Zaróbmy na Chopinie

Muzeum na sprzedaż

Lecz co począć z tak specyficzną informacją, jak ta dotycząca zbiorów muzealnych? Wielu marzy o systemie, który pozwalałby bez wychodzenia z domu znaleźć w polskich muzeach informacje np. o gromadzonych tam wachlarzach. Badacz zebrałby potrzebne dane na wystawę w kilka godzin zamiast w kilka lat. Jeżeli wydaje się to nazbyt skomplikowane, stwórzmy chociaż system informacji o muzeach narodowych w Polsce, jak proponuje Marzena Chodor. W Internecie można byłoby znaleźć bazę obiektów muzealnych, wystawianych w tych placówkach, informacje o wystawach, opis i zdjęcia najciekawszych obrazów, rzeźb lub przedmiotów rękodzieła artystycznego.

Zanim ktoś podejmie się stworzenia takiego portalu, musimy odpowiedzieć na pytanie, jaką ilość informacji udostępniać publicznie. "W moim przekonaniu podstawowym obowiązkiem muzeum jest udostępnianie obywatelowi wszystkich informacji gromadzonych z naszych podatków" - postuluje Juliusz Donajski.

"Limitowany dostęp do komputerowej bazy danych o obiektach muzealnych jest fantastycznym źródłem zarobków dla muzeów" - konstatuje Dorota Folga-Januszewska, zastępca dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie, nadzorująca działalność muzeum m.in. w zakresie Internetu, multimediów i wymiany informacji naukowej. "Muzea na świecie odchodzą od modelu bezpłatnego udostępniania zbiorów. Początkowo Germanisches Nationalmuseum w Norymberdze, stworzywszy modelową bazę danych o swoich zbiorach (prezentowanych na stałych wystawach i przechowywanych w magazynach), planowało udostępnić ją zainteresowanym za darmo. W końcu uznało, że taka informacja o kulturze jest na sprzedaż, i żąda opłat za korzystanie z bazy danych" - wyjaśnia.

"Muzea tworzą wyłącznie internetowe wersje papierowych katalogów" - ubolewa Juliusz Donajski. Najchętniej więc widziałby on portal-przewodnik po muzeum, dzięki któremu internauta wyrobiłby sobie przekonanie o jego zbiorach i nabrał chęci do wizyty (np.http://www.hermitagemuseum.org) - serwis poświęcony petersburskiemu Ermitażowi, stworzony przez IBM).

Zdaniem Doroty Folgi-Januszewskiej i tak publicznie można jedynie ujawniać informacje o zbiorach muzealnych już eksponowanych. Przyczyna? Prawo autorskie. Eksponaty, które znajdują się w muzeach, tylko częściowo zalicza się do majątku narodowego. Muzea przechowują część obiektów prywatnych tzw. depozyty. Są one objęte odrębnymi umowami, precyzującymi, kto może mieć do nich dostęp i na jakiej zasadzie. Również sposób prezentacji dzieł żyjących artystów lub gdy nie wygasł 50-letni okres dziedziczenia praw autorskich podlega ścisłym zasadom. Trudno zatem powiedzieć, jak odnieść prawo autorskie do zgromadzonych tam obiektów. "Jeśli książka jest wydana i bibliotekarz ją kataloguje, to wszystko o tej książce jest w niej napisane. Gdy zaś do muzeum trafia obraz, to musi zająć się nim specjalista, który rozpoznaje, czyj jest ten obraz, często musi go datować czy też stwierdzić technikę w wyniku bardzo żmudnych badań" - tłumaczy Dorota Folga-Januszewska. Bywa też, że autor zastrzega prawo do informacji o swoim dziele. Wtedy muzeum publiczne umieszcza w inwentarzu wyłącznie dane, kto jest autorem, kiedy obraz powstał i jaki jest jego tytuł. Pozostałe mogą być niejawne np. o klasyfikacji obiektu, do jakiego stylu się zalicza itp.

Prawo autorskie ostudziło zapał muzealników na całym świecie do tworzenia w muzeach baz danych, gdy okazało się, że nie wiadomo, kto jest właścicielem informacji tam zawartych i w jakim stopniu muzeum może udostępniać te dane na zewnątrz. Jeśli nawet powstały kompleksowe bazy danych, to są zastrzeżone do użytku wewnętrznego. To podstawowy problem - poza pieniędzmi. Właśnie z tego powodu Muzeum Narodowe z trudem tworzy Sieciowy System Wymiany Informacji Międzymuzealnej.

Dyskusja nad modelem systemu informacji o kulturze trwa. Kto zdecyduje się na tym zarobić? Czy urzędnicy kilku resortów zaczną współpracować, aby wykorzystać kulturę w promocji Polski? Jednak Andrzejowi Gontarzowi najbardziej dokucza przekonanie wielu osób, że informacja nic nie kosztuje. Ludzie pytają o ostatnią wystawę np. Małgorzaty Abakanowicz, nie zdając sobie sprawy, ile trzeba się natrudzić, wydzwaniać do galerii, śledzić anonse o wystawach, aby taką informację zdobyć.


TOP 200