Zmierzch bogów

Imperium kontraktuje

Można by się zastanowić, co jest pierwotną przyczyną takiego obrotu spraw i gdzie szukać winnych? Wygląda na to, że zwyczajnie takie są prawa rozwoju świata. Technologia systemów informacyjnych doszła do takiego punktu, że zaspokojenie większości potrzeb przedsiębiorstw w tym zakresie stało się możliwe siłami pracowników jednorazowego użytku, nowoczesnych rycerzy najemnych, czyli pracowników kontraktowych.

Już od dłuższego czasu na rynku pracy obserwuje się wzrost popytu na takie usługi i ta tendencja utrzymuje się. W Polsce obserwujemy zjawisko coraz bardziej niechętnego zatrudniania pracowników etatowych z wyraźną preferencją układów typu "umowa o dzieło" czy "umowa-zlecenie". Nie dziwi to wcale, gdyż etat jest dla pracodawcy bardzo kosztowny. Bestii ZUS-owej i innym Janosikom właściciel firmy musi co miesiąc odpalać dolę równą połowie uposażenia pracownika. Niewiele jest zakładów pracy, które uczciwie wywiązują się z tego obowiązku - wszyscy kombinują i różnymi sposobami próbują ominąć to - dla wielu dobijające, prawo.

Wzrasta więc liczebność armii specjalistów pracy najemnej i obejmuje swym zasięgiem coraz więcej specjalności informatycznych - od programistów zatrudnianych do napisania lub poprawienia konkretnej aplikacji, aż po integratorów systemowych. Na tej fali popytu wyrastają firmy zajmujące się wykonywaniem usług informatycznych dla klientów zewnętrznych - sławne zjawisko outsorcingu. Imperium nowego typu fachowców (legitymujących się wielką elastycznością i wieloma umiejętnościami) kontratakuje, choć w tym przypadku chyba lepiej byłoby powiedzieć "kontraktuje".

Nowi ludzie w nowym świecie

Rozwojowi nowego rynku pracy sprzyja globalna transformacja technologii, a zwłaszcza rozrastanie się sieci informatycznych. "Niedługo Internet stanie się cyfrowo-sieciową giełdą pracy, która przekroczy wszelkie regulaminowe, kulturowe i narodowe bariery. To, co się staje na naszych oczach, to znikanie bezpieczeństwa socjalnego dla słabszych pracowników wymagających przekwalifikowania" - powiada Jim Bair.

Święte słowa - pracownicy o przestarzałych kwalifikacjach będą musieli odejść. Na ich miejsce wejdą nowocześni info-rycerze, którzy oprócz zwykłych umiejętności typowo informatycznych będą musieli wykazać się znajomością biznesowego profilu swojej firmy, a więc wszystkich zawiłości rachunku kosztów, rentowności i procesu produkcyjnego. Dotyczy to także informatyków na kierowniczych stanowiskach, którzy - jeśli uda im się przetrwać - będą musieli przekształcić się w jakiejś budce telefonicznej w prawdziwych supermanów, znających się nie tylko na informatyce, ale również na technologii produkcji, marketingu, zarządzaniu i planowaniu.

Co robić, żeby przetrwać?

Dla wielu firm możność pozbycia się nieefektywnych pracowników będzie bardzo atrakcyjna, gdyż rezygnując z etatów będą mogły zaoszczędzić niebagatelne kwoty na wydatkach socjalnych. I choć takie redukcje wydają się nieludzkie, bądźmy spokojni - wcześniej czy później będą musiały nastąpić.

Żeby przetrwać w nowym, darwinistycznym środowisku trzeba się bronić. Najlepszą zaś formą obrony jest atak - zdobycie nowych umiejętności i przejście do obozu wroga. Trzeba po prostu samemu stać się kontraktowcem.

A już wielu myślało, że można będzie nie uczyć się niczego nowego i tak spokojnie dotrwać aż do emeryturki. No cóż, może jeszcze się komuś uda...


TOP 200