Siła tradycji

  • Andrzej Gontarz,

Czy tworzenie kanonu edukacyjnego ma jeszcze sens? Niektórzy uważają, że globalizacja, rozwój sieci informacyjnych, Internetu powodują narastanie zjawiska indywidualizacji, że stajemy się coraz bardziej samotnymi wyspami.

To jest możliwe, ale pojawia się od razu pytanie: jak dalece można się stać społecznym nomadą, kiedy następuje dez-integracja związków społecznych i międzyludzkich? Jakie niebezpieczeństwa to niesie? Wprowadzenie kanonu jest możliwe, gdy społeczeństwo, którego ma on dotyczyć, naprawdę chce łożyć na tego rodzaju przymus szkolny, posiada świadomość, co w jego dziedzictwie jest i powinno być przechowywane oraz przekazywane. To musi być wynegocjowane, a dopiero potem egzekwowane.

Mówi się, że relacje międzyludzkie będą się zawiązywać w innych porządkach, np. na płaszczyźnie wspólnych zainteresowań, czego efekt jest wzmacniany dostępnymi możliwościami interaktywymi elektronicznej komunikacji.

Obawiam się, że tylko nieliczni byliby zdolni do uczestnictwa w sferze wolnego cyrkulowania jednostek i tworzenia związków świadomych siebie i swych oczekiwań. Większość uciekłaby do najbardziej prymitywnych form kontaktów, tworząc np. grupy fanów klubów piłkarskich albo - tak jak było w późnym Rzymie - grupy zwolenników różnych kolorów, oznaczających różne stajnie wyścigowe. Społeczeństwo rozpadłoby się na żółtych, niebieskich i zielonych, bo tego typu identyfikacja jest dużo łatwiejsza niż indywidualne poszukiwanie własnego miejsca i partnerów. Mielibyśmy do czynienia z bardzo prymitywnym podziałem społeczeństwa na zamknięte, wrogie sobie frakcje.

Czynnikiem pozytywnie integrującym, sprzyjającym samorganizowaniu się społeczności jest i będzie nadal przekazywanie dziedzictwa minionych pokoleń, choć niekoniecznie w sensie dziedzictwa narodowego, rozumianego w XIX-wieczny sposób. To utrzymywanie ludzi w poczuciu związków nie tylko z żyjącymi dzisiaj, ale także żyjącymi dawniej.

Cywilizacja powstająca za sprawą rozwoju technik cyfrowych często jest prezentowana jako całkowicie odmienna od wszystkiego, co było dotychczas. To świat, który rodzi się dopiero na naszych oczach.

Każdy barbarzyńca ma takie wrażenie. Z drugiej strony, nie ma co ukrywać, że poczucie wyczerpywania się zasobów dziedzictwa śródziemnomorskiego jest dzisiaj powszechne. Dla edukacji oznacza to dodatkowe, trudne zadania. Najgorsze byłoby poddanie się doraźnej koniunkturze.

Jakie zadania stoją dzisiaj przed kształceniem elit? Jaką rolę mają do spełnienia ludzie z bagażem lokalnej tradycji w świecie globalnej komunikacji?

Pan też używa pojęcia "bagaż", tak jakby przeszłość była ciężarem. To obiegowe sformułowanie wynika z przekonania, że jest to kłopot, że trzeba by tę walizkę uczynić lekką. Tymczasem jest tak, jak z wszelką inicjacją, która czasami bywa nawet bardzo bolesna. Uniwersytet w dużym stopniu pełni również funkcje inicjacyjne. Elity powinno się przygotowywać nie do zdobycia z góry obranego zawodu, lecz do bycia w przyszłym społeczeństwie przywódcami, niekoniecznie politycznymi czy biznesowymi.

A jakimi? Jakie będą ich szanse na rynku pracy?

Będą potrzebni wszędzie, gdzie jest potrzebny nietypowy zestaw kwalifikacji, zdolność do niekomformistycznych zachowań - żeby nie przyjmować zastanych warunków jako czegoś, do czego trzeba się przystosować, lecz podjąć wysiłek ich przekształcenia.

Najlepiej jest kształcić w możliwie niepraktycznych umiejętnościach, które mają pewną uniwersalność. Homer jest rodzajem zadania matematycznego. Matematyka, poezja, teksty o skomplikowanej strukturze artystycznej i językowej umożliwiają ćwiczenie emocjonalnych i intelektualnych umiejętności, dokonywanie oceny, ustalanie relacji. Człowiek zaczyna sobie wtedy zdawać sprawę z ogromnej możliwości wyboru, z bogactwa skali i różnorodności perspektyw ludzkiego doświadczenia. Staje się wolnym człowiekiem, a wolność wyboru sprawia, że może kierować innymi ludźmi. Ludzie niewolni podlegają wolnym. Człowiek wolny staje się autorytetem środowiskowym, zdolnym namawiać i przekonywać innych do podejmowania określonych działań.

Czy nie jest to pięknoduchostwo?

Jest, jest, ale szalenie pragmatyczne.