Kiedy wideo zastąpi telefon
- 15.01.2010
Dan Miller, analityk z Opus Research sądzi, że zapowiedź wprowadzenia takiego systemu była przedwczesna, a koszty jego opracowania mogą się okazać zbyt wysokie dla Cisco przy uwzględnieniu potencjalnej możliwości ich zwrotu. Na świecie jest wiele zaawansowanych projektów tego typu systemów tłumaczących, ale jest chyba zbyt wcześnie, by opracowanie dodatkowego mechanizmu dla systemów telepresence, który tłumaczyłby w czasie rzeczywistym 20 języków, mogło być ekonomicznie uzasadnione.
Bariery i otwartość
Brak zgodności między zaawansowanymi systemami wideokonferencyjnymi HD, często określanymi jako systemy telepresence, jest często postrzegany jako jedna z ważnych barier dla ich popularyzacji. Nie ulega bowiem wątpliwości, że względnie wysoka inwestycja w wyposażenie i łącza niezbędne do realizacji telepresence może być ekonomicznie efektywna głównie w międzynarodowych korporacjach lub dużych firmach. Ale również w ich wypadku pożądana byłaby zgodność między systemami różnych producentów, bo wówczas zestawianie wideokonferencji z innymi firmami byłoby łatwiejsze.
Przez dziesiątki lat wszyscy przyzwyczaili się, że telefon funkcjonuje niezależnie od jego producenta, infrastruktury i operatora telekomunikacyjnego w skali globalnej. Dlatego naturalne jest oczekiwanie podobnej funkcjonalności ze strony systemów wzbogaconych w komunikację wideo.
Według analiz prezentowanych przez Cisco w raporcie VNI Usage (Visual Networking Index), w III kw. br. liczba danych przesyłanych średnio przez jedno łącze internetowe sięgnęła poziomu 11,4 GB miesięcznie, w tym 4,3 GB to informacje generowane przez aplikacje wykorzystujące obrazy wideo.
Problemy związane ze zgodnością i współpracą systemów wideokonferencyjnych są często podkreślane przez użytkowników. Producenci zdają sobie sprawę, że jest to jedna z najbardziej istotnych barier dla masowej popularyzacji ich produktów i dlatego starają się ją zminimalizować.