię za partnera, że nie jesteś skazany tylko na przyjmowanie reguł, lecz sam możesz również artykułować oczekiwania wobec innych. Człowiek ma poczucie suwerenności, gdy ma świadomość, że jest skądś.

Prawdziwa tożsamość jest siłą, ale tożsamość człowieka źle wykształconego nie jest tożsamością. Jeżeli nie ma on przemyślanego, nawet bardzo krytycznego stosunku do swojej przeszłości, to będzie miał problemy w kontaktach z innymi. Tu nie chodzi o apoteozę polskości, ukraińskości czy innej narodowości, ale o żywy związek z tym, co nas ukształtowało.

Kształcenie elit to edukacja, która pozwala ludziom się zakorzenić nie po to, by nie wędrować, by nie uczestniczyć w globalnym obiegu - notabene w XIX wieku świat był bardziej globalny niż dzisiaj - ale żeby uniknąć niebezpieczeństwa bycia znikąd. Człowiek, który nie miał możliwości spojrzenia na świat przez pryzmat doświadczeń swojej społeczności, będzie miał problemy w radzeniu sobie z problemami współczes-ności i przyszłości, gdyż w niczym nie będzie miał oparcia.